- Będę potrzebował gotówki, na drobne wydatki, czy to uwzględnione jest w umowie? - śledząc tekst steampunkowym piórem, wyglądającym jak rękawica z trybkami, kabelkami i innymi mechanicznymi drobiazgami. Można byłoby przysiąc, że i para z niego bucha.
- No i oczywiście - oko rozjaśniało, para z kominów na plecach buchnęła - wiecie, czegoś rozluźniającego, co nie pozwoli mi przez długi czas zasnąć - musieli się domyślać, na rynku było mnóstwo rozmaitych produktów, żaden jednak nie był tak skuteczny jak płynny, czy też proszkowany stym i jego pochodne.
Krix,
-Oczywiście. Nie będziemy naciskać. Kontakt tylko z twojej strony jak coś namierzysz. Zgoda?- Wielki czarny smok sięgnął szponiastą łapą za jedno ze swoich skrzydeł. i wciągnął coś co wyglądało jak pożółkły stary pergamin. Rozwinął długi zwój tak że jego koniec trafił przed tobą. Gdzieś z boku wyświetliła ci się treść umowy. Była to standardowa umowa o dzieło, odnalezienie osoby. Znajdywały się tam warunki zapłaty, wymóg lojalności do wykonania zadania. Prośba o przetwarzanie danych. Standard przy takich umowach. Poza tym kilka zabezpieczeń przed złamaniem i manipulacją treścią, dla obu stron. -Jak się pan zastanowi proszę podpisać i zostawić SWOJĄ oryginalną sygnaturę sieciową.
Foigan,
Pancerz wspomagany, sterowany z sieci, nowa kartoteka, miliony monet, to wszystko wyglądało dobrze, bardzo dobrze, aż za dobrze. Wszystko, no może prawie wszystko szło po jego myśli, DH przystawało na propozycje, czy też żądania, więc na razie nie zamierzał prosić o więcej. Teologa i tak musi odszukać, czy to dla nich, czy dla siebie, wszystko jedno, co będzie dalej, to się jeszcze okaże.
- Hanochi, tak, słyszałem i wiem, że to nie będzie proste - skłamał, ale jeśli się niema asów w rękawie, trzeba udawać, że się je ma.
- Jeszcze jedno, podejrzewam, że Ci ludzie, są lepsi od was, ode mnie i w ogóle - machnął mieczem jakby wskazywał resztę smoków krążących po sieci
- Nie możecie mnie wydać, a każda próba nawiązania ze mną kontaktu, czy też śledzenia mnie może zagrozić operacji, wdepniemy w gówno, z którego możemy się już nie wygrzebać, więc... - chwilę się zastanawiał, a może analizował zachowanie smoka, czy ten załapie o co mu chodzi, czy też nie.
- no więc odpuszczacie, kontakt tylko o wyznaczonych porach, wyznaczoną metodą, ani wcześniej, ani później
Krix,
-Szukamy pewnego człowieka. Nazywa się Jared Hanochi. Problem w tym, że ukrywa się w realu a nie w sieci. Ale znamy jego współpracowników. Jednym z nich jest Jon znany bardziej jako T3oLOG. Do poszukiwań zaprzęgamy najlepszych. Kto pierwszy odnajdzie i sprowadzi Hanochiego do budynku DHC dostanie 300 tysięcy. W pana przypadku oczyścimy jeszcze całą pana kartotekę. Będzie pan nowym, bogatszym człowiekiem. Droga do znalezienia celu jest swobodna, może pan zebrać swoich przyjaciół, albo próbować zrobić to samemu. Przesyłam właśnie panu sterowanie do naszego nowego projektu. Będzie pan mógł z sieci kontrolować pancerz wspomagany. Znajduję się on obecnie w jednym z magazynów na obrzeżach miasta. - Wydawało się iż smok się do ciebie uśmiecha, albo po prostu przedstawia ci komplet swoich kłów.
Foigan,
Grajmy więc. Mały pstryczek gdzieś pod powałą mózgu pstryknął, lampka zapaliła się na dobre.
- Muszę wiedzieć tyle ile wy wiecie, inaczej nici z zabawy - gęba wykrzywiła się w dziwnym grymasie mającym przypominać uśmiech, choć awatar nie pozwalał na wiele.
- I gnata dorzućcie, w końcu to ma być polowanie, nie? - nie bardzo wiedział o jaki typ polowania chodzi korporacji, wiedział jednak, że mógłby co nieco od nich wyciągnąć, chcą najlepszych, muszą się nieco postarać. Cichego połączenia nie zamykał, przełączył je w tryb oczekiwania, by w razie czego uruchomić je w ułamku sekundy.
