Gość_clevend*
#1
Wystarczy przeczytać Gallanta V.E. Schwaba.
Nigdy nie czułem się tak rozczarowany książką. To było jak w akademii filmowej wampirów. Niedokończona fabuła jest równie niejasna jak same upiory. Jakby istniała fabuła, jeśli nie patrzysz na nią bezpośrednio. Powtarzanie wpisów w pamiętniku bez żadnego znaczenia.
Książka wydaje się być popularna. Zwykle widzę dobro w książce, ale to po prostu skończyło się bez żadnego wyjaśnienia. Początek był świetny, opisy idealne, po prostu... nigdzie nie było. Nie ma też w nim większego pomysłu, takiego jak komentarz na temat społeczeństwa, rodziny itp. Ma w sobie tak wielki potencjał, dlatego myślę, że tak się czuję.
Czy ktoś jeszcze tak się czuje? Czy czegoś mi brakuje?
Nigdy nie czułem się tak rozczarowany książką. To było jak w akademii filmowej wampirów. Niedokończona fabuła jest równie niejasna jak same upiory. Jakby istniała fabuła, jeśli nie patrzysz na nią bezpośrednio. Powtarzanie wpisów w pamiętniku bez żadnego znaczenia.
Książka wydaje się być popularna. Zwykle widzę dobro w książce, ale to po prostu skończyło się bez żadnego wyjaśnienia. Początek był świetny, opisy idealne, po prostu... nigdzie nie było. Nie ma też w nim większego pomysłu, takiego jak komentarz na temat społeczeństwa, rodziny itp. Ma w sobie tak wielki potencjał, dlatego myślę, że tak się czuję.
Czy ktoś jeszcze tak się czuje? Czy czegoś mi brakuje?