Pierwsze wrażenia

Jak tam, moim drodzy? Dokonaliście już zakupu, gracie? Jak wrażenia? Czy faktycznie dobrze jest być złym? Dajcie znać

Ja, jak trochę ogram tytuł, to na pewno kilka zdań od siebie tutaj napiszę. Póki co popykałem pół godziny i strasznie mi się podoba motyw "Podboju", czyli określanie naszych działań podczas wojny w ostatnim bastionie wolnych ludzi Świetny prognostyk na przyszłość, który daje wiele nadziei na to, że dylematów i trudnych wyborów w postaci "mniejszego zła" będzie tutaj na pęczki! To lubię
Odpowiedz
Ja też jestem pod wrażeniem trybu Podboju. Z tego co wyczytałem w internecie wybory w nim dokonane naprawdę wpływają na grę. Zmieniają się stosunku z frakcjami (niektóre z frakcji nie będą chciały z nami współpracować jeśli za bardzo je skrzywdziliśmy w trybie Podboju), przydomki nadawane bohaterowi przez NPC (Podpalacz, Królobójca) i oczywiście umiejętności aktywne i pasywne.

Jestem ciekaw ile możliwości rozwoju pozostawia fabuła.

SPOILER
Ciągłe wspieranie przeze mnie Wzgardzonych doprowadziło do furii Głosy Nerata i do wybuchu wojny pomiędzy Wzgardzonymi i Szkarłatnym Chórem. Ciekawe czy zawsze do niej dochodzi i czy można namówić przywódców obu frakcji do współdziałania. Poza tym jeżeli towarzysz należy do frakcji, z którą mamy kosy istnieje możliwość zabicia go w pewnym momencie.
Odpowiedz
Tak, wielokrotnie się spotkałem właśnie z reakcjami na moje poprzednie czyny. Dużo łatwiej miałem na początku, bo w którymś tam momencie byłem miłosierny i wynegocjowałem pokój bez rozlewu krwi. Teraz większość szlachetnych buntowników to pamięta, jest im po prostu głupio, że splugawili swój honor i łatwiej mi ich zagadać

Co do umiejętności, to naprawdę świetnie i efektowne są te, które odnoszą się do współpracy naszej ekipy. Naprawdę doskonale rozegrał do Obsidian i twórczo rozwinął dobry koncept.

W ogóle "Tyranny" to świetny progres względem "Pillars of Eternity", który był przecież znakomitą grą. Zobaczymy jak będzie później - tam też im dalej w las...

No i czekam na jakąś łatkę, bo czasy ładowania są w pewnych momentach zwyczajnie dobijające. To co będzie później?
Odpowiedz
Ja jestem zachwycony! Szczególnie tym, że mogę spędzić mnóstwo godzin na czytaniu - z jednym towarzyszem spokojnie mogę pogadać 20 min. Genialnym rozwiązaniem są też linki do wiedzy podczas rozmów - pozwalają szybko sprawdzić o czym mowa i zaznajomić się ze światem.

Z rzeczy dziwnych: czy tylko mi się wydaje, że to błąd, że otwierając skrzynie roziwjamy umiejętność przebieglości całej drużynie, a nie osobie otwierające?

Generalnie dużo bardziej podoba mi się od PoE, a PoE podobało mi sie bardzo
Odpowiedz

Przejdź do cytowanego postu Użytkownik Wolvertino dnia sobota, 12 listopada 2016, 15:07 napisał

Ja jestem zachwycony! Szczególnie tym, że mogę spędzić mnóstwo godzin na czytaniu - z jednym towarzyszem spokojnie mogę pogadać 20 min.


Czyli towarzysze są ciekawi? Przyznam, że do gry ciągnie mnie właśnie fakt, że podróżuje się z kompanami, a nie samemu. To jest coś, co bardzo lubię w cRPG-ach
Odpowiedz
Dopiero mam 6h za sobą, ale w tej chwili śmiało mogę powiedzieć, że są dużo lepsi niż w PoE. Moim zdaniem zadatki na Tormentowych kompanòw Naprawde żywe i mające swoje zdanie postaci
Odpowiedz
Hm, 16 godzin i główny wątek ukończony. Nie wszystko mi się podobało, ale gra całkiem dobra i ładna. Faktycznie można było zdradzać, kłamać i zabijać w dużej ilości, ale i tak po zakończeniu czułem pewien niedosyt z racji tego, że jednak pchano nas w "dobrą" stronę - lub jak kto woli - korzystniejszą stronę.

