Wstaliście już? Obudzeni? Jeśli nie, to kawa w dłoń i do czytania, bo na sobotni poranek przygotowaliśmy dla was dwie ciekawe atrakcje. Pierwszą z nich jest świeżutka recenzja przygodówki o dość długim tytule – The Book of Unwritten Tales: The Critter Chronicles, stanowiącej prequel "The Book of Unwritten Tales". Zaś drugą atrakcją jest recenzja, wyczekiwanej przez fanów Pratchetta, Długiej Ziemi! Enjoy!
Spędziłem kilkanaście solidnych godzin przy "The Book of Unwritten Tales", wypełnionych śmiechem, wytężonym wysiłkiem umysłowym i ciekawością, co czeka za rogiem, dlatego też z wielkim entuzjazmem podszedłem do tytułu stanowiącego prequel dla wydarzeń związanych z Wilburem, Ivadorą, Nathem i Zwierzakiem. "The Book of Unwritten Tales: The Critter Chronicles" nieco krótsza od poprzedniczki, acz równie przezabawna, gra przygodowa typu point-and-click w polskiej wersji kinowej zrealizowanej za sprawą IQ Publishing.
"Długa Ziemia" to powieść, powstała w wyniku współpracy Terry'ego Pratchetta i Stephena Baxtera. Ten pierwszy jest znany ze swojego cyklu "Świat Dysku", który doczekał się już około czterdziestu książek. Niebywałe osiągnięcie, ale przyznam, że nie czytałem żadnego tytułu jego autorstwa, a "Świat Dysku" widnieje w moich planach pod kategorią "kiedyś". "Długa Ziemia" jest więc moim pierwszym spotkaniem z Pratchettem, a znając jego renomę, miałem duże oczekiwania. Smaku narobił mi też fakt, że mamy tu do czynienia z pozycją nie jednego, lecz dwóch znakomitych pisarzy. W końcu Stephen Baxter to także znana osobistość w fantastyce. Czy starania tych dwóch autorów dały nam książkę wartą przeczytania? Nie do końca.