Zwykle rozpoczyna się od mgły niosącej zapowiedź niewyobrażalnej grozy, ale tym razem nie będzie potrzebna. Dwa cienie przemykają obok pierwszych jasnych kolorów na ekranie i zwiastują nazwę tego, co teraz nastąpi. Siadają w wybranym rzędzie, chociaż w mroku trudno ocenić, czy aby na pewno wybrali to, co im wcześniej zapisano. Jest ich dwoje, jednak tylko jedna para oczu z zapamiętaniem wypatruje wszystkiego w najbliższym otoczeniu. Jeszcze tylko moment i wszystko stanie się jasne. Oto nadchodzi nieznana do tej pory opowieść o pewnej istocie, która zapragnęła zakosztować ludzkiej krwi.... Czytaj dalej!
Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!
Po obejrzeniu pierwszych trailerów z Rangerem i Jedi Masterem stwierdziliśmy, że owszem, to fajny pomysł - opowiedzieć historię Drakuli zanim stał się potworem, poznać przyczyny jego przemiany w uosobienie zła. Ale mimo wszystko nie wydaje mi się, by burzenie, łamanie i wywracanie do góry nogami pewnych archetypów, stanowiących filary światowej kultury, literatury czy danego gatunku, jedynie w imię osiągnięcia efektu "Wow!", było dobrym pomysłem.
Inna sprawa, że - przesadzając nieco z pełną świadomością - za kilkanaście lat możemy, w myśl tych koncepcji, doczekać się filmu akcji "Adolf Hitler: historia nieznana", opowiadającego o serii dramatycznych wyborów, pchających samotnego idealistę do wzięcia na siebie brzemienia w postaci miana potwora, odpowiedzialnego za zbrodnie, których nie chciał. Dorzucimy do tego trochę laserów, fajnych mocy HD w 3D, Adolfa kopiącego czołgi z półobrotu i będzie git.
A mnie się film podobał. Faktycznie ma mankamenty (zawiązanie oczu swoim żołdakom - wtf w ogóle), ale generalnie połączenie miodnych efektów specjalnych ("przyspieszenie" w postaci nietoperzy!) z nie najgorszym scenariuszem wypadło jak dla mnie przekonująco. Z przyjemnością ogląda się jak Vlad, syn Diabła w pojedynkę rozprawia się z kolejnymi Turasami. Ostateczna rozgrywka trzyma w napięciu i stanowi świetny zwrot fabularny, a samo zakończenie pozytywnie nastraja na ewentualną drugą część, której z niecierpliwością oczekuję.
Dobry Evans, rewelacyjny Charles Dance jako "prekursor" Draculi, reszta poprawna. Jak na film, który włączyłem z dziewczyną, żeby obejrzeć jakiś gniot na kacu - zaskakująco dobry. Polecam.