Matthias - Początek

Mężczyzna dosłownie wyskoczył zza ściany. Chciał pewnie cię zaskoczyć. Trudno by mu to przyszło, skoro przed chwilą krzyczał. Jego kaptur całkowicie zasłaniał głowę oraz szyję. Zamoczona kolczuga straciła swój metaliczny połysk. W jego rękach błyszczały miecze.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
[Hmm, chyba źle to opisałem ostatnim razem. Zbyt szybko napisałem co robię? Pozostaje mi wkleić to, co napisałem ostatnim razem. Lekko zmodyfikowane.]

Udało mu się jako tako uspokoić oddech, miał nadzieję, że wystarczyło to. Gdy był już pewien, że przeciwnik jest w odpowiedniej odległości uniósł się niczym sprężyna i posłał w jego stronę oba noże - oba celowane w to samo miejsce, krtań. Przy odrobinie szczęścia zabije wroga, jeśli będzie miał pecha, przynajmniej uszkodzi mu może twarz. Zaniepokoiło go trochę, że nie widzi ani jego szyi, ani oblicza, jednak nie było już czasu na głębsze przemyślenia.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
Sztylety świsty w powietrzu. Dało się zauważyć tylko małą metaliczna smużkę w powietrzu. Na nieszczęście pierwszy sztylet przeleciał nad głową strażnika, drugi zaś smagnął go w policzek. Prawdopodobnie zmęczenie i przemoknięty ubiór zrobiły swoje.
- Arrrrhrhg! - Krzyknął po czym upuścił miecze i chwycił się za ranę - Hori do diabła!
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Domyślił się, że ów Hori to jest towarzysz, który pobiegł dalej. Nie łudził się nawet, że tamten nie usłyszy jego wołania - miał tylko kilka chwil, zanim tamten usłyszy wołanie i zawróci. Wyjął miecz z pochwy wiszącej na plecach i ruszył szybkim krokiem w stronę napastnika. `Muszę go dobić, nie poradzę sobie z dwoma na raz.` - ta myśl bębniła mu w głowie raz po raz. Będąc tuż przy napastniku zaakcentował krok lewą nogą, okręcił tułów w prawą stronę, po czym sieknął mieczem, a raczej końcówką ostrza, celując w stronę twarzy wroga.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
Ranny mężczyzna zorientował się co się wyprawia. Podniósł pośpiesznie leżący miecz i przyjął pozycję obronną.
- Zabicie mnie nic ci nie da. Będziesz ścigany przez całe miasto - Powiedział ale tak jakby sam w to nie wierzył.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Klinga Kiavela osunęła się po mieczu atakowanego. Może i jego słowa dały by mu do myślenia więcej, gdyby nie to, że nadal było ich dwóch. Zawsze mógł przepytać drugiego. Cofnął się o pół kroku, inaczej ustawiając stopę - tak, by umożliwić sobie cięcie od dołu, znów przez twarz. Starał się zrobić wszystko najzwinniej jak w tej chwili mógł.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
W swoim pancerzu czułeś się jak w zbroi płytowej. Cały mokry, czułeś zimne dreszcze przechodzące po plecach.
Mimo rany, napastnik walczył dobrze, widać miał oświadczenie w tym fachu. Człowiek wyprowadził szybki atak w okolicy twojej piersi, po czym lewą ręka wyciągnął zza pasa długi sztylet.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Powoli ogarniała go złość. On czuł się coraz wolniejszy, przeciwnik zaś walczył jak świeży. Kiavel ledwie zdołał uniknąć ciosu , gdy zobaczył wyjmowany sztylet. Sytuacja robiła się coraz mniej ciekawa. Ocenił odległość i wyprowadził kopniaka w twarz wojownika, licząc na to, że skutecznie zniechęci go to do walki.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
Ochroniarz zrobił szybki unik, jednak tak niefortunnie postawił stopę, że poślizgnął się na błocie i upadł na plecy do kałuży. Fala zimnej, brudnej wody pochlapała cię po twarzy, piasek wdarł się w oczy. Błoto śmierdziało niczym pomyje.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Przeklinając i sycząc starał się przetrzeć oczy, jednak nie miał zamiaru rezygnować z ataku. Lata szkoleń nauczyły go, że wzrok to nie wszystko. Wróg upadł gdzieś pod jego stopami, a takiej pozycji, leżąc w kałuży trudno jest sprawnie atakować. Kiavel ciął mieczem na oślep.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
Miecz wbił się w coś miękkiego. Człowiek ryknął z bulu. Przez błoto w oczach widziałeś jak odpełza w stronę skąd przybył, cały czas coś szepcząc.
