Koncepcja Disneya na stworzenie nowej Gwiezdnej Sagi zdaje się nabierać klarownych kształtów. Pisaliśmy już o reanimacji Hana Solo, z nieco większym entuzjazmem informowaliśmy o powrocie Johna Wiliamsa, jednak na tym nie koniec opowieści z cyklu "Przeżyjmy to jeszcze raz". W końcu w żadnym fantastycznym świecie piratów i księżniczek nigdy za dużo.
Tak, drodzy państwo, Carrie Fisher powraca. W wywiadzie dla Palm Beach Illustrated aktorka na pytanie o to, czy weźmie udział w planowanej na 2015 rok produkcji odpowiedziała jednoznacznie – tak.
"Jak myślisz – jaka dziś jest Księżniczka Leia?"
"Starsza. Siedzi w jakimś międzygalaktycznym domu starców [śmiech]. Myślę, że będzie taka jak wcześniej, tylko bardziej powolna i mniej skłonna do udziału w wielkich bitwach."
Trzeba przyznać, że przy całym pomyśle na kontynuację i rozwinięcie zakończonej "Powrotem Jedi" historii, ponowne spotkanie z Leią Skywalker, czyli Leią Organa, vel Leią Organa Solo, to zabieg tyleż logiczny, co zastanawiający. Fani "Gwiezdnych Wojen", zwłaszcza ci, którzy oprócz filmów interesowali się także literaturą związaną z tym uniwersum oraz całą masą jego fanowskich rozwinięć wiedzą, jak szalenie istotną postacią jest siostra Luke'a Skywalkera. Czy twórcy nowej sagi również zdają sobie z tego sprawę? Czy odniosą się w twórczy, konstruktywny sposób do wszystkich tych metamorfoz, które na przestrzeni dekad stały się udziałem bohaterki?
Równie istotne wydaje się pytanie o poziom zaangażowania samej Carrie Fisher w odegranie czegoś więcej, niż postaci trzeciego planu. Będąc swego czasu najbardziej kultową i chorobliwie czczoną aktorką świata, symbolem seksu i osobą utożsamianą z odgrywaną rolą, aktorka, za sprawą starwarsowych psychofanów przeżywała załamania nerwowe, próby samobójcze, wieloletnią walkę z nałogami i ostateczne odcięcie się od świata "Gwiezdnych Wojen", który zniszczył jej karierę filmową równie szybko, co stworzył. Mark Hamill poradził sobie jakoś z wizerunkiem wiecznego chłopca o blond włosach, wcielając się w skórę rysunkowego Jokera i chwała mu za to po dziś dzień. Oby i nasza księżniczka wyszła z tego obronną ręką.