I jak Wam się podobał zakończenie? Walczyliście dzielnie w sojuszu z Grobowym Ashe i jego Wzgardzonymi, czy jednak wybraliście nieobliczalne Głosy Nerata oraz jego bandę zwyrodnialców zwaną Szkarłatnym Chórem? A może zabiliście wszystkich Archontów i zaprowadziliście własne porządki w Terasie?
Osobiście jestem trochę... rozczarowany. Liczyłem na coś podobnego jak w "Fallout: New Vegas", gdzie mogłem do woli manipulować moimi "sojusznikami" i sprawiać pozory uległości, gdy tak naprawdę grałem we własną grę niszcząc ich od środka, a reszta była tylko moimi pionkami na szachownicy władzy. Poczułem się... hm... ograniczany? Jak jestem w Sojuszu z Neratem, to mogę z nim albo ślepo współpracować, ale go zdradzić jawnie - nie ma innej drogi. Jak zwykle rozwijałem umiejętności związane z gadaniem, aby jak to tylko możliwe unikać potyczek, ale niewiele mi z tego przyszło. Za wyjątkiem Tunona nikogo nie mogłem przekonać do uległości i musiałem delektować się widokiem ich flaków spadających na twardy grunt. Żadnego prawa łaski, żadnego "obiłem Ci pysk, to może byś mi się pokłonił?" - zdychaj i tyle... Trochę słabo, jak już takie ostateczności, to wolałbym zniszczyć ich reputację i w zaciszu Wież oglądać jak ich małe imperia upadają, a nie niszczyć ich osobiście. Nie jestem usatysfakcjonowany.
Zakończenie jest, jak już ktoś poruszył na tym forum, ciche i słabe Rzucamy edykt, ale nie widzimy jego efektów i sruuu... napisy końcowe. Oczywiście, że jest to nakładka do przyszłych dodatków (wystarczy spojrzeć na okrąg znajdujący się wokół urządzenia na Wieży Górskiej - będzie jeszcze kilka takich do odkrycia w przyszłości), ale prezentuje się tak, jakby ktoś wyrwał celowo ostatnie strony ciekawej książki. Niefajnie.
Osobiście jestem trochę... rozczarowany. Liczyłem na coś podobnego jak w "Fallout: New Vegas", gdzie mogłem do woli manipulować moimi "sojusznikami" i sprawiać pozory uległości, gdy tak naprawdę grałem we własną grę niszcząc ich od środka, a reszta była tylko moimi pionkami na szachownicy władzy. Poczułem się... hm... ograniczany? Jak jestem w Sojuszu z Neratem, to mogę z nim albo ślepo współpracować, ale go zdradzić jawnie - nie ma innej drogi. Jak zwykle rozwijałem umiejętności związane z gadaniem, aby jak to tylko możliwe unikać potyczek, ale niewiele mi z tego przyszło. Za wyjątkiem Tunona nikogo nie mogłem przekonać do uległości i musiałem delektować się widokiem ich flaków spadających na twardy grunt. Żadnego prawa łaski, żadnego "obiłem Ci pysk, to może byś mi się pokłonił?" - zdychaj i tyle... Trochę słabo, jak już takie ostateczności, to wolałbym zniszczyć ich reputację i w zaciszu Wież oglądać jak ich małe imperia upadają, a nie niszczyć ich osobiście. Nie jestem usatysfakcjonowany.
Zakończenie jest, jak już ktoś poruszył na tym forum, ciche i słabe Rzucamy edykt, ale nie widzimy jego efektów i sruuu... napisy końcowe. Oczywiście, że jest to nakładka do przyszłych dodatków (wystarczy spojrzeć na okrąg znajdujący się wokół urządzenia na Wieży Górskiej - będzie jeszcze kilka takich do odkrycia w przyszłości), ale prezentuje się tak, jakby ktoś wyrwał celowo ostatnie strony ciekawej książki. Niefajnie.