Ten godzinny wywiad zawiera wiele interesujących informacji dotyczących nadchodzącego produkcji Paradox Interactive i Hardsuit Labs, które z pewnością zainteresują wielu z was. Począwszy od wspomnień Briana Mitsody z prac nad pierwszą częścią "Bloodlines", wrażeń z pracy nad kontynuacją tak kultowej gry prezesa Hardsuit Labs, rozmowy z pisarzami i projektantami gry dotyczące założeń fabularnych, stworzonych na potrzeby gry dyscyplin, możliwości interakcji z światem gry i wpływu na fabułę naszych decyzji i wiele innych.
class="lbox">Wywiad z twórcami Vampire The Masquerade: Bloodlines 2
Próbowałem nadrobić zaległości i w końcu zagrać w część pierwszą...Nie chodzi nawet o bugi, o których się tyle naczytałem wcześniej, ale ta gra jest niemalże nie grywalna dla mnie...Nie, nie jest tak źle. Sama eksploracja wygląda naprawdę nieźle, włamywanie się, korzystanie z komputerów, a do tego dość fajne dialogi i spora liczba questów.
Niestety dobre pierwsze wrażenie znikło, gdy doszło do pierwszej konfrontacji z przeciwnikiem. Tak zepsutej walki wręcz to ja chyba jeszcze nigdy nie widziałem.
Jeszcze gorsze jest skradanie się. Mając tą umiejętność na zaledwie 3 poziomie mogłem wkraść się do pokoju pełnego przeciwników i byłem dla nich całkowicie niewidzialny. Dosłownie mogłem im wskoczyć na głowę i nic się nie stało. Jedyną reakcją strażników były teksty typu "co to było", "oh zgubiłem go". W momencie jednak kiedy zabiłem jednego ze strażników atakiem od tyłu, a reszta kompletnie w żaden sposób nie zareagowała na martwego kompana stwierdziłem, ze odpuszczam sobie tą grę.
Z tym atakiem od tyły też jest dziwna sprawa, bo raz na jednym przeciwniku można go wykonać, a innym razem na innym wrogu nie można.
Niestety dobre pierwsze wrażenie znikło, gdy doszło do pierwszej konfrontacji z przeciwnikiem. Tak zepsutej walki wręcz to ja chyba jeszcze nigdy nie widziałem.
Jeszcze gorsze jest skradanie się. Mając tą umiejętność na zaledwie 3 poziomie mogłem wkraść się do pokoju pełnego przeciwników i byłem dla nich całkowicie niewidzialny. Dosłownie mogłem im wskoczyć na głowę i nic się nie stało. Jedyną reakcją strażników były teksty typu "co to było", "oh zgubiłem go". W momencie jednak kiedy zabiłem jednego ze strażników atakiem od tyłu, a reszta kompletnie w żaden sposób nie zareagowała na martwego kompana stwierdziłem, ze odpuszczam sobie tą grę.
Z tym atakiem od tyły też jest dziwna sprawa, bo raz na jednym przeciwniku można go wykonać, a innym razem na innym wrogu nie można.