Pokeball Eveningfalla

Promienie popołudniowego słońca ogrzewały twoją skórę. Dochodziła godzina piętnasta . Spakowany i gotowy do drogi uznałeś iż pora opuścić to miejsce . Twoja trudna sytuacja majątkowa powodowała że zawsze byłeś wyszydzany przez rówieśników. Inni początkujący trenerzy patrzyli na Ciebie wrogimi spojrzeniami kiedy odbierałeś zapomogę w postaci ośmiu pokeballi , nowego pokedexa i wyprawkę w kwocie 500 jenów.
W Parmanii (Fuchsia City) było ostatnio głośno z powodu kradzieży pokemonów. Po prostu pewna hodowla straciła pewną ilość stworków. Nikt nie wiedział ile sztuk zostało skradzione. Po Parmanii krążyły oficer Jenny z niezawodnymi growlithami. Cóż wygląda na to że szykują się przesłuchania mieszkańców miasta.
Miałeś czas na siebie. Mogłeś opuścić miasto idąc do wschodniego lub zachodniego wyjścia lub spróbować szczęścia w łapaniu pokemonów na pobliskim safari. Jednak wejściówka do tego miejsca kosztowała 500 jenów. Sprawdzając stan sakiewki stwierdziłeś iż taka podróż pozbawi cię bez środków do życia.
Godnym odnotowania faktem było iż w tym mieście swoje miejsce miał stadion Pokemon prowadzony przez lidera Kogę ,który trenował pokemony trujące, ale pojedynkował się z kimś znaczącym trenerami a ty nim jeszcze nie byłeś.
Nadszedł czas na twój nowy początek. Ach że tez nie zabrałeś się z Brandonem Howardem i Ivą Cooper. Wędrując razem jest zawsze raźniej.
Twój podopieczny Wrrau spoczywał bezpieczny w pokeballu.
Znajdowałeś się właśnie na głównej ulicy miasta.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
John podrapał się po nosie po czym dość szybko zawiązał chustę na głowie - teraz już prażace słońce było mniejszym uniedogodnieniem niż jescze sekundę wcześniej. Następnie wyliczył w myślach jeszcze raz rzeczy spakowane do swojego zielonego, lekko już wytartego z powodu starości plecaka. Upewnił się w ten sposób, że jest gotowy do drogi, gdyż nie zamierzał juz dłużej męczyć się hałasem i tłumem miasta. Teraz już pragnął tylko przygody - takiej wyjątkowej i niepowtarzalnej, gdzie nie będą już na niego padały krzywe spojrzenia rówieśników, ale może nawet na jej końcu zasłuży sobie na podziw ze strony innych. W końcu teraz świat stał otworem! Pozostawało jeszcze określenie celu wędrówki. No właśnie: cel? John miał pewne marzenie, które już od dawna chciał zrealizować, więc czym prędzej udał się w różne miejsca szukając hasła "mistrzostwa świata pokemonów - miejsce ich rozgrywania, czas i inne potrzebne dane" - Chciał po prostu w tym roku jeszcze tylko zobaczyć najlepszych trenerów pokemon w akcji i zdobyć interesujące doświadczenie w kwestii ich treningu. Może kiedyś będzie mu dane w ich wystartować, ale to kiedyś.
Nie musiałeś zbyt długo szukać informacji o lokalnych mistrzostwach . Na najbliższej tablicy informacyjnej znajdowały się różne wiadomości. Były notki : kupię , sprzedam ,oddam i zatrudnię.
Była także notka o tajemniczych zawodach zwanymi "Wezwaniem Mistrzyni Sayuri"
Po przeczytaniu ich twój wzrok napotkał znaczne ogłoszenie
ZAPRASZAMY!
Turniej regionu Kanto z dniem dzisiejszym rozpoczyna się. Wszyscy młodzi i początkujący trenerzy mogą zmierzyć się z wielkimi mistrzami stadionów poszczególnych miast.

