Sesja manfreta

Meloth Refic. Możny miasta Heliogabalus, doskonały szermierz.. Od jakiegoś czasu twój pracodawca.
Jakiś czas temu spotkał cię w Vast szukając najemników. Ponoć znał miejsce gdzie pogrzebane były jego dawno stracone rodzinne skarby, pisma własności i inne tym podobne cenne rzeczy.
Będąc pewnego dnia w karczmie, usłyszałeś jak rozmawia z ludźmi o swojej wyprawie. Nie wiele myśląc sam zaproponowałeś swoje usługi. Co jak co, ale krasnoludzki najemnik jest zazwyczaj mile widziany w każdej zbrojnej grupie. Czy to z powodu umiejętności walki, czy z racji tego że jest doskonałym partnerem do kielicha.

Ruszyliście razem z innymi najemnikami na północ, do Damary.
Po kilku dniach podroży dołączyliście do innej, mniejszej grupki najemników. Byli oni umówieni z Melothem i po krótkiej rozmowie ruszyliście dalej.
Po kilkudziesięciu godzinach, wasz pracodawca zarządzał by rozbić obóz, tłumacząc że zbliżamy się do miejsca.
Przy ognisku, Meloth opowiedział wam, że jego rodzina miała kiedyś swoje włości w tym rejonie. Jedak z bliżej nieokreślonych powodów utraciła niemal wszystko. Męczyna od dawna szukał śladów rodzinnych skarbów, lecz dopiero niedawno natrafił na pewien ślad.
Ruiny warowni roztaczającej się w okolicy, tak starej i zapomnianej, że nikt już nie pamięta do kogo należała ani jakie miała cele, miały mieć ukryte w swoim wnętrzu skarby rodziny Refic.
O pierwszym brzasku ruszyliście, natrafiając na rozlatującą się starą warownię.
Weszliście do kompleksu jaskiń położonym pod ruinami. W pewnym momencie korytarz zaczął się rozdzielać na dwie części. Rozdzieliliście się.
Ty, wraz z kilkoma innymi najemnikami, ruszyłeś w lewą stronę. Meloth i reszta poszli w prawo.

- Ciekawe co to za bogactwa są ukryte w tej dziurze. - Powiedział po jakimś czasie Civin, a echo jego słów odbiło się kilka razy wokoło was. Kilka innych głosów powtórowało mu w tym pytaniu.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Ciężko się tak szło o suchym pysku więc pociągnąłem trochę z bukłaka. Ach...cudowny smak damarskiego piwa spływał powoli po brodzie, gęstej jak jasna cholera aczkolwiek dosyć krótkiej. Nie wiedziałem tylko czemu niektórzy narzekali na jego smak. I tak większość alkoholu tutaj miało smak starej ziemi, która pokrywała jakiegoś nieboszczyka więc nie rozumiałem czemu delikatna woń miodu tak im się nie podoba. Może nekrofile?
- Skarby? - zapytałem - wiesz człowieku pytanie powinno brzmieć 'co tu mogło pozostać' bo nie uwierzę że te ruiny nie zostały przeczesane przez lokalnych zbójów. - rozglądałem się powoli za jakimiś pierdołami, które w ich mniemaniu mogły być skarbami. - Ale można też zapytać się na kogo tu się natkniemy. - Zwiedziłem trochę jaskiń i z całą pewnością tego typu gówna zawsze kryły w sobie niespodzianki. Szkoda tylko że były one nieprzyjemne dla odkrywającego je. Szedłem pośrodku 'lewostronnej' grupki. W milczeniu. Dałem tylko znać by reszta tej hołoty się uspokoiła. Jeszcze się coś zawali i będzie dym...
Odpowiedz
- Masz na myśli jakiś nowych lokatorów? Myślę że damy sobie rade. Jeśli to coś z krwi i kości, to spotka się z moim ostrzem. Jeśli to coś z rodzaju "umarlaka", to myślę że Tricus da nam znać co i jak - Najemnik wskazał młodego mężczyznę w żółtawej tunice z buławą u boku. - Ponoć miał zostać kapłanem
Chłopak wymamrotał coś w odpowiedzi.
