Nieprzytomnie patrzysz na zegarek. 12sta z minutami. Czemu matka cię tak wcześnie budzi? Przecież powinna wiedzieć, że wróciłeś dopiero po 6. Kac łączenia alkoholu i dragów połączony z krzykiem matki powodował nieprzyjemny tępy ból w głowie. Co wczoraj się działo?
Światła, jakieś cycki w twarz. Nowy towar. Jakby czas spowolnił. Był jakiś klub... Ale który? Gdzieś w tle było wrażenie jakbyś osiągnął wczoraj wyzwolenie od całego egzystencjalnego szlamu.
Teraz czułeś w czaszce i ciele nieznośny brak tego nieuchwytnego uczucia. Może gdzieś po kieszeniach zostało trochę tego?
Usiadłeś na krawędzi łóżka chowając ręce w twarz. To będzie zły dzień.
Dopiero po chwili zacząłeś rozumieć co do ciebie mówi matka.
-Czy ty możesz to wyłączyć do cholery? Gra od paru godzin i sąsiadów denerwuje! - Fakt muzyka rozbrzmiewała na cały regulator. Włączyło się automatycznie jako twoje budzenie, ale kto by się przejmował? Ale widać wczorajszy towar był wart swej ceny. Trzasnęło cię tak, że dopiero siłowe budzenie matki miało swój skutek. Wrzasnąłeś coś niewyraźnie i system mieszkania rozpoznał twój głos jako prośbę o wyłączenie. Nastała błoga dla twojej rozkołysanej głowy cisza... jednak nie długo. Matka dalej na ciebie wrzeszczała.
-Znalazłbyś uczciwą prace a nie dniami siedzisz przy tym cholerstwie! Masz talent, jakaś korporacja by cię przyjęła i nadal mógłbyś siedzieć przy tym cholerstwie ale chociaż byśmy mogli się wynieść do centrum. Zostawiłeś coś towaru dla mnie? Mam dziś spotkanie i chciałabym by wyszło. Dawno nikt mnie nie przeleciał i muszę wyluzować trochę.
Cokolwiek mówiła wydawało się tym samym badziewiem co zawsze. Nikt już w tym świecie nie miał normalnie. Twoja matka wyrywała gości młodszych od ciebie i może czasem dziewczyny. Ojciec, lepiej nie mówić co robił. Wszystko było taką szarą egzystencjalną papką bez smaku i polotu, a wczoraj? Wczoraj było wyzwolenie od tego. Może jednak gdzieś jest tego więcej?