Krix,
Wrażenie znajomości było bardziej ulotne niż kojarzenie jego ID. Raczej odnosiło się do osoby. Mówi się czasem w zakamarkach sieci iż nieważne jaki byłby awatar przed nami osoba wprawiona widzi kto jest za nim. Ostatecznie podstawowa forma wchodząca do sieci to obraz nas samych. Często nasze wyobrażenie o sobie samych. A co do łatwości znalezienia... dostrzegasz setki wszędzie krążących smoków. DH postawiło na nogi prawdopodobnie każdego informatyka, przeczesywali serwer po serwerze. W jakiś sposób DH dało radę stworzyć... sieć na sieci? Tak to wyglądało. -Bawił się pan wczoraj na mój osobisty koszt i zgodził się uczestniczyć w małym polowaniu. Zapomnimy o pana dotychczasowych grzechach i nie naślemy policji na pana, albo naszej ochrony. Oraz w puli jest 300 tysięcy. Do dyspozycji oddamy panu także pancerz wspomagany zdalnie sterowany z sieci oraz oprogramowanie do niego. Będzie to gra pana życia.
Na te słowa zaczęło się w tobie coś budzić. Chęć działania. Schizofrenia a raczej choroba Bleulera, już nawet w czesnych etapach prowadzi nie tyle do rozdzielenia jaźni jak w przypadku osobowości mnogiej a do rozdzielenia elementów umysłu pomiędzy myśleniem, działaniem a emocjami. Twoje pragnienia właśnie się budziły do swojego własnego niekontrolowanego życia.
Uaktywniło się ciche połączenie w odmęty internetu.
Odważysz się zejść tam? do resztek sieci poza marginesem? Gdzie są Anonimowi i wiele gorszych rzeczy, Angelo by ci to z miejsca odradził. Czy może poddasz się swoim rządzą.
Foigan,
Odpowiedzi na kolejne wiadomości na chwilę obecną nie udzielił, zrobi to później. Miecz buchnął parą, gdy przed nim pojawił się smok.
- Umawialiśmy się? - prychnął na ten zarzut, nie pamiętał niczego takiego, tym bardziej ostrzegano go przed DH, dlaczego więc miałby się z nimi układać? Wirus, rzeczywiście nie był skomplikowany, ale odnalezienie go w tak krótkim czasie, wymagało naprawdę niezłych umiejętności. Druga sprawa, taki tunel, nie powinien być tak łatwo wykryty, nawet przez korporacje, trzeba będzie nieco go zmodyfikować.
- Nie przypominam sobie - w tle odpalił program przeszukujący możliwe drogi obejścia natręta, trzeba było się jak najszybciej skontaktować z teologiem, ale nim to zrobi, trzeba będzie się dobrze schować, głęboko. Równocześnie odpalone wyszukiwanie id, jeśli go skądś kojarzył to pewnie z sieci, chociaż...
Krix,
Gdy szykowałeś wszystko do podłączenia się nadeszła część odpowiedzi. Zii; a czego potrzebujesz? świetnie mi
się z nią gadało i chciałam się z nią umówić.
Biogirl; To ominęło cię niezłe bagno. Cała sieć
wrze. Któraś z korporacji zgasiła neta na całym
świecie. Coś co powinno być niemożliwe.
Angel; byłem przy tym. Podejrzani zredukowani do
DHK i VK. jeśli to prawda iż tylko jedna firma
za tym stoi to masakra.
Naszykowałeś już igłę do podłączenia i inne okablowania. Przygotowana była też już twoja ścieżka. Nie było co czekać. Wsadziłeś igłę połączenia w gniazdo. Ciemność. To zawsze najpierw następuje. potem jasny błysk i lądujesz ciężkimi żelaznymi krokami na metalowej posadce korytarza.
Oto kanał łączący, przekraczając go przeniosło cię na serwery Bangkoku.
Stąd szybko przenosiłeś się pomiędzy kolnymi lokacjami. Skacząc z serwera na serwer.
Pekin.
Praga.
Jeszcze kilka innych miejsc, aż wreszcie przechodząc przez te wszystkie mosty łącznikowe ukazała się przed tobą... sieć.
Coś jednak było dziwnego. Coś powodowało jakiś niepokój z tyłu głowy. Miałeś nagły prześwit z wczorajszego wieczoru, z działań twojego drugiego ja. Rozmowa z jakimś gościem w garniaku. Coś o polowaniu życia. Twoje myśli jednak zostały przerwane. Przed tobą w przestrzeni sieci pojawił się wielki czarny smok. Co gorsza, wiedziałeś że to pracownik Dragon's Heart i miałeś wrażenie, że skądś go znasz.
