Zapraszamy do zapoznania się z recenzją książki "Cinder"!
Lokalna legenda głosi, że przed wielu laty mieszkał w moim rodzinnym domu niewielki potwór, który terroryzował całą rodzinę, szczególnie zaś upodobał sobie mego ojca. Biedny rodziciel każdego wieczora zmuszany był do opowiedzenia potworowi kilku historii na dobranoc. Cały problem polegał na tym, że każda kolejna bajka nosiła tytuł "Kopciuszek" i musiała brzmieć słowo w słowo tak samo jak poprzednia. I tak minimum trzy razy każdego wieczora przez jakieś dwa, trzy lata. Jakimś tajemnym sposobem rodziciel mój nie wyłysiał z tej zgryzoty, za to do dziś wzdraga się, gdy ktoś przy nim wspomni o rzeczonej bajce. Ja zaś najwyraźniej w pewnym momencie poczułam w końcu przesyt i wyrosłam z klasycznych opowieści. Obecnie nawet popularne ostatnimi czasy filmowe adaptacje, "dorosłe" i mroczne, nie budzą mojego przesadnego zainteresowania. Na "Cinder" Marissy Meyer zapewne również nie zwróciłabym uwagi, gdyby nie fakt, że książkę tę w ostatnim czasie poleciło mi z zachwytem kilka osób.... Czytaj dalej!
Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!