Podążaliście korytarzem jeszcze przez jakiś czas, gdy w końcu dotarliście do większego pomieszczenia. Rozejrzeliście się dookoła, lecz nie zauważyliście żadnego innego wyjścia. Wokoło porozrzucane były głazy, które oderwały się od stropu lub ścian.
- Wygląda mi to na ślepą uliczkę - powiedział Civin
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Kapłan? - zapytałem - A co się stało że ponoć miał nim zostać? Nie spodobało mu się w zakonie? - nigdy nie interesowałem się ludzkimi bóstwami ale często słuchałem z uwagą spory między wyznawcami np.: Kelemvora, którzy mnie przerażali a powiedzmy wyznawcami Helma czy innego Talosa. Rzadko kiedy jakakolwiek rozmowa miała przyjemny charakter, prędzej groźby i inne pierdoły. - I jaki to był zakon? - doszliśmy do 'ślepej uliczki'. - To co teraz panowie? - zapytałem - Staramy się przeszukać to miejsce i odnaleźć jakaś ścieżkę czy wracamy do drugiej grupy i informujemy o zablokowaniu drogi? - było mi obojętne jaka będzie decyzja, chyba że zostaniemy zaatakowani przez jakies zwierze czy inne straszydło.
Odpowiedz
- Tymory - Odpowiedział szybko Tricus - Szkolono mnie na kapłana Tymory. Mówili że jestem dzieckiem szczęścia...
Tricus niespodziewanie zamilkł. Zaczął rozglądać się wokoło jak gdyby nigdy nic.
- Tyle jeśli chodzi o zwierzenia. Wymienimy sie smutnymi opowieściami jak już znajdziemy skarb. A coś mi mówi że znajdziemy. - Wtrącił się Civin, po czym dodał. - Musimy dokładnie zbadać ten kompleks. Jeśli gdzieś tutaj jest skarb, to z pewnością nie leży sobie ot tak. Otwórzcie oczy chłopaki! Przeszukać mi całe pomieszczenie. Zajrzeć pod każdy pierdolony kamień.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Chyba rzeczywiście coś się stało z nim skoro jest taką niemową. Czyżby sama Pani Szczęścia go opuściła? Przez co? W sumie nie miałem czasu na te religijne bzdety. Z zamyślenia otrząsnął mnie zawołanie jednego z 'poszukiwaczy'. Dobra panowie - powiedziałem - czas trochę pobrudzić rączki. Weźmy się do roboty i odszukajmy ewentualne wejście do ukrytej komnaty. Chcę skarb a wy chyba też co? Więc jazda. - dodałem po czym zacząłem przerzucać kamienie. Może Civin miał rację i skarb był bliżej nas niż tamtych? A może w ogóle go już nie było. Nie dowiemy się póki się nie przekopiemy. - Tricus - rzuciłem w stronę kapłana - stój na czatach. Liczymy na Ciebie.
Odpowiedz
Tricus odburknął coś w odpowiedzi, lecz zrobił jak mu powiedziałeś. Ty, Civin i kilku pozostałych najemników wzięliście się do pracy. Przeszukując każdy centymetr skały, zaglądając pod każdy kamień, straciliście poczucie czasu. Ile minęło? Godzina? dwie? Po jakimś czasie zaczynaliście odnosić wrażenie że to wszystko na nic. Że to zwyczajna jaskinia.
Mieliście już wracać gdy twój wzrok spoczął na niewinnej z pozoru stercie głazów. Coś nie dało ci spokoju. Wyczucie kamiennej roboty obudziło się w tobie. Podszedłeś bliżej i przyjrzałeś się ścianie.
Odrzuciłeś kilka większych kamieni i spojrzałeś jeszcze raz.
Tak, coś jakby zarys drzwi. Kijowa robota, na pewno nie krasnoludzka, dlatego zdołałeś je zauważyć. Gdyby to była robota twojego rodzaju, przeszedł byś obok nie zauważając nic.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Uśmiechnąłem się od ucha do ucha - Ej! Ferajna - krzyknąłem - Coś znalazłem, więc ruszcie dupy i pomóżcie mi się przekopać. Może te 'drzwi' zaprowadzą nas do skarbu? - powiedziałem po czym zabrałem się do przerzucania kamieni. Drzwi były nawet dobrze ukryte, pytanie brzmiało co za nimi nas czeka? - Młody - zerknąłem na kapłana Talony - wyczuwasz jakis martwiaków? Dobra panowie, teraz się skupmy. Odkrylismy jakies drzwi, mozemy byc blizej skarbu niz myslimy więc niech nas teraz nic nie zje - dodałem.