Najgorzej wspominam czas ładowania, gubienie się drużyny w wąskich przejściach, szukanie jednych drzwi w podziemiach przez godzinę oraz dość małe mapy. No i nie ma romansów a kreator postaci nie pozwalał stworzyć idealnego drowa. Rozczarowujące.
Znalazłem jedyne źródło i cel wszelkiej racji
Odpowiedz
16 godzin?! Ja pograłem sobie wczoraj nabiłem 10 h (ale z przerwami) i skończyłem 1 akt, w sensie:

SPOILER
zdobyłem Wieżę, ale nawet jeszcze się z nią nie zaznajomiłem.


Generalnie gra ma bardzo ciekawy klimat, ale jest coś w tym co napisał Cou - ostatecznie można naprawdę sporo "dobra i rozsądku" wycisnąć z rozmów i kontaktów z npcami - myślałem, że będzie bardziej przytłaczająco. Niemniej jak ktoś bardzo chce, to można być tam srogim badassem - czyli robić coś, czego brakowało mi zawsze np. w Baldurze, gdzie grać złą drużyną to był jakiś koszmar.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
Ukończyłem grę w około 31 godzin i ogólnie jestem zadowolony ale mam trochę zastrzeżeń. To może tak:

+ Nowy, ciekawy świat. Choć widać wyraźnie inspiracje zwłaszcza Czarną Kampanią to jednak i tak wole coś takiego niż kolejną grę która dzieje się w Fearunie lub okolicach.
+ Możliwość bycia złym. Czyli to o czym mówi się najwięcej. Nie jest to możliwość iluzoryczna jak w starszych cRPGach.
+ Interesujący towarzysze z którymi można prowadzić długie rozmowy, którzy odzywają się w trakcie rozgrywki i na których reagują napotkane postaci. Bardzo wysoki poziom choć mam wrażenie, że nieco nierówny i jedni są aktywniejsi od innych.
+ System reputacji który sprawa, że niemal każde nasze działanie odbija się jakoś na tym jak widzą nas inne stronnictwa czy osoby.
+ Mechanika walki. Mimo wszystko wciąż dobra.
+ Intensywna fabuła i tempo narracji. Mała ilość zadań pobocznych sprawia, że akcja cały czas posuwa się do przodu. A może jest po prostu za mało czasu by odczuć jakiekolwiek znużenie.
+ Ilość często niełatwych decyzji które musimy podjąć i które potem wywołują realne skutki.
+ Zapadający w pamięć bohaterowie niezależni. Duży plus.
+ Do pewnego stopnia oprawa graficzna.
+ Kolejna po Pillarsach dobra gra z rzutem izometrycznym. Oby tak dalej! Niech obok Wiedźminów i Dragon Ejdży powstają i takie rzeczy. Jak Tides of Numeria się sprawdzi to będzie już chyba można mówić o nowym trendzie.

