Nie są to jakieś specjalnie wylewne i dobitne przeprosiny. Raczej rzucone, ot tak, dla porządku i ze znaną sobie wyższością. Trzeba jednak mocno docenić ten gest, gdyż Pan Andrzej nauczył nas, że robi to baaaaaaardzo rzadko.
Choć przez lata optyka pisarza w stosunku do graczy stopniowo się zmieniała i potrafił powiedzieć o nich nawet ciepłe słowo, to nigdy formalnie nie przeprosił za swoje wypowiedzi jak te, że “obraca się wśród inteligentnych ludzi, więc nie zna wielu graczy” czy to, iż gry “narobiły mu tylko sporo smrodu i gówna”. Zachowanie Sapkowskiego było nie tylko negatywnie odbierane przez środowisko skupione wokół elektronicznej rozrywki, ale również przez te pisarskie – Dmitry Glukhovsky nazwał go nawet kiedyś za to “aroganckim skurwysynem”.
Jednak teraz w wywiadzie dla serwisu SpidersWeb+ postanowił posypać głowę popiołem. Trochę… powiedzmy...
Pisarz tłumaczy, że na negatywne postrzeganie środowiska graczy wpłynęło spotkanie z młodymi inwestorami kilkanaście lat temu, a szczególnie klimat, jaki na nim panował.
Nie będę ukrywał, że zaważyły one bardzo na mojej ocenie owej, jak się pan wyraził, "branży growej" i ludzi ową branżę reprezentujących. Ujmę to tak: nieco się uprzedziłem. W szczegóły nie wejdę.
mówi Sapkowski
Autor sagi wiedźmińskiej nie darzy wielką sympatią tych graczy, którzy grają w gry a samych książek nie czytają. Wobec czego czasem zdarzy mu się wbić szpilę w ich kierunku.
Fakt, że sam nie grywam w gry, będzie pan uważał za przejaw cynizmu? Proszę przyjąć do wiadomości, że nie jadam jajecznicy. Do ust nie wezmę. Może pan to – wolna wola – nazwać emocjonalnym cynizmem wobec kur, kogutów i w ogóle kontestacją całej branży drobiarskiej. Ja zaś mówię: de gustibus non est disputandum. Z drugiej strony, jest taka grupa graczy, którzy tylko grają, a książek nie czytają w ogóle i gardzą słowem pisanym. Takich, nie ukrywam, nie mam w szczególnej estymie. I może wymknąć mi się o nich czasem jakie uszczypliwe słówko. Za które niniejszym przepraszam.
ucina pisarz