Odpowiedz
- No no no, widać krasonuludy nie tylko do bitki i do wypitki się nadają - Zażartował Civin śmiejąc się - Dobra panowie, czas ubrudzić ręce.
Człowiek zakasał rękawy, po czym podszedł do ciebie i razem z tobą zaczął przeżucać kamienie. Zaraz potem inni dołączyli do was.
- Jak na razie czysto - Poinformował was Tricus opierając się o jedną ze ścian.

Po dłuższej chwili drzwi były uwolnione od wszelakiego rodzaju kamieni czy innych przeszkód. Waszym oczom ukazał się pełnowymiarowy zarys drzwi.
- No dobra, co teraz. Mamy je przecisnąć czy jak... - Ni to spytał ni stwierdził Civin.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
A bo ja wiem? - odpowiedziałem - Cholera, jestem wojownikiem a nie pieprzonym architektem czy specem od drzwi, który wie jak je otworzyć. Zawsze można postarać się je popchnąć, może to coś da. - dodałem. Cholera, szkoda że nie ma tutaj mego wujaszka Orsimera, on by wiedział co zrobić. Niestety typek schlał się w jednej z tawern w Srebrnych Marchiach i wsadzili go do pierdla. Coś tam jeszcze przebąkiwali o kradzieży ale nie jestem pewien. - Dobra panowie, popchnijmy je ale wcześniej obszukajmy to miejsce. Może gdzieś tu jest ukryta dźwignia, która to otworzy? Chyba że przegapiliśmy to idąc tutaj. Tricus, sprawdź ten korytarz, którym szliśmy. Tylko nie za daleko, tak byśmy ciebie widzieli - powiedziałem do stojącego przy wejściu do komnaty Tricusa.
Odpowiedz
- Mhm - odpowiedział niedoszły kapłan, po czym oddalił się kilka kroków od was.
Wy zaś nie tracąc czasu zaczęliście pchać drzwi. Po kilku minutach bezowocnego wysiłku odstąpiliście.
- Niech to szlag! - Zaklną Civin - No chyba nie będziemy musieli się wrócić po młoty i kilofy, do jasnej ciasnej...
Najemnik splunął siarczyście po czym starł kropelki potu ze swojego czoła. Rozejrzał się wokoło jakby szukając czegoś, po czym dodał
- Dobra spróbujemy pocisnąć jeszcze raz. Jak to nic nie da, to wracamy do reszty.
Przygotowaliście się ponownie do zwiększonego wysiłku i po chwili znowu cisnęliście wielki kawał skały. Słyszałeś jak niektórzy sapali i fuczeli jak niedźwiedzie.
Nagle coś strzeliło, zgrzytnęło i nim zdążyłeś zorientować się co się dzieje, lecieliście wraz z kamieniem na spotkanie podłogi. Chwile później leżeliście na kamiennym bloku, który przed chwilą był jeszcze drzwiami.
- Znalazłem coś - Usłyszałeś głos Tricusa.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Zdziwiony leżałem na kimś a jeszcze ktoś inny przygniótł mnie swoim cielskiem. Było ciężko
- Dobra cholery - wysapałem - spierdzielajcie ze mnie. Narzekają że krasnolud ciężki a sami mało nie ważą - dodałem po czym podniosłem się z 'drzwi' - Może on rzeczywiście jest dzieckiem szczęścia? - zapytałem - Ta mała cholera otworzyła nam drzwi. Tricus - zawołałem tak by mnie usłyszał ale bez przesady, nie potrzeba by Ci na końcu korytarza mnie także słyszeli - świetna robota. A teraz wracaj tutaj w podskokach i ruszamy dalej. - po chwili zwróciłem się do reszty ekipy
- No to panowie, ruszamy dalej. Powoli kroczmy przez te nieznane szlaki, pułapki mogą być wszędzie, a daleko zajdziemy. Pamiętajcie też że jeżeli odnajdziecie coś ciekawego to się nie wyrywacie. Sprawdzacie czy jest czysto i wtedy badamy to co zobaczyliśmy. Nie chcę by na początku połowa obecnych tutaj zdechła w męczarniach. Ruszajmy - dodałem po czym powoli przekroczyłem pozostałości kamiennych drzwi.
