class="lbox">
Czytaliście kiedyś izraelską literaturę fantastyczną? Podejrzewam, że większość odpowie negatywnie i nie ma się czemu dziwić – raczej nie należy do zbyt popularnych, pewnie też ze względu na trudności w tłumaczeniu. Dlatego właśnie zainteresował mnie "Lewiatan z Babilonu" – zapowiadał się bardzo egzotycznie, skoro miał rozgrywać się w Babilonie, domyślnie więc nawiązywać do ukochanej przeze mnie starożytności. Książka do tego wyszła spod pióra izraelskiej autorki, Hagar Yanai, a poleca ją sławna persona, czyli Neil Gaiman.
Głównymi bohaterami "Lewiatana z Babilonu" są Jonathan i Ella. Rodzeństwo mieszka z ojcem, który stara się odnaleźć lekarstwo na dziwną, psychiczną przypadłość swojej żony. Pewnego dnia, gdy jest już bliski odkrycia odpowiedniego medykamentu, ktoś go okrada i boleśnie rani. Jego dzieci ruszają za złodziejem do krainy Babilonu. I tu niestety od razu zaczynają się niedoskonałości książki Hagar Yanai. Powieść jest infantylna i naiwna, a niektóre pomysły dość znane – choćby podróż do innego świata. Nastoletnie postacie często wydają się sztuczne, fabułą rządzi zbieg okoliczności i to sprawia, że starsi czytelnicy nie znajdą w "Lewiatanie z Babilonu" nic dla siebie.