[Ant-Man] Recenzja

Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "Ant-Man"!

Po sukcesach produkcji o znanych i lubianych superbohaterach, Hulku, Thorze, Kapitanie Ameryce czy Iron Manie, Marvel sięgnął po nieco mniej rozpoznawalną grupę herosów – Strażników Galaktyki. Gdy i ten film nie zawiódł oczekiwań, firma postanowiła wyjąć z lamusa wiekową postać, wykreowanego w 1962 roku dra Hanka Pyma a.k.a. Ant-Mana. Zaraz, kogo? Serio, człowiek-mrówka? Trzeba przyznać, że studio szarpnęło się na naprawdę odważny ruch – wspomnianego naukowca nie kojarzy prawdopodobnie większość ludzi, tym bardziej w Polsce, gdzie TM-Semic w ogóle nie zajmowało się historiami Avengersów. A trzeba nadmienić, że Ant-Man był jednym z pięciu pierwotnych założycieli Mścicieli! Ba, to on jest odpowiedzialny za powstanie bodaj największego wroga supergrupy – Ultrona, którego można było obejrzeć w "Avengers: Czas Ultrona". Moc rozmowy z mrówkami ponad pół wieku temu prawdopodobnie wydawała się genialnym pomysłem, jednak na wieść o rozpoczęciu zdjęć do "Ant-Mana" sporo ludzi kręciło głowami. Co wyszło w praniu?... Czytaj dalej!

Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!

Odpowiedz
Mnie się bardzo podobał. Scott Lang jest przeuroczy i jego nie da się nie lubić. I w sumie ja lubię te wszystkie życiowo-obyczajowe wątki, bo one są ciekawsze niż te wszystkie popisy w stylu: odkryłem taki wspaniały wynalazek, teraz zmienię świat. Obawiałam się, że może być słabo, bo zmniejszanie się do rozmiaru mrówki jest takie jakieś niezbyt przekonujące, ale na szczęście wyszło fajnie. Ode mnie "Ant-Man" dostał 8/10, a końcówka sugeruje, że będzie dalszy ciąg, więc czekam. A Luis był cudowny
Odpowiedz
Spodziewałem się po tym filmie znacznie więcej. Spuszcza z tonu w stosunku do poprzednich produkcji Marvela, co jest bardzo dużym plusem. Świetne historie Luisa czy pomysłowe sceny akcji również pozytywnie wyróżniają "Ant-Mana" spośród dotychczasowych tytułów. Ale czegoś zabrakło mi w historii - w dużej mierze przewidywalnej, umiarkowanie porywającej z kiepskim, zupełnie niewyrazistym antagonistą (i tutaj dodam, że Corey Stoll przyczynia się do rozczarowania swoją postacią, cały czas stosując tę samą manierę, nieprzystającą głównemu złemu).

Jak tak się zastanowić, to scenariusz jest naprawdę mocno oklepany, bo mi nawet skojarzył się z animacją "Kung Fu Panda".
SPOILER
Tam też główny zły spotkał się z odrzuceniem przez swojego mentora, który dostrzegł w podopiecznym mrok. Gdy ten zły ma złe plany, mentor szkoli nową osobę, chociaż naturalnym kandydatem wydaje się pewna postać żeńska - z tym, że w "Kung Fu Panda" nie jest to jego córka.
To istotna część głównego wątku, różniącą się w wielu szczegółach, racja, ale w samym szkicu niezbyt oryginalna.

Jeśli chodzi o aktorstwo, to moim zdaniem Paul Rudd spisał się znakomicie, gorzej z Evangeline Lily, ale winę ponosi także scenariusz, który nie rozwinął jej postaci. Ogólnie film mi się podobał, w paru momentach jest zabawny, nawet ekscytujący i odbieram go dobrze, mimo paru niedoskonałości czy odrobiny znużenia (która przynajmniej raz mnie dopadła). Ode mnie "Ant-Man" dostaje 7/10
Odpowiedz
A mi się bardzo podoba, że Marvel odkurza też mniej znanych bohaterów. Chociaż teraz, znając już dalsze losy Ant-Mana mam wrażenie, że ten film nakręcili w sumie tylko po to, aby była bardziej rozpoznawalny później - w Kapitanie Ameryka.

Cieszę się też, że mimo oczywistej pokusy doniosłym patetyzmem (jaki trochę im wyszedł już przy Zimowym Żołnierzu) Marvel pozostaje przy lekkim, przygodowym tonie. Podoba mi się też formuła: weźmiemy prosty filmowy schemat, podłubiemy przy szczegółach i dopieścimy żartem. Może trąci banalną historią, ale tak naprawdę czy dałoby się kręcić tyle filmów ile Marvel w ostatnim czasie, kiedy w każdym poznawalibyśmy coraz bardziej nowatorskie historie? Myślę, że w końcu doszlibyśmy do momentu, w którym byłyby one ciężkie, pokręcone i niezjadliwe. I to pewnie szybciej niż by się mogło wydawać.

Dziwię się, że nikt jeszcze nie zwrócił uwagi na to, jak wspaniale dobrana została scenografia Przecież ta serwerownia, pełna kolorowych światełek, które w pomniejszeniu stawały się barwnym wielokolorowym tłem, klimatycznie kojarzącym się z Tronem, była genialna! Tak samo szczegółowość scen walki w walizce. Kadry, w których pokazywali te heroiczne walki z perspektywy człowieka w normalnej skali to już wisienka na torcie. Pogubili się dopiero w szczegółach fizyki kwantowej, ale to jest do wybaczenia trochę.

Mówiąc krócej - moim zdaniem świetnie sobie poradzili z tematem, bo warto brać przy tych filmach poprawkę na to, że one nie mają być wiekopomnymi dziełami, które zmienią historię kina (chociaż jednak przy okazji trochę to robią), ale głównie kawałkiem dobrem zabawy, a ta przy Ant-Manie jest przednia.
Odpowiedz
← Artykuły

[Ant-Man] Recenzja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...