[Vampire The Masquerade: Bloodlines] Recenzja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Szakal,
Ukończyłem tą grę całkiem niedawno. Wrażenia całkiem pozytywne, choć i sporo minusów się też znajdzie. Na plus to na pewno klimat, fabuła też jest okej, choć główny wątek mógłby być lepszy, sytuacje ratują jednak questy poboczne. Jeśli chodzi o rozgrywkę to pod tym względem gra przypomina mi pierwszego Deus Exa, tylko z wampirycznymi mocami zamiast wszczepów i nadnaturalnymi bytami zamiast super technologii. Niestety gra jest jeszcze bardziej liniowa od DE i praktycznie nigdy nie daje nam możliwości wyboru ścieżki, po za: przekraść się, czy może raczej wszystkich zabić. Do tego dochodzą bardzo malutkie mapy. Zapomnijcie też o plądrowaniu jakiś lokacji nie związanych z jakimś questem. W grze rzadko kiedy mamy okazję np. włamać się do mieszkania jakiegoś bogu ducha winnego mieszkańca L.A., a jeszcze rzadziej mamy okazję znaleźć tam coś ciekawego. Do tego dochodzą jeszcze bugi. Kilkanaście razy zdarzyło mi się, że po wczytaniu ostatniego zapisu moja postać automatycznie wyciągała broń i zaczynała strzelać, nie dość, że marnowała się amunicja, to jeszcze w sytuacji kiedy próbowałem się skradać, albo stałem w klubie, lub na środku ulicy to wpędzało mnie w kłopoty z policją.
Mimo wszystko na pewno zagram jeszcze kiedyś w tą grę. Tym razem innym klanem.
Moja gra to wersja z GOG-u ze zintegrowanym unofficial patchem 10.2, a moja postać to mężczyzna tremere.
Gość_FAN MROKU*,
Mam taki problem w trakcie instalacji drugiej płyty pojawia się błąd 1305 Fatal Error(plik Pack03). Płyty ani nie są porysowane orginał (złodziejstwem się brzydzę i popieram acta 2). Posiadam XP Profesional SP2 sprzęt jest zgodny z wymaganiami kiedyś ta gra mi działała. Please HELP ME. Szukałem pomocy wszedzie na goglach.
Ranger Krzyś,
W sporej części zgadzam się z Ktulem, polemizowałbym jednak trochę (ale tylko „trochę”) w sprawie finalnej oceny „więzów”; zanim jednak do tego dojdę, podzielę się paroma odczuciami odnośnie gry. Dawno, jeśli w ogóle, nie grałem w tak nastrojowego cRPG! Z doskonałą (albo bliską temu stanowi) muzyką*, ze świetnym, angielskim dubbingiem (a nie żadną podróbką vide polsko jęzorowaty Heros V i jego Liny oraz Foremniaki). Ba, zalety tej gry recenzent wychwalił tak pięknie, że aż mi głupio powtarzać to, co napisał.

Tak samo postacie, każda (no może poza zwykłymi przechodniami, ale i tu są "malownicze" wyjątki) została "dopieszczona" osobowością, i to tak, że wiele współczesnych gier się chowa. Nawet zwykły, wydawałoby się, że tępy jak obuch siekiery, ghul, może wykorzystać tę pozę i sprytnie manipulować naszym bohaterem...

Już nie mówiąc o moich "ukochanych" siostrzyczkach z Santa Monica.

Dobrze, przejdę do zasygnalizowanej na początku kwestii "oceny". Moja byłaby o pół punktu niższa, a różnica byłaby spowodowana finałem gry.

SPOILER
Zakończenie głównego wątku sprawiło, że poczułem się tak, jakbym od twórców gry dostał prosto w pysk. I to w negatywnym znaczeniu tego słowa. Ta całą aura mistycyzmu budowana wokół sarkofagu została rozwiana, a bohater okazał się tylko marionetką. Tym samym jego/nasze czyny w czasie gry, stały się czymś wtórnym wobec manipulacji pewnej znaczącej postaci świata mroku.


