Zapraszamy do zapoznania się z recenzją książki "Gladiatorzy. Krwawy spektakl z dziejów starożytnego Rzymu"!
Rzymskie igrzyska inspirują wielu autorów fantastyki, szczególnie tych spod znaku postapokalipsy. Masowa rzeź egzotycznej menażerii, wystawne i krwawe inscenizacje bitew oraz gladiatorskie pojedynki przeplatane kaźnią skazańców wydają się świetnie pasować do świata bez praw, w którym króluje przemoc i kaprys elity. Zastanawiające, bo starożytny Rzym nie do końca pasuje do tego opisu. Ekscesy były (Kaligula, Kommodus), elita polityczna nie zawsze trzymała poziom, ale przez większą część ponad dwunastowiekowej historii, dzięki prawu i zdyscyplinowanej armii państwo budziło dumę i zapewniało unikalny w tamtych czasach poziom bezpieczeństwa. Bez rzesz lojalnych obywateli nie byłoby to możliwe. Przez 7 stuleci (od III w. p.n.e. do IV n.e.) elementem tej dobrze zorganizowanej i zazwyczaj sprawnie funkcjonującej machiny politycznej (bo nie tylko o rozrywkę chodziło) były igrzyska. Utarta już w fantastyce praktyka lokowania ich odpowiedników wyłącznie w społecznościach dekadenckich, upadłych czy opartych wyłącznie na bezwzględnej przemocy, wygląda w tym świetle na mocno naciąganą.... Czytaj dalej!
Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!