Ja - tak jak w absolutnie każdym cRPG
- grałem magiem. Historia najciekawsza, najmroczniejsza (relatywnie), masa możliwości... ALE. Wydaje mi się, że w kwestii "wygody" gry właśnie mag jest najprostszy, o ile choć trochę czujesz klasy magiczne w grach tego typu. Z siebie samego robisz koksa wedle upodobania, trzymasz się relatywnie na dystans, a swoich botów-pomocników pchasz na typowych tanków i damage'ów wedle schematu, nie martwiąc się, że tracisz na tym fabularnie. Co więcej, komputer zawsze relatywnie najgorzej radzi sobie z AI klas czarujących (reguła we wszystkich cRPG), bo tam najwięcej zależy od refleksu z jednej, a długofalowego, taktycznego planowania z drugiej - jak dobrać czary, żeby za 30 sekund dało radę z maną lub jak poustawiać skille, żeby można było grzmocić kombosy pokroju Tempestu. Morrigan jako zmiennokształtny lub typowy elemental lód / ogień jest jeszcze w miarę łatwa do sterowania w ogniu walki lub nawet do radzenia sobie samej, ale o wiele łatwiej będzie Ci dowodzić trzema fizycznymi, ustawić im skrypty względem ataku i obrony, niż wkurzać się, że Twój mag / dwóch magów pali / mrozi / truje Twój własny oddział i nie używa tego zaklęcia obszarowego, którego Ty byś użył. A nie miałeś czasu się przełączyć, bo trzeba było szybko klikać szarżę, uderzenie tarczą itd.
[Dodano po 5 minutach]
A, i najważniejsze - w późniejszym etapie gry, jeśli zdecydujesz się na rozszerzenie Mistyczny Wojownik, jesteś w stanie pokonywać wojowników w walce 1 na 1, nawet bossów. Wojownikiem, jakkolwiek rozwiniętym, raczej nie poczarujesz za bardzo