Ian McDonald zabiera swoich czytelników w podróż po Brazylii, a raczej powinnam napisać – Brazyliach. Jego opowieść to połączenie wartkiej sensacyjno-przygodowej akcji z wypowiedziami natury filozoficznej i egzystencjalnej. Pytanie o sens śmierci jest już nieaktualne, teraz zastanawiamy się nad tym, czy wbrew pozorom wieczne życie nie jest gorsze od samej śmierci.
Akcja powieści rozgrywa się równolegle na trzech planach czasowo-przestrzennych, zatem zaczynamy od 2006 roku, gdzie uzależniona od botoksu prezenterka telewizyjna Marcelina Hoffman stara się przeforsować pomysł na kolejne, delikatnie rzecz ujmując, kontrowersyjne reality show, dzięki czemu wespnie się szybko po szczeblach kariery. Wszystko jest tutaj wiarygodne: od telewizyjnego wyścigu szczurów pod tytułem "radź sobie albo giń", przez dylematy natury etycznej, bo może kariera za wszelką cenę to nie był jednak najlepszy sposób na życie, aż do wylewającej się z ekranów papki, którą możemy obserwować na co dzień, oglądając testy białych rękawiczek i połamane kończyny po skokach do wody. To jest prawdziwa rozrywka naszego świata. Cała historia komplikuje się jednak dużo bardziej, gdy przenosimy się do 2033 roku i razem z Edsonem próbujemy rozkręcić kolejny niebezpieczny biznes, a każdy nasz ruch kontrolują specjalne urządzenia.