Odpowiedz
Cała kompania wstała z dosyć zabawnej sceny, po czym zaczęła się otrzepywać.
- Słyszeliście pana krasnoluda - Powiedziała Civin - Ruszamy dupy ale bez wyczynów i bohaterstwa. Mamy znaleźć skarb i wyjść o własnych siłach.
Poruszaliście się przez ciemny korytarz. Zapłonęło kilka dodatkowych pochodni wyciągniętych z plecaków. Zdawało się że nachylenie korytarza prowadzi was w dół. Najpierw trudno to było wyczuć, lecz potem pochył się zwiększył.
Po jakimś czasie dotarliście do obszernego, okrągłego pomieszczenia. Na drugim końcu stały drewniane drzwi wzmacniane żelazem. Na ścianach, co było dość dziwne, płonęły pochodnie.
- Co to ma znaczyć do dziewięciu piekieł? - odezwał się Civin po ujrzeniu dziwnej komnaty - Tricua?
Młody kapłan rozejrzał się wokoło, po czym zaczął mamrotać jakieś zaklęcie.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Co to jest do cholery? - powoli wszedłem do sali, trzymając miecz i tarczę - Panowie, spokojnie. Tricus - zwróciłem się do kapłana - wyczuwasz jakąś nekromancje? Do cholery, przecież podobno ten zamek był nieużywany przez kilkadziesiąt lat, to co tu robi ten stół i te świece? To jakaś cholerna sekta? - byłem zszokowany tym co widziałem. Powiedziano nam że nikogo nie powinniśmy spotkać a sam fakt, że pomieszczenie wyglądało na używane i w dodatku 'gospodarze' mogli być w pobliżu sprawił że byliśmy lekko przerażeni - Chłopaki, ostrożnie. Nie wiemy kogo mamy za gospodarzy więc ostrożnie. Niech Tricus sprawdzi czarami czy jest bezpiecznie.
Odpowiedz
- Niech mnie ognisty, siarczysty piorun trzaśnie jeśli to nie jest jakaś plugawa magia - Powiedział przez zęby Civin, potem splunął siarczyście na ziemie. W tym samym momencie Tricus skończył inkantację czaru. Nic specjalnego się nie zdarzyło, tak więc musiało to być jakieś zaklęcie rozpoznające.
W momencie gdy wchodziłeś do sali, Tricus powiedział
- Panowie, nie wiem czy dobrze odczytałem moje zaklęcie, ale jesteśmy w środku jakiegoś magicznego... czegoś - Niepewny rozejrzał się wokoło jakby nagle miało się coś stać.
- Nie ma to jak profesjonalny opis sytuacji. Jak dobrze że mamy cię wśród nas. - Powiedział z uśmieszkiem na ustach Civin. - Pomyśleć że pożałowałem kilka srebrnych na kapłana z prawdziwego zdarzenia - Dodał szeptem do siebie.
Tricus chciał coś powiedzieć, gdy nagle cała jaskinia zadrgała lekko. Lekkie wstrząsy nawiedzały komnatę co jakiś czas.
- Co do... - Powiedział któryś z najemników, gdy z sufitu odleciał nagle spory kawał kamienia. Wszyscy odskoczyli zaskoczeni nagłym wydarzeniem. Ty sam dostałeś kilkoma odłamkami, które zresztą nie wyrządziły ci większej krzywdy.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Otrzepotałem się z kurzu - Szlag, na Clangendina, cudownie, po prostu cudownie - mruknąłem - Tricus, jak to w srodku czegos? - zapytałem - Jestesmy w jakims magicznym gównie? Czyli co? Tu przecież do cholery musi byc wyjscie a ty jestes naszym specem od czarnej magii - dodałem. - Dobra panowie, nie czas na zagadki. Ruszajmy do wyjscia. Wydostańmy się lepiej z tego bagna zanim pogrzebie nas to żywcem. Potem zastanowimy się co tu zaszło. - powiedziałem i podszedłem ostrożnie do drzwi. - Jest tu jakis spec od pułapek? - zapytałem - Te drzwi są jakos zabezpieczone? Civin, mam nadzieję że nasza druga grupa nie ma takich problemów jak my...
