W końcu po tylu latach kupiłam sprzęt mogący bez problemu odpalić takie gierki jak OBliivion (mały poślizg czasowy..). Spędziłam nad grą uroczy weekend, ale mam do niej kilka zastrzeżeń. Przede wszystkim (przepraszam za spoilery):
- jestem na etapie poszukiwania szpiegów w głównej fabule - nie wiem więc czy wystarczająco dużo zobaczyłam - ale nie podzielam, póki co, żadnych zachwytów nad nią. Jest wybitnie nudna i przewidywalna. Przemilczę już fakt, że młody chłopak zaraz na słowo uwierzył mi, że jest spadkobiercą zabitego władcy. Jak dla mnie, główna oś zdarzeń jest dość mocno podobna do Morrowind. Znowu jakaś sekta, znowu w bibliotece ktoś na jej temat poszukuje dla mnie informacji, znowu idę w pień wyciąć wszystkich wyznawców niecnych praktyk. Może z czasem coś się zmieni, aktualnie jest dość nudno. I najważniejszy zarzut: w Morrowind czułam się jak jakiś Wybawca krainy, spełniona przepowiednia, a tu jestem zwykłym popychadłem młodego króla! Łee..;
- nie podoba mi się system podróżowania. Klikam i już jestem? Gdzie są łodzie i te wielkie robaki z Morrowind? Oczywiście takie kliknięcie na mapce znacznie ułatwia sprawę wykonywania pewnych zadań, ale jakoś jest to mało sensowne w moim odczuciu. Można kupić konia, ale nie lubię brać zwierząt ze sobą, bo stresuje się jak złe stwory mi go zabijają
;
- nie czuję nazbyt klimatu poszczególnych miast. Wyglądają one bajecznie, ale w Morrowind zawsze sporo zaczepionych ludzi rzucało wiadomościami o danej mieścinie, a tu jest dość tak niemrawo. Przez to, że jednym kliknięciem jestem gdzie chce, ciężko mi zapamiętać nawet wygląd głównych miast;
- wskaźnik wykonywania misji - no nie powiem, znacznie to ułatwia życie, nie błądzę już w końcu jak dziecko we mgle, ale takie odkrywanie terenu miało swoje plusy. Ale jak ktoś już wspomniał - nie mam 5 lat, żeby w takiej grze prowadzić mnie na sznurku. Ewentualnie mogłabym się na takie rozwiązanie zgodzić, gdy osoba zlecająca mi zadanie zaznaczyłaby dane miejsce docelowe mi na mapie, ale tak to nie widzę najmniejszego sensu;
- za mało gildii! Jest ich chyba połowa w porównaniu do Morrowind! Nie ma żadnych rodów, a szkoda troszkę..;
- świat, choć wygląda oczywiście przepięknie, to jakoś jest już mniej klimatyczny. Przyzwyczaiłam się do dziwnie powykręcanych niby drzew, a w Oblivion ciężko je uraczyć. Wszędzie zwykłe drzewa, a miasta wyglądają dość średniowiecznie, tak nie ma tej inności;
- kanały w miastach - gubię się w nich natychmiastowo heheh;
- póki co nie mogę znaleźć czaru lewitacji!;
- to akurat może totalny szczegół, ale denerwują mnie w trakcie rozmowy te mega zbliżenia twarzy..
Pomimo całego mojego marudzenia, gra i tak wciąga mnie niemożliwie. Podoba mi się muzyka, i nadal, mimo wszystko, jestem ciekawa, co jeszcze mnie w grze spotka. Oblivion zakupiłam zaraz z dostępnymi dodatkami. "Shivering Isles" w pełni mnie zadowoliło pod względem dziwności przyrody.. Główna stolica wygląda jednocześnie bajkowo i strasznie. Pokoje w karczmach mają wystrój niemalże jak z horroru! I ta cała pokręcona fabuła (jestem w trakcie wykonywania misji), czegoś takiego jeszcze nie było! A jak pięknie i klimatycznie wyglądają jaskinie na tej wysepce!