Nie będzie to żaden spoiler, bo scena, która była powodem reklamacji, wcale nie była kontrowersyjna. Nie mniej, zwrócono graczowi pieniądze. O co poszło?
Na samym początku gry, aby dostać się do podniebnego miasta Columbii, bohater musi przyjąć chrzest. Nie spodobało się to Breenowi Malmbergowi, głęboko wierzącemu chrześcijaninowi. Uznał tę scenę za akt bagatelizujący ważny sakrament dla jego religii, który nie może zaakceptować. Skończył więc grę prawie na starcie i napisał w tej sprawie list do Valve, które przyznało mu reklamację. Czy takie zachowanie jest stosowane? Pomijając wszelkie tematy dotyczące istnienia Boga lub nie, skoro wirtualny chrzest jest czymś złym, to czy równie dobrze można to samo powiedzieć o wirtualnym zabijaniu? Co o tym myślicie?