Poniżej znajdowała się lista mistrzów oraz lokalizacja ich stadionów.
Mistrz Brock - Pewter City
Mistrzyni Misty - Cereulan City
Mistrzyni Erika -Celadon City
Mistrz Koga - Fuchsia City
Mistrzyni Sabrina - Saffron City
Mistrz Blaine - Cinnebar Island
Mistrz Giovanni - Viridian City


Pozostało ci tylko zanotowanie w pokedexie tych wymienionych lokalizacji.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Po przeczytaniu wszystkich informacji John starannie "wklepał" je do swojego pokedexa i przeczytał raz jeszcze upewniając się czy niczego nie ominął. Mistrz w jego rodzinnym mieście zupełnie go nie interesował. Słyszał już o nim to i owo. Zdecydowanie potrzebował jakichś nowych wrażeń i doświadczeń. Przede wszystkim nie chciał sam walczyć z tak wielkimi trenerami nie mając absolutnie żadnego doświadczenia w tej kwestii.

Po kolejnym sprawdzeniu swojego ekwipunku udał się na skraj miasta, aby ostatecznie i po raz pierwszy przekroczyć jego granicę. Chciał udać się w stronę Cereluan City, więc kierował się w tą stronę, którą wyznaczały adekwatne drogowskazy. Gdy znalazł się dokładnie na granicy miasta Fuchsia City z nieznanymi mu rubieżami, uśmiechnął się, zrobił krok i pomaszerował dość dziarskim krokiem dalej szlakiem. Oczywiście po znalezieniu się poza miastem wypuścił z pokeballa swojego growlithe'a Wrrau, aby ten bardziej realnie mu towarzyszył i zaznał w końcu świeżego powietrza.
Ruszyłeś główną ulicą ku wschodniemu wyjściu z Fuchsia City. Mogłeś iść krótszą trasą ,ale pokedex podpowiedział ci że dłuższa podróż drogami numer 15 , 14 13 i 12 trafisz do rozstaju dróg co pozwoli ci wybrać kolejny kierunek do Azurii.
Opuszczenie miasta zajęło ci około godziny. Popołudniowe gorące słońce dawało ci się we znaki. Jakoś musiałeś to znieść.
W końcu znalazłeś się na leśnym trakcie drogi numer 15. Twój podopieczny Wrrau bardzo ucieszył się ,że wypuściłeś go z pokeballa Psisko szczekało i merdało wesoło ogonem.
Niestety w pobliżu nie było żadnych pokemonów. Być może gdzieś się pochowały.
Miałeś teraz kolejną decyzję do podjęcia. Mogłeś iść lasem albo odsłoniętą drogą. W pierwszym przypadku istniała szansa na złapanie pokemona. W drugim zaś pojawiał się zaledwie cień takiej szansy. Wybór należał oczywiście do ciebie.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
John wybrał podróż lasem, ale nie ze względu na mozliwość łapania nowych pokemonów. Póki co był raczej skoncentrowany na swoim jedynym podopiecznym, z którym z resztą po drodze bawił się troszkę w aportowanie. Wieczorem chciał natomiat poświęcić trochę czasu na trening swojego Wrrau.

Wybór leśnej trasy był podyktowany zdecydowanie tym, że wysokie drzewa świetnie chroniły przed promieniami słońca i dawały życiodajny w taka pogodę cień. John popijał od czasu do czasu wodę ze swojej manierki (oszczędnie, małymi łykami co jakiś czas). Był jednak świadomy, że prędzej czy później musi znaleźć jakieś źródło wody pitnej i uzupełnić zapasy, ale to dopiero za 2/3 dni. Cały czas pozwalał być swojemu pokemonowi na powietrzu (własciwie trzymanie go w pokeballu uznał zupełnie za bezzasadne i miał zamiar czynić to tylko w miastach i to nie zawsze). Wrrau w lesie zawsze mógł go ostrzec przed niebezpieczeństwem a przy sprzyjającym szczęściu wytropić coś interesującego. Poza tym trzymanie go na zewnątrz pozwalało również Wrrau zdobywać ciągle nowe doświadczenie i samemu, nieświadomie zupełnie tego, się szkolić.
Szedłeś spokojnym krokiem przez leśne chaszcze i zakamarki. Las dawał ci schronienie przed promieniami późno popołudniowego słońca. Wrrau był bardzo zadowolony z tego iż nie musi przebywać w pokeballu. Twój Growlithe merdał wesoło ogonem i głośno szczekał. Psiak zaczął coś węszyć i ruszył tropem tego czegoś. Ruszyłeś oczywiście za nim . Nie chciałeś przecież aby twój pokemon się zgubił prawda ?

