Zapraszamy do zapoznania się z recenzją książki "Sztylet rodowy"!
Jeszcze kilka lat temu nie przyszłoby mi do głowy, że przyjdzie taki czas, gdy będę zaczytywać się fantasy rodem ze wschodu Europy. Moja przygoda z tą literaturą zaczęła się od przypadkowej lektury "Odnaleźć swą drogę" Aleksandry Rudej. Perypetie Olgi, studentki Uniwersytetu Nauk Magicznych, spodobały mi się na tyle, że coraz częściej i chętniej zaczęłam sięgać po powieści innych autorek z Ukrainy czy Białorusi – Oksany Pankiejewej i najbardziej chyba popularnej w Polsce Olgi Gromyko. Przepełnione magią, ale też bardzo lekkie, zabawne, baśniowe historie stanowią ciekawą alternatywę dla znacznie głośniejszej, ale nie zawsze lepszej literatury zachodniej. Zasiadając w czasie przedświątecznej krzątaniny do "Sztyletu rodowego" – pierwszej części nowego cyklu Rudej – liczyłam, że znów będzie mi dane przenieść się do miejsca, w którym koniec jednej przygody oznacza początek następnej, gafa goni gafę, siła wyższa bezustannie drwi z bohaterów, a ci co rusz wplątują się w tarapaty. Ile z tego dostałam – cóż...... Czytaj dalej!
Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!