Ilość postów: 1
Gra Wiedźmin z 2007 roku ma reputację granicy niegrywalności, jest tak przestarzała. Ale właśnie zacząłem grać w nią po raz pierwszy i świetnie się bawię. Jasne, gra jest przestarzała, a system walki jest zdecydowanie wytworem swoich czasów, ale mimo to gra płynnie i responsywnie. Kiedy już się do tego przyzwyczaisz, walka wydaje się naturalna. Gra jest w pełni udźwiękowiona, co jest nie lada gratką, jeśli chodzi o gry RPG z tej epoki. Tekstury są przestarzałe, ale nie tak straszne, jak wszyscy myślą.
Jestem trochę zdumiony tym, jak podstawowe projekty zachowały taką spójność. Lambert, Eskel i Vesemir mają w zasadzie ten sam projekt, co ich wersje Wiedźmina 3, tylko wyraźnie zmniejszone i z innym pancerzem. Układ fortecy jest taki sam, co robi wrażenie. Ziemniaczana twarz Geralta nie jest tak rozpraszająca ani brzydka, jak myślałem. Projekty są generalnie bardzo dobre!
Na początku miałem kilka irytujących awarii gry, ale można je było łatwo naprawić za pomocą podstawowych modów stabilności i poprawek. Teraz chodzi idealnie.
Spójność z późniejszymi grami, nieco przestarzała, ale wciąż zabawna rozgrywka, w pełni udźwiękowieni NPC i wciągająca historia? Dlaczego ta gra ma tak złą reputację?
Gość_rozpadeternitu*
Jeśli chodzi o projekt świata, graficzne i technologiczne rozwiązania, jako osoba która kupiła grę na premierę, w 2007 roku był to kosmos i największe osiągnięcie ludzkości (z perspektywy ówcześnie 13 letniego mnie). Przypomnę, że 2007 to rok w którym wyszły gry RPG takie jak Jade Empire, czy Oblivion, które przynajmniej dla mnie, postawione obok pierwszego wiedźmina wyglądają na dużo starsze, mimo że stworzyły je studia dużo większe i zasobniejsze niż było CDPR w tamtym czasie. Narzekanie na grafikę wydaje się wtedy wręcz śmieszne.
Czepiania się systemu walki nigdy nie rozumiałem do końca i nawet nie wiem jak się do tego odnieść. Według mnie akurat dla tej gry wpasował się idealnie, w połączeniu z systemem rozwoju postaci, z którym idzie w parze i został skonstruowany lepiej niż w każdej kolejnej części gry. Jasne, że niektóre mechaniki wypadły blado, albo okazują się bezużyteczne jak niesławne petardy. Przy wykonywaniu wszystkich zadań pobocznych i czytaniu umiejętności ze zrozumieniem, walka na najtrudniejszym poziomie trudności staje się zbyt prosta gdzieś w okolicach 4 aktu, zbędne stają się osełki, jakieś bardziej wymyślne mikstury czy oleje. Zbyt potężny szybko staje się styl grupowy oraz znak Igni, zbyt słaby znak Axii (inne można rozwinąć na max i nie żałować potem tego). Jest wiele rzeczy do których można mieć zażalenia, ale najczęściej słyszę, że nie można się w kółko turlać, skakać i że brakuje bardziej zręcznościowego systemu walki. Gdyby taki w tamtych czasach uskuteczniono również by się zestarzał, frustrował dzisiaj ludzi i ci sami narzekaliby że nie ma turowego systemu walki jak np. w KOTOR-ze więc raczej można to olać. Możliwe, że 15 lat później przeciętny gracz nie wie co to właściwie gra RPG i czym się różni od gry akcji. Trochę czasu temu jakby postawić dajmy na to Fallouta 2 i Prince of Persia obok siebie, różnicę widać dobrze, dzisiaj może być z tym trudniej. Jeśli ktoś po przejściu w1 ma za mało zręcznościowych wrażeń to polecam przejście w2 na najtrudniejszym poziomie. Samego turlania się po ziemi będzie więcej niż faktycznej gry.
Zostają rzeczy które się nie starzeją, czyli klimat, fabuła, muzyka, dialogi, które nadal robią wrażenie i dla których nadal po 15 latach od premiery chce się wracać do tego świata i jeszcze raz przeżyć w nim solidną przygodę.
Myślę że zła reputacja o której mówisz pochodzi głównie od osób które chcą się wpasować w trend narzekania na w1 "bo wszyscy tak mówią więc musi coś w tym być a sam nie sprawdzę bo po co". Jest się do czego przyczepić w kwestii tej gry, zwłaszcza po 15 latach, ale jeśli ktoś zaczyna jęczeć, że gra jest niegrywalna, nie ma pojęcia o czym mówi. (albo jest sfrustrowanym konsolowcem, bo tak też może być, jako sfrustrowany pecetowiec też się gotuję jak słyszę o pierwszym RDR, to chyba prawo natury).
Na zakończenie dodam, że za moją namową pół roku temu pierwszego wiedźmina przeszła moja narzeczona. Przeszła wcześniej trójkę a przed nią nie grała za bardzo w gry, a na pewno nie w takie, i zakochała się w tej grze. Trochę mnie to upewniło że to nie tylko moja nostalgia sprawia że nie widzę tylu wad co osoby które nie przeszły jej 9 razy w ciągu ostatnich 15 lat.
tl;dr Ludzie sie g#wno znają najwyraźniej.