****
Idąc cały czas za swoim pokemonem zauważyłeś iż zmierzasz w kierunku skraju lasu niedaleko drogi numer 15 .
Po niecałych dwóch godzinach znalazłeś się na leśnej polanie na ,której miały swoje miejsce makabryczne wydarzenia. Widziałeś krew. Mnóstwo ciemnoczerwonej cieczy oraz zwłoki pokemonów. Były to ciała Spearowów oraz rozszarpane na maleńkie kawałki zwłoki prawdopodobnie należące do Jigglypuffa. To był makabryczny widok. Nie wiadomo kto był katem tych wszystkich stworzeń. Może działał z premedytacją albo walczył w obronie własnej ?
Nagle z za pobliskich krzaków wybiegło do ciebie trawiasty pokemon przypominający rosiczkę.

Okazał się nim Bellsprout. Wystraszone stworzenie owinęło swoimi liśćmi twoją nogę. Widać było iż bało się czegoś.
Rozglądając się dokoła zauważyłeś iż zapadł zmrok. Słońce zamieniło się na miejsca w wschodzącym księżycem .
Wrrau przyglądał się wystraszonemu stworzeniu . Twój psi towarzysz czekał na twój ruch.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
John z niesmakiem i żalem ogladał to dziwne miejsce, w której doszło do tak makabrycznych wydarzeń. Nie był pewien kto i dlaczego to uczynił. Zagotowała się w nim chwilowa złość, ale szybko się opanował - gdyby ktoś obserwował go właśnie teraz pewnie by tego nawet nie zauważył. Ot takie umiejętne skrywanie wszelkich emocji.

Szybko wyprostował rękę i wygiął do góry nadgarstek, aby pokazać znak stop dla growlitha, po czym krzyknął tylko "Siad Wrrau!", uśmiechając się do swojego pokemona, aby ten bardziej mu zaufał i nie czuł się w żaden sposób karcony. Nachylił się nad "roślinką", wyciagnął swoją rękę aby delikatnie "ją" pogłaskać. "Nie musisz się bać, nie zrobię Ci krzywdy. Co tu się stało? Kto to zrobił?". Mówił to tak jakby jednocześnie rozmawiał z pokemonem i z samym sobą.

Gdyby akcja przybrała nieoczekiwany obrót wiedział, że jego wierny Wrrau tylko czeka na jakiś szybki znak.
Twój Growlithe usiadł gdy mu rozkazałeś, ale psisko wciąż czuwało nad twoim bezpieczeństwem. W końcu te pokemony nie bez przyczyny są oddane i wierne swoim opiekunom.
Bellsprout trochę się uspokoił gdy spokojnie do niego przemawiałeś. Nawet pozwolił ci się pogłaskać. Zapytane stworzenie zaczęło opowiadać ci swoją historię. Przy tym "mówieniu" wykorzystało opcję pokazywania na migi.
Przy pierwszym pokazywaniu roślina pokazała iż kręciła się w pobliżu . Następnie zaczęła naśladować pokemony duchy : Gastly'ego , Huntera i Gengara . Wyglądało to jak jakaś parodia zwłaszcza próba naśladowania dźwięku.
Nagle usłyszałeś powarkiwania Wrrau'a i czyjeś odgłosy.
Przybyły pokemony duchy. Gastly, Hunter i Gengar objawiły się przed tobą.


Co mogłeś zrobić ? Kompletnie nic bo nie posiadałeś skutecznego pokemona przeciwko tym duchom. Jak na razie stworzenia nic nie zrobiły ,ale Bellsporut bardzo się ich wystraszył. Roślina schowała się za Tobą.

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
Z początku sam instynktownie zrobił kilka kroków do tyłu nieco zaskoczony pojawieniem się tych stworzeń. Gdy jednak już przystanął pora przyszła na myślenie co zrobić w tej sytuacji. Przez te kilka sekund przez głowę przemknęło mu pomysłów... absolutnie zero. Darował sobie nawet używanie pokedexa - jeżeli bowiem ta trójka była sprawcami/współsprawcami tej masakry na drodze to należało wymyśleć coś szybko a przecież nie mógł wiedzieć czy tak właśnie było czy nie.

