Cholera, może nie zrobiłeś kariery na jaką zasługiwałeś, ale dla mnie zawsze będziesz jednym z tych herosów kina, którzy doszczętnie zryli mi baniak i zarazili mnie pasją do Dziesiątej Muzy. Za to będę Ci dozgonnie wdzięczny, gdziekolwiek teraz jesteś, mistrzu.
Choć Rutger Hauer nigdy nie zagościł na hollywoodzkich salonach i specjalnie nie błyszczał w świetle reflektorów, to z całą pewnością brylował na dyskotece zwanej VHS.
"Autostopowicz" to nadal prawdziwy dreszczowiec z krwi i kości, perełka bazująca na niedopowiedzeniach oraz mrocznym klimacie, a Hauer z jego bezlitosnym spojrzeniem to top topów i największy skurwiel, jakiego zrodziła Matka Ziemia.
"Ślepa furia" to jeden z tych filmów, które mogę oglądać w nieskończoność i chyba ostatni dobry powód, aby mieć w domu TV oraz opłacać abonament. Holender dawał tam prawdziwego czadu, a wysmakowane pojedynki na ostrza mogły się równać tylko z ostrzejszymi ripostami, jakie facet rzucał w nim jak z rękawa. No i ten urzekający, błogi uśmiech zaraz przed zmasakrowaniem tuzina jegomości. Coś pięknego.
No i oczywiście, nie zapominajmy o "W mgnieniu oka", czyli prawdziwej kwintesencji lat 80'. Wiekopomne osiągnięcie ludzkiej cywilizacji, które śmiało można stawiać obok Mona Lisy czy Piety. Zwiastun tego dzieła wciąż pozytywnie zwiększa poziom testosteronu, a włosy na klacie zaczynają rosnąć w takim tempie, że trzeba się kopnąć do składzika po kosiarkę, bo Gillette zwyczajnie wymięka ->
https://www.youtube.co...?v=A-M8PbnAiTc
"Krew bohaterów", "Nocny jastrząb" (ze Slyem w jednym filmie, umarłem wtedy ze szczęścia i płakałem łzami wzruszenia), "Arktyczna depresja", "Gra o przeżycie"... Mógłbym tak długo i namiętnie, ale to nie ma sensu. Starczy stwierdzić, że gdy tylko facet pojawiał się w ostatnich latach na dużym ekranie, nawet w mocno epizodycznych rolach (jak w "Batman - Początek" czy "Sin City: Miasto Grzechu), to błyskawicznie pojawiał mi się uśmiech od ucha do ucha.
John Dunsworth mawiał, że najlepszą walutą na świecie jest wdzięczność i nigdy tak naprawdę nie jesteś całkiem martwy, jeżeli w życiu coś osiągnąłeś. Hauer jest tego najlepszym przykładem.