Ech, byłem zwyczajnie rozczarowany zakończeniem tej wspaniałej gry, oczekiwałem czegoś bardziej podniosłego

* Na sesjach Ktula, soundtrack "Bloodlines" rozgościł się na dobre. I bardzo dobrze!
Wiktul,
Albo, że Twoje zdolności percepcyjne były zbyt ograniczone i wybrałeś rozrywki pokroju Dooma 3

Wyobraź sobie zatem grę, która pomimo wszelkich niedoróbek jest AŻ TAK DOBRA we wszystkich aspektach pozatechnicznych, że należy jej się tak wysoka ocena. Nie myśl, że nie zastanawiałem się nad tym oczywistym kontrastem, o którym Ty piszesz wyżej, a ja jeszcze wyżej. Rzecz w tym, że tutaj nie ma zastosowania matematyka 2+1-x=y. Gdyby miało tak być, że niedostatki techniczne w sposób czysto arytmetyczny równoważą wszelkie pozostałe zalety, jak to logicznie ma miejsce w większości gier niedopracowanych pod tym względem, wówczas nie zasysałbym się w niej na 12 godzin i nie wstawał od komputera prosto do pracy na 8 rano. "Tormentowi" również można zarzucić techniczne niedoskonałości, jak niedokończone zadania, masa rzeczy, które należy wyciągać z plików przez fikuśne programy, monotonną w dalszym okresie walkę itd. Ale nie zmienia to faktu, że "Torment" pozostaje cały czas przynajmniej "dziewiątką" - "ósemką" dla tych, którzy nie dają się aż tak bardzo zaczarować jego konwencji. "Niezły" ze względu na bilans zalet i wad, może być "Blade of Darkness", "Oblivion" czy "Skyrim", co wnoszę z recenzji Tokara i krzyslewego, bo sam w niego nie grałem. "Bardzo dobre, ale..." jest na przykład "Tension" - gra tak genialna i oryginalna pod względem konwencji, świata i wszystkiego, jak koszmarnie trudna i przez to niegrywalna dla normalnego człowieka. Rozumiem doskonale, że ktoś, kto nawet zestawi obok siebie dokładnie te same co ja argumenty, wyciągnie z nich inną ocenę - 8, 7, może nawet mniej, jeśli nie kupuje całej reszty ze względu na grafikę, dziurawe skały czy tępe boty, albo nie tak smaczną dla niego fabułę. Ale ja kupuję i to w najwyższej cenie.
Hassan',
Nie jestem pewien, czy zgodziłbym się z tak wysoką oceną - sam piszesz i próbujesz doszukać się w grze rzeczy, którymi mogła być, ale nie jest, bo twórcy nie mieli czasu, byli pospieszani i tak dalej, no i sam potem słusznie wskazujesz, że my jako odbiorcy nie powinniśmy brać tego jako czynnika usprawiedliwiającego.

Dziewięć to w moim odczuciu ocena dla gry, która jest rewelacyjna pod względem przedstawionej w niej historii, oraz zawartego w niej gameplayu. Gameplay nie może być dobry, jeśli mechanika i gimmicki w samej grze kuleją - a tutaj gra posiada błędy kardynalne (jak szczątkowe AI, spadanie przez model pod mapę, etc.) i kompletny imbalans zdolności w niej dostępnych. Grę, którą można przejść za pomocą jednej umiejętności, szczególnie przy durnych kukłach zamiast przeciwnikach, choćby nie wiem jak była dobra pod względem fabuły, jednak to oczko, dwa, a nawet trzy z dziwięciu powinna stracić.

W samo Bloodlines grałem zaraz po premierze (?), przynajmniej tak coś mi świta po lekturze tekstu. Nie pamiętam z tej gry wiele, co oznacza, że albo nie była ciekawa i godna zapamiętania, albo, że szybko dałem sobie z nią siana.
Redakcja Game Exe,

Zapraszamy do zapoznania się z recenzją gry "Vampire The Masquerade: Bloodlines"!

Uczucia mieszane jak krew Czasem dzieje się tak, że gra jest jednocześnie nazbyt i nie dość dobra. Nazbyt, bo w genialny sposób wrzuca do PieCa coś, co wcześniej funkcjonowało tylko w specyficznym środowisku kostek, ołówków i papieru, oferując szerokiej publiczności rozrywkę domyślnie przeznaczoną dla węższego grona. Pomimo scenariusza, kreacji aktorów, mistrzowskiej oprawy spektaklu, widzowie nie wstają z miejsc w piorunującej owacji, jakby niegotowi na taką premierę w tym konkretnym czasie. Dlaczego? ... Czytaj dalej!

Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!

Wczytywanie...