-Nie tak się umawialiśmy. Nie spodziewałem się, że pierwsza wiadomość od pana będzie wirusem panie Silverwood. Stanowczo pan nie docenia korporacyjnych hakerów. Wie pan, że wasze dziecinne gierki mamy w małym palcu? Gdyby pan wiedział do jakich piekieł się zapuszczamy podczas walk korporacyjnych.
Foigan,
Z jednej strony wypadało by olać, z drugiej przynajmniej zaglądnąć, a nóż coś się ciekawego dzieje. Lista wiadomości była długa, na pierwszy, rzut oka nie zawierała nic czego by się nie spodziewał. Zaczął wertować poszczególne wiadomości często pobieżnie, od razu odpisując na wybrane.
- Kara, Saren, Josh, Dag, R0n4, Shang, Deryl, globalka - mówił do siebie, a program wykonywał polecenia
- Olo, wal się - wpisano, wysłano - blokuj pedała - dodano do listy zbanowanych, kolejno
- Zli - zaczął wpisywać - Fear 555-328... backspace, backspace - skasował, wpisując nową wiadomość - Co dostanę w zamian? - wysłano, kolejna na liście była Biogirl, której odpisywał zawsze, to jedna z niewielu którym mógł zaufać.
- Laska, nie wiem, nie było mnie od wczoraj, włączył mi się game-mode, podłączam się, poszperam i dam znać - wysłane
- Angel - kolejna osoba której mógł zaufać - Posłałem im robala, niech się udławią, dzięki za info, Laska mówiła też coś o zawiasie, na długie 15 minut, wiesz coś o tym? - odpowiedział, wysyłając załącznik z domniemanym CV, wirus napisany niedawno nie powinien zostać wykryty przez antywirusy, jeszcze w sieci go nie było, przeznaczenie destrukcja pod przykrywką pluginu firewalla.
- Więcej. Ten sam stuff. - wysłano do Vipera. Ostatni na liście, T3oLOG, wiadomość migała najdłużej, w głowie odbijało się jedno słowo "pomocy" przerwał.
- Muszę się podłączyć - przysiadł się do komputera, nowy avatar się przyda, najpierw odpowiedni tunel, zalogujmy się z dawnego Bangkoku, skacząc po kilku państwach, by zgubić trop, plus zmiana proxy i jesteśmy anonimowi. Chciał jak najszybciej połączyć się bezpośrednio z T3oL0Giem, może on wie coś na temat tego przestoju sieci i ataku na DH
Krix,
-A diabli z tobą. Nie chcesz pomóc starej matce to sobie sam rób obiad wychodzę.- I jak powiedziała tak zrobiła. Po dłuższej chwili usłyszałeś jak matka trzaska drzwiami wyjściowymi. Cóż sam na chacie. Co za przyjemność. Zacząłeś przeglądać info. Reklam nie było za wiele, twoje filtry zadbały o to by tylko najnowsze spamy się przebiły. Wyścig zbrojeń między systemami filtracji danych a
Kara_12; wczoraj było cudownie
Zii; masz numer tej les?
Seren_So; ooo stary!
Josh_M16; Yo nygga! żyjesz po
wczoraj?
Olo_48;Ale wczoraj było! MAN!
Dag_the_M; Zaiste zacnie
wczoraj było, rzeknę ci.
Biogirl; Coś się dzieje w sieci,
cała padła na 15 min. rusz dupsko.
Deryl_King; JESTEŚ królem!
Zaraz po mnie oczywiście.
Olo_48; Maaan, jestem gejem.
Fear; to nr dla twojej
koleżanki 555-3281-29
DHC_03113; Mamy dla Pana
propozycję, proszę o kontakt.
R0n4; Cuk13r3cZkU!!! ByL0 :***
Shang_Tsung; Finish HIM
ViVi; jestem na głodzie,
kochanie nie zostawiaj mnie tak
Seg_all; Szykujesz się na grę
z nami na dziś?
Viper; Jak tam towar z wczoraj?
Chcesz więcej?
Olo_48; Zakochałem się w tobie.
T3oLOG; Potrzebuje twojej pomocy,
skontaktuj się ze mną szybko.
Loli_God; Masz ochotę na 8? 10?
Olo_48; Man! nie olewaj mnie!
Bez ciebie nie mogę żyć!
Angel; DH próbuje cię werbować,
uważaj mieli dziś rano atak,
po całym necie jest sraka.
Olo_48; żegnaj.
Zawalona skrzynka jak zawsze. Pełno tego ścierwa wszędzie. Od czego zacząć? Czy może wszystko olać w cholerę i zająć się czymś przyjemnym?
