Branża elektronicznej rozrywki bywa przewrotna i nawet najlepszym ciężko utrzymać się długo na topie. Kiedyś marka "Fable" była na ustach wszystkich, a informacje o kolejnych jej częściach rozpalały pasjonatów komputerowych gier fabularnych i wzbudzały uzasadnioną ekscytację. Jednak straszliwie rozczarowująca premiera trzeciej części cyklu okazała się pewnym punktem zwrotnym w jego historii, prowadzącym do powolnego upadku serii, jak i studia, które powołało ją do życia. Zaczęły się katastrofalne w skutkach eksperymenty z Kinectem ("Fable: The Journey", ktoś w ogóle to pamięta?) oraz trybem dla wielu graczy ("Fable Legends" – projekt po beta testach ostatecznie trafił prosto do piachu), co zaowocowało rozwiązaniem zespołu Lionhead.
Obecnie o "Fable" mało kto nawet wspomina, a o płaczu nie ma już w ogóle mowy. Marka wzbudza takie rozgoryczenie wśród graczy, że nawet próby stworzenia za pośrednictwem Kickstartera karcianki osadzonej w tym uniwersum spaliły na panewce – zbiórki zaliczały spektakularne klapy. Sprawiedliwość dziejowa, czy też niezasłużony los? Trudno orzec, lecz Peter Molyneux, ojciec serii, jest zdumiony obecnym stanem rzeczy.
"To czyste szaleństwo, że "Fable 4" jeszcze nie powstaje" – stwierdza wprost.
"Z ogromną chęcią wziąłbym się za ten tytuł, a wiem doskonale, że studio próbowało go stworzyć. Konieczne byłoby ponowne zebranie starego zespołu.
Myślę, że to, co nas wyróżniało to typowo brytyjski humor oraz niepoprawność polityczna. Szczególnie w przypadku "Fable", gdzie mieliśmy prostytutki oraz małżeństwa tej samej płci. Microsoft był przerażony, wiesz, on z uporem maniaka starał się zatrzeć wszystkie kobiece sutki, byleby tylko nie urazić ludzi" – kończy z uśmiechem twórca.
Chcielibyście powrotu serii "Fable" i tego, żeby ponownie za jej sterami stanął Peter Molyneux?