Kolejny instynktowny ruch: "Wrrau! Biegnij po pomoc! Już! Dobry Growlithe!" - zrobił to właściwie z trzech powodów: 1. Chciał uratować swojego pokemona bo wiedział, że nie ma szans z pokemonami tego typu. 2. Chciał poniekąd odwrócić uwagę stworzeń od niego i Bellsprouta, schowanego za jego nogami. 3. Wiedział, że i tak prędzej czy później musiał kogoś zawiadomić o tym co tu się wydarzyło. Dlaczego więc nie zrobić tego przy tej "dobrej" okazji? Wołając do Wrrau John wskazał oczywiście ręką kierunek miasta, do którego nie było przecież strasznie daleko.

Wszystko to działo się w głowie Johna w przeciągu kilku chwil, ale kolejnym ruchem, który zdecydował się uczynić było chwycenie pokeballa i opuszczenie go za siebie w celu schwutania pokemona kwiata - tylko i wyłacznie dla jego bezpieczeństwa. Co było z kolei dobrym pretekstem do schycenia nowego pokemona, który był nieco pod ścianą w tej sytuacji.


Gdy to już wszystko uczynił zdał sobie sprawę, że jeżeli wszystko mu się uda to pozostanie poniekąd bezbronny. Miał jednak nadzieję, że pokemony duchy bardziej były zainteresowane innymi stworzeniami niż osobą jego samego jako trenera. A nawet jeśli nie to miał nadzieję, że sam jest w stanie wytrzymać ich sztuczki do czasu nadejścia jakiejś pomocy.
Twój chowaniec pobiegł w kierunku miasta aby wezwać jakąkolwiek pomoc. Szanse znalezienia kogoś zdolnego do udzielenia wsparcia zdawały się być bardzo nikłe.
Rzuciłeś delikatnie pokeballem aby schować przerażonego Bellsprouta ,ale w ten sposób sprowokowałeś pokemony duchy. Gengar pojawił się za twoimi plecami i chwycił kulkę po czym zaczął się nią bawić z swoimi kumplami . Konkretnie grał w siatkówkę z Hunterem. Gastly z powodu braku dłoni nie mógł sobie na to pozwolić.
Słyszałeś ich radosne śmiechy choć brzmiały nieco diabolicznie.

Nie wiedziałeś czy czegoś tobie nie zrobią. Istniała nadzieja że tylko chcą się pobawić. Przerażony Bellsprout przytulił się jeszcze bardziej do twojej nogi. Poczułeś przy tym lekki ból.

Nagle usłyszałeś czyjeś szczekanie. Odwróciłeś się i zobaczyłeś Wrrau'a ,który prowadził jakiegoś mnicha w ciemnobrązowej szacie. Mężczyzna wyglądał na czterdzieści parę lat ,miał ciemny zarost, brązowe oczy i gęste czarne kręcone włosy.
- Precz mi stąd !- powiedział zimnym tonem do pokemonów duchów - Nie chcę was tu widzieć.
Na dźwięk jego słów stworzenia roześmiały się . Przecież mnich nie był człowiekiem, którego można było się obawiać.
- Ostrzegałem - dodał po czym cisnął pokeballem wyzwalając pewne stworzenie. Okazał nim się niepozorny Hoothoot .

Pokemon ptak wystrzelił z swych oczu czerwone promienie w kierunku duchów, które pod wpływem tego wycofały się w głąb lasu pozostawiając twój pokeball.

- Wszystko w porządku chłopcze ? -zapytał mnich łagodnym tonem - Nie powinieneś się tu był kręcić o tak późnej porze. Ten las bywa niebezpieczny. Zwłaszcza w nocy.

Po zniknięciu pokemonów duchów trawiasta istotka zdecydowała się puścić twoją nogę jednak pojawienie się kolejnego nieznajomego nie wróżyło niczego dobrego. Pokemon okazał się dość strachliwym stworzeniem.

-Dobra robota Strażniku Aosie - powiedział mnich to Hoothoota ,który uszczypnął go pieszczotliwie w fragment szaty.

Wrrau ucieszył się bardzo że nic ci się nie stało. Psiak merdał ogonem i szczekał głośno.

[Dodano po 2 miesiącach]

Zapraszam do podsumowania rozdziału I sesji Pokemon

\"Kroczysz mroczną drogą, ale jest ona najmroczniejsza dopiero wtedy, jeżeli zamkniesz oczy\"


"Czasami mały aniołek musi utrzymywać pozory"
← Pokemon - Nowy Początek
Wczytywanie...