Jakiś czas temu spotkał cię w Vast szukając najemników. Ponoć znał miejsce gdzie pogrzebane były jego dawno stracone rodzinne skarby, pisma własności i inne tym podobne cenne rzeczy.
Będąc pewnego dnia w karczmie, usłyszałeś jak rozmawia z ludźmi o swojej wyprawie. Nie wiele myśląc sam zaproponowałeś swoje usługi. Co jak co, ale krasnoludzki najemnik jest zazwyczaj mile widziany w każdej zbrojnej grupie. Czy to z powodu umiejętności walki, czy z racji tego że jest doskonałym partnerem do kielicha.
Ruszyliście razem z innymi najemnikami na północ, do Damary.
Po kilku dniach podroży dołączyliście do innej, mniejszej grupki najemników. Byli oni umówieni z Melothem i po krótkiej rozmowie ruszyliście dalej.
Po kilkudziesięciu godzinach, wasz pracodawca zarządzał by rozbić obóz, tłumacząc że zbliżamy się do miejsca.
Przy ognisku, Meloth opowiedział wam, że jego rodzina miała kiedyś swoje włości w tym rejonie. Jedak z bliżej nieokreślonych powodów utraciła niemal wszystko. Męczyna od dawna szukał śladów rodzinnych skarbów, lecz dopiero niedawno natrafił na pewien ślad.
Ruiny warowni roztaczającej się w okolicy, tak starej i zapomnianej, że nikt już nie pamięta do kogo należała ani jakie miała cele, miały mieć ukryte w swoim wnętrzu skarby rodziny Refic.
O pierwszym brzasku ruszyliście, natrafiając na rozlatującą się starą warownię.
Weszliście do kompleksu jaskiń położonym pod ruinami. W pewnym momencie korytarz zaczął się rozdzielać na dwie części. Rozdzieliliście się.
Ty, wraz z kilkoma innymi najemnikami, ruszyłeś w lewą stronę. Meloth i reszta poszli w prawo.
- Ciekawe co to za bogactwa są ukryte w tej dziurze. - Powiedział po jakimś czasie Civin, a echo jego słów odbiło się kilka razy wokoło was. Kilka innych głosów powtórowało mu w tym pytaniu.