Studio ZeniMax Online stara się nie zwracać uwagi na sceptycyzm całej branży związany z rychłą premierą "The Elder Scrolls Online" i zamiast ciąć koszta marketingu, kontynuuje strategię reklamy po królewsku. Kto ich tam wie, może w tym szaleństwie jest metoda, bo gdybym nie wiedział mniej więcej z czym się tę produkcję je, to zapewne byłbym teraz nieźle zakręcony na jej punkcie. Generalnie nie bez kozery spółka ZeniMax (do której należy także Bethesda) jest postrzegana jako mistrzowie hype'u.
Tak czy owak, chłopcy z Rockville nie próżnują i systematycznie podgrzewają atmosferę przed wielkim startem, który będzie miał miejsce 4 kwietnia. Jeżeli ktoś pragnie poczuć się już teraz jak prawdziwy cesarz Tamriel i zapełnić swoją nerdowską półeczkę kolejnymi przaśnymi gadżetami, to z pewnością zwróci uwagę na limitowaną edycję kolekcjonerską, jaką twórcy przygotowali dla wszystkich miłośników serii.
Ze specjalną edycją wiąże się jednak jeden poważny mankament, w szczególności dla tych graczy, którzy lubią sobie pogrywać rasą Cesarskich. Jeżeli masz zamiar wcielić się w skórę rodowitego mieszkańca Cyrodiil, musisz dołożyć do swojej listy wydatków przynajmniej dodatkową stówkę. Brzmi jak ponury żart? Takie są fakty.
W skład Imperialnej Edycji Kolekcjonerskiej "The Elder Scrolls Online" wchodzi:
- Statuetka Molag Bala – deadrycznego Księcia Dominacji, Boga Intryg i Króla Gwałtu. Rozmiar – niewiele ponad 30 cm.
- Ilustrowany Cesarski Przewodnik po Tamriel – 224 strony porad oraz ciekawostek autorstwa cenionego uczonego, Flaccusa Terentiusa.
- Mapka Tamriel o rozmiarze 54 cm x 66 cm.
- Specjalne opakowanie i pudełku typu steelbook w cesarskich barwach.
- Dodatki cyfrowe: możliwość gry rasą Cesarskiego (unikalne bonusy + możliwość dołączenia do każdego przymierza), biały cesarski wierzchowiec, błotny krab (wyjątkowe zwierzątko walczące u boku bohatera) oraz pierścień Mary (wykonanie rytuału razem z najlepszym przyjacielem daje dodatkowy procent do punktów doświadczenia, gdy gracie razem).
Cena? 99.99 Euro (czyli 419 zł). Sporo, prawie jak za zboże. Można również zdecydować się na tańszy cyfrowy pakiet, który składa się tylko z wirtualnych dodatków, ale i w tym przypadku nie unikniemy sporych wydatków widocznie uszczuplających nasz portfel (79.99 Euro, a więc 329 zł).
Swoją drogą, chłopcy z ZeniMaxu wykoncypowali niegłupi pomysł jak zmusić ludzi do tego, aby składali zamówienia przedpremierowe. Każdy, kto zdecyduje się już teraz wydać swoje pieniążki na "The Elder Scrolls Online"; dostanie darmowego zwierzaka, cztery mapy skarbów, wcześniejszy dostęp do gry (31 marca) oraz możliwość dołączenia do każdego sojuszu niezależnie od rasy. Chcesz grać orkiem, który bije się za sprawę ponętnej elfickej królowej Ayrenn? Dla twórców to żaden kłopot, tylko musisz zaszastać trochę wcześniej kapustą. Ot, branżowa logika, ale diabolicznego konceptu szczerze winszuję.