Odpowiedz
- Myślę że dobrze by było... - Zaczął Civin lecz kolejny potężny huk przerwał jego słowa.
Potężny kawał sufitu, dosłownie przygniótł jednego z pechowych najemników który akurat przechodził przez wejście do komnaty. Pokryty całkowicie skałą nie wydał nawet z siebie żadnego dźwięku. Na domiar złego gruz zablokował wam drogę powrotną zostawiając za wami kilku członków ekspedycji.
- Niech to szlag. - Zaklną Civin kopiąc w frustracji stertę kamieni. - Tricus sprawdź szybko tamte drzwi. Jeśli tu zostaniemy choćby chwilę dłużej, pogrzebie nas tu żywce. ALE RUCHY!
Młody kapłan podbiegł szybko do jedynej drogi ucieczki z tej nieciekawej sytuacji. Szarpnął kilka razy klamkę, lecz drzwi dalej stały zamknięte
- Zamknięte na głucho! Spróbuje otworzyć magicznie! - Wykrzyknął kapłan po czym zabrał się na inkantację odpowiedniego zaklęcia. Nie minęło kilka chwil, gdy w drzwiach coś strzeliło. Civin, który podszedł do młodzieńca, szarpnął ponownie za klamkę. Drzwi stanęły otworem. Rozglądając się szybko, wszedł do środka dając ci znać ręką byś poszedł za nim.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Szybko krzyknąłem na resztę ekipy - Panowie, zapierdalać do tych drzwi ale migiem! Zostawcie tego przygniecionego, nikt mu nie pomoże już. - po czym szybko pobiegłem w stronę Civina. Ciężko się biegnie gdy jest się tak niskim krasnalem - Dobra robota chłopaki - wysapałem gdy dobiegłem do wyjścia - Było cholernie blisko. Wydaje mi się że teraz pozostaje nam tylko ruszyć przed siebie, chyba że napotkamy intruzów -dodałem
Odpowiedz
- Słyszeliście krasnoluda, mamy już tylko jedną stronę i żadnego powrotu. Tak więc lepiej się postarajmy. - Powiedział cicho Civid odbierając od jednego z najemników pochodnię.
Staliście w obszernej jaskini, o wiele większej niż ta w której były ukryte drzwi. Na jej drugim końcu wnosiły się murowane wrota. Cała ściana stylizowana była na coś co miało przypominać bramę i mur. Po lewej i prawej stronie wmurowane w skałę były dwie wieże.
Podeszliście powoli pod "mur", droga przez bramę wydawała się otwarta.
Stawiając ostrożne kroki ruszyliście dalej. Mijając łuk bramy poczułeś świeży powiew powietrza, miła odmiana podczas spacerów w stęchłym powietrzu.
Chwile później przekroczyliście bramę i weszliście do drugiej, nieco mniejszej jaskini.
Pierwsze co rzuciło ci się w oczy, był to mały wodospad który swój początek miał gdzieś pod stropem jaskini. Woda tworzyła mgiełkę która osadzała się na wszystkim tworząc powierzchnię wilgoci.
Trochę dalej rozciągała się rozpadlina do której wpadała krystaliczna woda.
Nieco obok stał rząd przeróżnych skrzyń, beczek i pojemników. Dałbyś sobie ogolić brodę, że coś złotego i srebrnego błyskało z ich wnętrza.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Dobra ferajna - mruknąłem - przeszukajcie to miejsce. Tylko spokojnie i bez pośpeichu. Może znajdziemy tu coś przydatnego - po czym zacząłem rozglądać się po jaskini. Nic, żadnych drzwi czy jakiekolwiek widocznego przejścia. Niby ślepy zaułek ale jakoś chyba można stąd przejść dalej. Podszedł do rozpadliny do której wpada woda z wodospadu - A może.... to by było całkiem logiczne...ale czy możliwe? - zastanawiałem się nad podwodnym tunelem - Ej! - zawołałem - Jest u ktoś kto umie pływać - wskazałem na 'jeziorko' - Niech ktoś sprawdzi czy jest tam jakiś tunel czy inne przejście. Może tak damy radę dotrzeć do innej jaskini.
Odpowiedz
← Sesja Ven'Diego

Sesja manfreta - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...