A jak dla mnie jest to część o wiele lepsza od "Narrenturmu". Cała akcja jest już odpowiednio rozkręcona, a sam Reynevan staje się mniejszym ciamajdą i jego losy są przez to zwyczajnie ciekawsze. Śledzenie ruchów husyckich wojsk też jest bardziej interesujące niż podróże Reinmara po Śląsku i towarzyszące temu opisy krajobrazu wraz z tysiącem nazw...
No i oczywiście Vogelsang, bodajże najlepszy element lektury
8/10
No i oczywiście Vogelsang, bodajże najlepszy element lektury
8/10