Hall of Fame
1 miesiąc 18 godzin? Ja mam już ponad 2 miesiące, a do końca chyba sporo mi zostało;p
Właśnie skończyłem i ja. Muszę przyznać, że to był kawał dobrej zabawy. Zdziwiłem się, że moja postać ma "czas spędzony z drużyną" określony na jakiś 1 miesiać i 2 dni, bo w samej grze to chyba z trzy miechy mi zeszły. No ale widocznie inaczej to się liczy.
Poniżej karta postaci z końca gry. Z zamiłowaniem traciłem przytomność
PS nie wiem jak pozostali, ale mi chyba wpadło najgorsze z możliwych zakończeń Zainteresowanych tym, czego NIE robić podczas gry, by nie skończyło się to tragicznie, zapraszam na priv (bo nie umiem robić tu tego przycisku "spoiler":P).
To była taka piękna przygoda ;( Już tęsknię.
Poniżej karta postaci z końca gry. Z zamiłowaniem traciłem przytomność
PS nie wiem jak pozostali, ale mi chyba wpadło najgorsze z możliwych zakończeń Zainteresowanych tym, czego NIE robić podczas gry, by nie skończyło się to tragicznie, zapraszam na priv (bo nie umiem robić tu tego przycisku "spoiler":P).
To była taka piękna przygoda ;( Już tęsknię.
O, czyli niekoniecznie przeleciałam grę w jeden miesiąc... Tak, nie mam pojęcia, ile czasu mi to zajęło, jeśli mowa o czasie gry
Kurze:
Kurze:
[spoiler][/spoiler]
O, już wcześniej Ati mi podpowiedziała, ale zapomniałem o tym temacie;)
No więc...
No więc...
SPOILER
Jeśli nie chcecie, by wasze wysiłki zmierzające do pokonania głównego antagonisty i zlikwidowania Dziedzictwa Waidwena okazały się tylko chwilowym zwycięstwem, w Bliźniaczych Wiązach nie obiecujcie wszystkim bogom, dla których będziecie robić zadania, że postąpicie właśnie tak jak chcą. Bo potem tylko jeden jest zadowolony, a pozostali mają focha i mszczą się strasznie na mieszkańcach krainy (o czym dowiadujecie się na planszach epilogu);D
Dobra. Wreszcie i ja skończyłem. Ścieżka potępionych+tryb eksperta. W sumie większość walk w pewnym momencie gry bazowała na krytykach mojego łotrzyka średnio tak pomiędzy 100 a 110 obrażeń za cios. Wykonałem też lwią część zadań pobocznych i chyba najgorszym przeciwnikiem poza smokiem były grzyby.
Wcale walki nie polegały na tym, że złodziej mój eliminował wszelkie wrogie wsparcie magiczne nie dając im rzucać żadnych zaklęć.
W przypadku walk z większość ich ilością podbijałem jeszcze się zawsze odpoczynkiem i wizytą w burdelu by stać się maszynką do zabijania, wiesz co 2 cios krytyk tak za 100 i patrzysz jak się rozpadają przeciwnicy .
Teraz zastanawiam się czy dam radę solo taką postacią czy lepszy będzie kapłan albo enigmatyk. Ciężko mi jest się zdecydować.
W sumie wykonał też ktoś wszystkie zadania łowcy głów i poczuł się rozczarowany tym, że nie dali za nie specjalnego przedmiotu?
W przypadku walk z większość ich ilością podbijałem jeszcze się zawsze odpoczynkiem i wizytą w burdelu by stać się maszynką do zabijania, wiesz co 2 cios krytyk tak za 100 i patrzysz jak się rozpadają przeciwnicy .
Teraz zastanawiam się czy dam radę solo taką postacią czy lepszy będzie kapłan albo enigmatyk. Ciężko mi jest się zdecydować.
W sumie wykonał też ktoś wszystkie zadania łowcy głów i poczuł się rozczarowany tym, że nie dali za nie specjalnego przedmiotu?