- Niewykorzystany potencjał. Zbyt wiele wątków nie doczekało się wyjaśnienia, zbyt wiele informacji o świecie po prostu zabrakło. Może to kolejny ukłon w stronę Czarnej Kampanii i tego jak skąpo autor wydziela informacje o uniwersum? Nie tylko tym jednym zresztą.
- Brak romansów i nawiązywania jakiś głębszych relacji z towarzyszami.
- Mechanika którą choć jest lepsza niż z większości gier to jednak stanowi krok w tył jeśli idzie o rewelacyjny i niemal pozbawiony wad system z Pillars of Eternity. Została uproszczona, zdolności i zaklęcia można rzucać nieograniczoną ilość razy potrzebują jedynie czasu do odnowienia się, wycofanie klas, nie do końca udany system umiejętności który swoją drogą pozwala na liczne nadużycia ocierające się o oszukiwanie tak jak to ma miejsce w Elder Scrollsach a na koniec brzydki interfejs w którym panuje chaos i bałagan.
- Poziom trudności walk. Rozpocząłem grę na trudnym i nie miałem niemal żadnych problemów z walką. Chyba przegrałem tylko trzy starcie w trakcie całej gry. Najczęściej nie musiałem nawet używać wielu zdolności i optymalizować możliwości danej postaci, po prostu atakować magów, nie dać by przeciwnicy atakowali twoich, tank niech ściąga na siebie uwagę i wsio. Jak walka trudniejsze to użyj zdolności a jak nie to po prostu klikaj atak na coraz to kolejnych przeciwników. Zabrakło mi też epickich walk. Pamiętam czym w Pillarsach było starcie z Adrowym Smokiem i oczekiwałem czegoś podobnego. A tu nie było NICZEGO takiego. O Archontach nie ma co nawet wspominać. Kiedy Bleden Mark w trakcie walki zniknął w cieniu to nauczony doświadczeniem z innych gier spodziewałem się, że pojawi się za moim magiem i zabija go jednym uderzeniem albo gdy pojawi się to wraz z legionem swoich pomocników. A on tymczasem capnął mojego wojownika łapką i nawet nie pamiętam ile mu zabrał żyć. W każdym razie niewiele. Bardzo duży minus. I by nie było wątpliwości, nie chodzi mi tylko o to jak mechanicznie proste to były walki ale o całą oprawę z nimi związaną. Nie było odpowiedniego budowania napięcia i nie czułem podczas nich takich emocji jakie czuję w innych grach.
- Długość. Nie każda gra musi być bardzo długa ale zabrakło mi tych chociaż z 10 dodatkowych godzin by bardziej wsiąknąć w ten świat. To, że mogę zagrać po raz kolejny bo i są ku temu powody, wielość podejmowanych decyzji, to niewielka pociecha. I tak gry przechodzę po parę razy.
- Zakończenie. Chyba nigdy nie widziałem gorszego. Tu właściwie nic się nie stało.
- I na koniec największa wada. Długość wczytywania się obszarów. Absolutnie nic tak nie zniechęca do gry. Człowiek się zastanawia czy na pewno musi wchodzić do tego domku by potem musieć jeszcze z niego wyjść. W starszych grach zdarzało mi się cofać do wcześniejszych lokacji, szukać dodatkowych linii dialogowych a nuż się ujawnią bo jaki bohater niezależny z początku skomentuje moje dokonania? Pamiętam jak za dzieciaka cofałem się co Candlekeep za każdym razem jak zdobyłem jakąś książkę licząc, że może jest ona szczególnie cenna i wpuszczą mnie do środka To jest grywalność. A grając w Tyranny ( i Pillarsy ) miałem obok książkę którą czytałem w trakcie ładowania się obszarów.
Odpowiedz
Miałem tą grę już od czasów premiery, ale wcześniej nie było czasu aby się z nią zapoznać. Teraz po ukończeniu DOS2 stwierdziłem, że pora w końcu się za nią wsiąść. Wykupiłem więc oba dodatki fabularne i zacząłem grać. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to fakt jak ta gra bardzo przypomina PoE, grafika, czy interfejs są niemal identyczne. Głosy postaci też się powtarzają, przykładowo Barik mówi głosem Kany, a moja postać odzywa się głosem Edera. Niektóre utwory z soundtracku też brzmią bardzo podobnie. Momentami mam wrażenie, że gram w dodatek do Pillarsów. Kiepskiej jakości dodatek, dodałbym.
Co mi nie pasuje? Przede wszystkim malutkie, wręcz klaustrofobiczne lokacje. Druga rzecz to mała ilość zadań pobocznych, pierwszy rozdział jest tak krótki, że równie dobrze mógłby być prologiem. Następna rzecz to walka, która jest niesatysfakcjonująca i gorsza niż ta w PoE. Pomimo iż całą swoją ekipę wyposażyłem w zaklęcia i używam ich przez całą walkę, to wrogom życie schodzi bardzo powoli. Przeciwnika w stanie agonii muszę tłuc jeszcze przez ładnych kilka minut zanim padnie, a walka z grupą wrogów większą niż pięć jest niemałym wyzwaniem. Teraz mam zdobyć jakiś fort, a moi sojusznicy z Legionu Wzgardzonych giną bardzo szybko i zostaje sam na placu boju z kilkunastoma przeciwnikami naraz, co wydaje się być zadaniem ponad siły. Kolejna rzecz to rozwój postaci, mimo awansowania na kolejne poziomy w ogóle nie czuć tutaj aby postacie robiły się silniejsze. Do tego towarzysze to jak na razie zbieranina psychopatów i zmuszonych do służby zdrajców.
Dobra, co mi się za tym podoba w Tyranny? Na pewno gra ma niezły klimat. Do tego dialogi są fajnie prowadzone, ciekawy pomysł z tymi linkami do wiedzy, dzięki czemu zawsze możemy sobie przypomnieć o co chodzi. Nie wiem jednak czy to nie za mało, aby utrzymać mnie przy tej grze...
Odpowiedz
← Tyranny

Pierwsze wrażenia - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...