Za tobą dało się usłyszeć ciche stuknięcie, tak jakby coś spadło z wysoka. Dało się słyszeć szeleszczenie, jakby kolczugi.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Nie było czasu i sensu próbować dobijać wroga. Nie było nawet czasu, by odwrócić się w stronę niepokojących dźwięków i ocenić sytuację. Długo się nie zastanawiając Kiavel rozbił o ziemię drugą z buteleczek, chcąc dać sobie możliwość ucieczki z uliczki. Miał mniej więcej pojęcie gdzie się znajduje i o ile dobrze pamiętał, niedaleko znajdowało się dobre miejsce, by się ukryć. Gdy tylko czarny dym spowił wszystko dookoła człowiek zanurkował w stronę wyjścia z uliczki.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
Szkło rozbiło cicho na bruku, Czarny dym okrył twoją postać. Postanowiłeś uskoczyć w bok nim przeciwnicy nie wiedzą co jest grane. Już wystawiłeś nogę do skoku, kiedy niespodziewany cios jakimś tępym narzędziem w głowę, posłał twoją świadomość do krainy snu. Powoli osunąłeś się na kolana, po czym runąłeś na ziemię.
- W końcu - Zdołałeś jeszcze usłyszeć.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Powędrował do krainy omamów i koszmarów, wzlatując gdzieś wysoko ponad całe miejsce zdarzenia, et cetera, et cetera. Jego duch zastanawiał się co czeka go dalej. ()
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
Obudziłeś się w małej, ciemnej komnacie. Zdołałeś jedynie zauważyć kilka postaci stojących nad tobą. Po chwili zorientowałeś się iż jesteś związany i leżysz na podłodze.
- Obudził się - Powiedziała jedna z postaci.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Mhhmmrr..
Wyrwało mu się z ust.
- Kurwa...
Dodał po chwili, próbując przezwyciężyć natrętny ból pulsujący z tyłu czaszki. Nie pomagało mu to w skoncentrowaniu się na sytuacji, w której się znalazł. Próbował rozejrzeć się na tyle, o ile pozwalało mu jego położenie... na ziemi. Czekał na to, co stanie się dalej.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
Zdałeś sobie sprawę że znajdujesz się w dość ciasnej komnacie. Była całkowicie pusta, jedyny przedmiot to kupka siana, na której leżałeś.
- Siadaj - jedna z postaci dała ci krzesło, na którym wcześniej siedziała. Był to ton, któremu się nie odmawia, głośny i stanowczy. - Siadaj, i mów Dodała.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Postanowił posłusznie usiąść, by nie narażać się zbyt szybko na razy, których spodziewał się w tym miejscu doświadczyć. Nie było sensu się oszukiwać. Przez chwilę gramolił się niezręcznie na krześle, pochrząkiwał, kątem oka zerkając na zebranych, ciasne pomieszczenie, oceniając całą sytuację. Patrząc gdzieś przed siebie odparł.
- A o czym chcecie rozmawiać?
Był świadomy tego, że mogą to przyjąć ze złością, ale, o ironio, naprawdę nie wiedział o co im chodzi. Przypomniało mu się jedynie zaszlachtowane ciało swojego mentora.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
Odezwała się kolejna z postaci. Jej głos był niski i spokojny.
- Wyjaśnijmy sobie coś. Jedno jest pewne, nie dożyjesz końca tego dnia. Zabicie wysoko postawionego urzędnika królewskiego, to przestępstwo za które nie idzie się do pierdla. To od ciebie zależy jaką śmierć będzie ci pisane 'zaliczyć' - Ostatnie słowo wypowiedział dość wyraźnie.
- Z Tego grubasa był kawał świni, brał łapówki, mścił się, lecz dalej był to urzędnik, dodatkowo zraniłeś jednego z ochroniarzy, to tylko przybija gwoźdź do twojej trumny - Dodała ina postać, prawdopodobnie kobieta.
Ich głosy były jakieś dziwne. Jakby zniekształcone.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Z jego płuc i gardła wydobyło się coś na kształt śmiechu. Zatrząsł się na krześle, lecz po chwili uspokoił się.
- To wliczone ryzyko związane w wykonywaniem mojego zawodu. Spodziewaliście się, że mnie tym przestraszycie?
Teraz na jego twarz wypełzł grymas obrzydzenia i złości. Splunął w stronę postaci, w sumie specjalnie w nikogo nie celując.
- Oszczędźcie sobie czasu i gróźb.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
← 1.5

Matthias - Początek - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...