[Spoilery] Zakończenie

I jak Wam się podobał zakończenie? Walczyliście dzielnie w sojuszu z Grobowym Ashe i jego Wzgardzonymi, czy jednak wybraliście nieobliczalne Głosy Nerata oraz jego bandę zwyrodnialców zwaną Szkarłatnym Chórem? A może zabiliście wszystkich Archontów i zaprowadziliście własne porządki w Terasie?

Osobiście jestem trochę... rozczarowany. Liczyłem na coś podobnego jak w "Fallout: New Vegas", gdzie mogłem do woli manipulować moimi "sojusznikami" i sprawiać pozory uległości, gdy tak naprawdę grałem we własną grę niszcząc ich od środka, a reszta była tylko moimi pionkami na szachownicy władzy. Poczułem się... hm... ograniczany? Jak jestem w Sojuszu z Neratem, to mogę z nim albo ślepo współpracować, ale go zdradzić jawnie - nie ma innej drogi. Jak zwykle rozwijałem umiejętności związane z gadaniem, aby jak to tylko możliwe unikać potyczek, ale niewiele mi z tego przyszło. Za wyjątkiem Tunona nikogo nie mogłem przekonać do uległości i musiałem delektować się widokiem ich flaków spadających na twardy grunt. Żadnego prawa łaski, żadnego "obiłem Ci pysk, to może byś mi się pokłonił?" - zdychaj i tyle... Trochę słabo, jak już takie ostateczności, to wolałbym zniszczyć ich reputację i w zaciszu Wież oglądać jak ich małe imperia upadają, a nie niszczyć ich osobiście. Nie jestem usatysfakcjonowany.

Zakończenie jest, jak już ktoś poruszył na tym forum, ciche i słabe Rzucamy edykt, ale nie widzimy jego efektów i sruuu... napisy końcowe. Oczywiście, że jest to nakładka do przyszłych dodatków (wystarczy spojrzeć na okrąg znajdujący się wokół urządzenia na Wieży Górskiej - będzie jeszcze kilka takich do odkrycia w przyszłości), ale prezentuje się tak, jakby ktoś wyrwał celowo ostatnie strony ciekawej książki. Niefajnie.
Odpowiedz
Końcówka jest bardzo słaba, jedna z najgorszych z jakimi się spotkałem. Mechanika nie jest najważniejsza, walka nie jest najważniejsza ale to chyba dowodzi, że zakończeniem powinna być epicka walka. Nic tak się dobrze nie sprawdza.
Pierwsze przejście gry jest najważniejsze. Potem można bawić się w różne skrajności typu postać bardzo zła, bardzo honorowa,agresywna,spokojna,racjonalna, nie lubiąca czegoś a kochająca coś innego itp itd Grając pierwszy raz zawsze zwracam uwagę na trzy rzeczy:
1) Kim jest moja postać i jak ona by się zachowywała w danej sytuacji.
2) Jak ja zachowałbym się w danej sytuacji i jakie wybory promuje.
3) Co mechanicznie za to dostanę. Niech rzuci kamieniem kto nigdy w np Baldurs Gate będąc złym nie przyjął jakiegoś zadania które powinien odrzucić tylko po to by zdobyć doświadczenie lub nagrodę na której bardzo mu zależało. Ten punkt jest jednak najmniej ważny i przy przechodzeniu gry pierwszy raz prawie nie brany pod uwagę.

Postanowiłem być dobry. Tak po prostu. Nie było łatwo swoją drogą. Dlatego zakończyłem grę jako panujący w Teresie pozwalając by pomagające mi w walce grupy wspólnie stworzyły prawo i ogólnie szanowałem ich zdanie a nie traktowałem jako narzędzia co osiągnięcia celu. Pozabijałem pozostałych Archontów. Nie miałem możliwość dogadania się z Tunonem.
Odpowiedz
Zakończenie przyszło zbyt szybko. Rzucasz edykt i bum - nagle koniec. Liczyłem, że Kyros wpadnie i będzie jatka a tu nici. Pewnie robią miejsce pod dodatek i widząc liczbę potencjalnych wież może nawet więcej niż jeden dodatek.

Osobiście wybrałem Wzgardzonych. Grobowy Ashe oddał mi swoje legiony dzięki rozmowie i temu, że w sumie wciąż mu pomagałem. Głosy Nerata zamordowałem (ale czy na pewno?) bez żalu, bo była to ciekawa walka. Tunona znów przekonałem dzięki gadaniu, bo miałem u niego niezłe wpływy. Bladen i tak dążył do starcia, więc zaszlachtowałem drania. Lolth domagała się tego.

W podsumowaniu pochwalili, że Tunon przeżył, bo pomagał ogarniać chaos, zaś Grobowy Ashe także mnie wspierał.

Bardziej niepokoiło mnie to, że Hegemon nakazał zabicie archontów aż zostanie jeden. Niby to logiczne, ale zawsze wspierałem władzę i chciałem po prostu dalej to robić a tu zonk. Takie wywyższenie niechciane i ograniczające moją swobodę. Szkoda.
Znalazłem jedyne źródło i cel wszelkiej racji
Odpowiedz
Dokładnie, jak na możliwości wyborów i dylematów moralnych za dużo tutaj pozornych wolności...
Odpowiedz
I ja w końcu dotarłem do zakończenia. Niestety trochę rozczarowuje. Pierwsze co rzuca mi się w oczy to zbyt szybkiego zdobywanie potęgi przez naszego bohatera. Na początku gry jesteśmy zwykłym urzędnikiem sądowym, a pod koniec trzeciego aktu stajemy się półboską istotą miotającą edykty na lewo i prawo, bijącą się z archontami jak równy z równym. Przeskok jak między pierwszym Baldurem, a Tronem Bhalla tylko, że w przeciągu jednej gry. Oprócz tego akt 3 jest strasznie krótki, rozgrywka my kontra archonci mogło by potrwać znacznie dłużej.

Co do tego jak wyglądało moje zakończenie. Po brawurowych walkach z Bleden Markiem (trochę szkoda, że go zabiłem, może gdybym najpierw zmusił Tunona do posłuszeństwa nie musiałbym go zabijać) i Głosami Nerata (świetna walka, a końcowa rozmowa ujawniła, że Nerat nie jest skończonym dupkiem) zmusiłem dwóch ostatnich Archontów do posłuszeństwa i zostałem niepodzielnym władcą Terasów. Ciekawe czy istnieje możliwość zmuszenia wszystkich Archontów do posłuszeństwa?

A na pocieszenie screen z wymuszeniem posłuszeństwa na Grobowym Ashe.

[Dodano po 23 godzinach]

Wiecie, że można rzucić edykt na każdą część Terrasów bez żadnego powodu? Rozstaje Lethiany po edykcie ognia lub ziemi wyglądają bardzo ładnie.

W sumie wie ktoś po co gromadziliśmy te dowody w drugim akcie? Tak naprawdę jak wykonamy wszystkie zadania dla frakcji bądź dla nas samych te wzystkie papiery i mapy stają się bezużyteczne.
  • 20161118173624_1.jpg
Odpowiedz
Zbierałem te dowody, ale w sumie raz tylko Tunon wezwał mnie spytać, jak idzie śledztwo, co dało opcję wyboru jednego z dowodów. Archont przyjął informację i w zasadzie tyle. Trochę jakby to nie miało większego znaczenia.
Znalazłem jedyne źródło i cel wszelkiej racji
Odpowiedz
← Tyranny

[Spoilery] Zakończenie - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...