No wreszcie! Po tylu odcinkach 5. sezon "Zagubionych" daje wreszcie pewne odpowiedzi. Jednak nie stroni także od kolejnych pytań, na których odpowiedzi trzeba było czekać kolejną masę odcinków. To także moment, w którym romantyczny trójkąt Jack – Kate – Sawyer odchodzi na boczny tor, ustępując wątkom, które spowodowały, że serial stał się kultowy. Koniec z "biedroneczką", umizgiwaniem się i spojrzeniami pełnymi wyrzutów sumienia. Nadszedł czas na naukowe podejście. Pseudo-naukowe, bo w tym serialu nigdy niczego nie można być w 100% pewnym.
Głębszą analizę 5. sezonu przeprowadził Medivh w swojej recenzji, którą dziś prezentujemy w ramach Fantastyki w Kadrze.
(...) Przeskoki w czasie pozostałych przy życiu rozbitków są bodaj najciekawszym elementem tej serii. Ujawniane dzięki temu zabiegowi sekrety są dla widza jak gromy z jasnego nieba. W końcu trafiamy odpowiednim kluczem do zamka, który przekręca się bez oporów, ukazując w pełnej krasie wszystko to, co jest za drzwiami. Gdy poznajemy tożsamość niektórych osób, czasem nawet epizodycznych, zapadki w głowie trafiają nareszcie w odpowiednie miejsca, poprzednie sezony "Zagubionych" szybko przelatują nam w pamięci, a wszystkie fakty ładnie układają się w głowie w jedną całość.