Muszę przyznać się do tego, że "Arkham Knight" to jedyna gra w serii, w której nie ukończyłem wszystkich dostępnych aktywności. Zmęczony tym tytułem, odłożyłem go na później i wiadomość o kolejnej części przyjąłem dość chłodno. Nie ma jednak nic straconego, więc pewnie będę miał czas powrócić do Gotham, bowiem kolejna odsłona cyklu "Arkham" będzie tworzona od podstaw.
class="lbox">Pierwsze doniesienia mówiły o tym, iż główną rolę przejmie syn Bruce'a, czyli Damian Wayne. To oznaczałoby budowanie całej historii niemal od początku, chociaż w świecie po zakończeniu tyranii Stracha na Wróble. Decyzja wielce ryzykowna, bowiem dla wielu Batman i Bruce Wayne to para nierozłączna i oddanie peleryny w obce ręce to wręcz herezja granicząca z głupotą. Wszystko wskazuje jednak na to, że wydawca postanowił zagrać bezpiecznie i przywróci strój jego prawowitemu właścicielowi.
Radość jest jednak przedwczesna, bo jak donosi Jason Schreier target="_blank">Jason Schreier, prace nad tytułem ruszyły od początku. "Arkham Insurgency" ma rozgrywa się trzy lata po "Akrham Knight". Tym sposobem wracamy do planów, które rzekomo "wyciekły" w lutym tego roku. Zobaczymy, czy potwierdzi się fabuła odnosząca się do ucieczki więźniów z Blackgate i szpitala Arkham, jak też zapowiedzi o zupełnie nowej i odciętej części miasta, w której będziemy działać. Na ulicach mają w końcu pojawić się czekający na ratunek ludzie, zaś batmobil ma pełnić jedynie rolę środka transportu oraz brać udział w pościgach.
Za nową grą stoi WB Montreal, czyli twórcy "Arkham Origins". To oznacza... właściwie trudno powiedzieć, bo studio na pewno wyciągnęło wnioski z tamtego projektu. Lepiej dla nas, bym się w tym stwierdzeniu nie pomylił, ale na tegorocznych targach E3 gry na pewno nie zobaczymy.