Skoro “Mad Max” bez Mela Gibsona wyszedł świetnie, to może ta postapokaliptyczna marka poradzi sobie równie dobrze bez udziału ikonicznego bohatera? Wypada zaufać George’owi Millerowi, przynajmniej tyle mu się należy za genialne “Na drodze gniewu”.
Tak czy owak, reżyser oficjalnie potwierdził, że po zakończeniu prac nad projektem “Three Thousand Years of Longing”, zamierza jeszcze raz powrócić na piaski postnuklearnej Australii i nakręcić kolejny film sygnowany marką “Mad Max”. Ten będzie prequelem, skupi się na wczesnych latach życia Furiosy i zostanie umiejscowiony na długo przed wydarzeniami znanymi z “Na drodze gniewu”.
Miller potwierdził, że Charlize Theron nie weźmie udziału w projekcie, a więc nie wcieli się kolejny raz w twardą Panią Imperator. Twórca uciął spekulacje, jakoby chodziło o jakieś stare konflikty lub niechęć ze strony aktorki. Tym bardziej, że długo zastanawiał się nad tym, czy faktycznie jej nie zaangażować do projektu i wykorzystać cyfrowych cudów w celach odmładzających (jak to było chociażby w przypadku Roberta DeNiro w “Irlandczyku”). Koniec końców zrezygnował z tego pomysłu i obecnie intensywnie poszukuje do tej roli młodej artystki, która niedawno przekroczyła 20 lat. Mówi się, że największe szanse ma obecnie Anya Taylor-Joy (“Split”, “Glass” czy “Młodzi mutanci”). Miller podobno rozmawiał z nią telefonicznie w marcu i przeprowadził już wstępny casting przy pomocy Skype’a.
Reżyser i ojciec serii potwierdził, że scenariusz na film o młodzieńczych latach Furiosy powstał jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć do “Mad Max: Na drodze gniewu”. Miller od dłuższego czasu ma stworzony już wstępny szkic skryptu i dokładnie wie, co chce pokazać. Colin Gibson, główny scenograf, zdradził, że nowy film planowany jest jako o wiele większe widowisko niż poprzednie części serii i będzie zawierał jeszcze więcej szalonych pojazdów. Brzmi świetnie.
Zdjęcia do filmu, o ile sytuacja pandemiczna się uspokoi i będzie można normalnie kręcić, planowane są na przyszły rok.