Foigan,
- Niema mowy - rzucił prawdopodobnie do matki, po czym schował fiolkę na powrót do kieszeni. Co za dzień? Data? Rok? Nieważne, ważne jest co będzie dzisiaj robił, na pewno nie zostanie na chacie, a może jednak? Zagłębić się w cyberświat, ćpać kod, uchlać się dziurami w oprogramowaniach, wypalić jakieś firewalle, pokazać jakieś brudy szerszej publiczności. Mrugnął oczami, łzy spłynęły po policzkach, otarł je i zerknął na migające przypomnienie.
- Czego znowu? - pociągnął nosem zwlekając z odczytaniem wiadomości, w końcu musiał na nie zareagować, choćby po to, żeby przestały go denerwować. Zatrząsł się, chyba efekt przećpania powoli mijał, choć głód jeszcze o sobie nie przypomniał. Obrazy z wczoraj wciąż przewalały się przez pamięć, urwane, zamazane, bardziej zdjęcia, przebłyski, niż film z poprzedniej nocy. Zaciągnął się jeszcze raz papierosem, uśmiechnął sam do siebie, pokręcił głową i otworzył, filtrując te mało znaczące wiadomości, reklamy i inny syf.
Krix,
W życiu nie każdemu jest dana rola jaką sobie wymarzył, jednak tylko czas mógł pokazać co da się osiągnąć z życiem. Jedno dziwne zdanie rozbrzmiało w twojej głowie. Nie liczy się cel a droga jaką kroczymy. Jakaś ładna dupa z wczoraj to powiedziała gdy jaraliście coś chwilę przed tym jak jej koleżanka zrobiła ci loda w kiblu. Nie pamiętasz za bardzo co było dalej... A nie istotne. Ważne było iż masz spodnie, a nawet cały wczorajszy rynsztunek na sobie. Kiedy te spodnie ostatnio ściągałeś? Co w ogóle za dzień jest? A sobota. Grudzień chyba. 29. Przypominając sobie to zająłeś się spodniami. Grzebałeś chwilę po swoich wielu kieszeniach. Lewa dolna? Nie, prawa? Nie. Tył prawy? Tylko portfel. Dół prawy? Kartka z jakimś numerem. "Syl xoxoxo". Tył lewy? Nie. Drugi lewy? A jest coś. Jednoosobowa imprezowa fiolka jakiegoś różowego dymu. Chyba to wczoraj inhalowaliście, ale pamiętasz, że ktoś trzymał to w lodówce i zmieniło formę na płynną i zostało przyjęte dożylnie. Zależy kto jaki odlot lubi. Ale jak to się nazywało? Nie możesz sobie jakoś przypomnieć.
-Synek co tam masz?
Powoli też zacząłeś się orientować co cię tak denerwuje w oświetleniu. To w w lewym dolnym rogu, na granicy wzroku migał komunikat ilości wiadomości. Pewnie cała masa 'przyjaciół' chce ci przekazać jak bardzo fajnie wczoraj było.
Foigan,
- Pierdole - stęknął i ponownie runął na łóżko, przetarł oczy jeszcze raz i złapał się za głowę, na której dumnie sterczał niewysoki irokez. Fioletowe oczy wciąż przekrwione, z poszerzonymi źrenicami nie chciały przyzwyczaić się do światła. Uderzył dłonią w skroń, jeszcze raz, próbując wypędzić z niej wszystkie myśli, szumy, głosy i obrazy, nie pomogło.
- Kurwa! - warknął i usiadł na powrót. Ręka sięgnęła po papierosy leżące przy łóżku, wysunął jednego i zaciągnął się, papieros odpalił się samoczynnie, a chmura dymu o wiśniowym smaku, uleciała w górę, formując dziwne czerwone kształty pod sufitem.
- Ale odjazd - zaśmiał się, zaraz jednak skrzywił z powodu bólu. Wsadził rękę do kieszeni, jednej, drugiej, a nóż coś znajdzie. Nosił spodnie typu bojówki w kolorze khaki, ze względu na ich niezliczoną liczbę kieszeni, podkoszulek bez rękawów z logiem jakiejś grupy piratów - hakerów, przedstawiający mumię, utworzoną ze znaków ASCII, vansy i czarną, rozpinaną bluzę z kapturem, na której odwrocie widniał napis "Wolny dostęp do informacji".
- Uczciwa praca? Dla tych gnid z korporacji? Prędzej mi chuja odetną - mówił na tyle cicho, że był swoim własnym, jedynym słuchaczem. Od jakiegoś czasu szkodził korporacją, wyjawiał ich poufne dane, pokazywał brudy, a teraz miałby dla nich pracować? Niedoczekanie. Wolał taki byt, był jak Han Solo z gwiezdnych wojen, przemytnik, który dla niektórych staje się bohaterem.
Krix,
Budzisz się gdy matka wrzeszczy na ciebie.
Nieprzytomnie patrzysz na zegarek. 12sta z minutami. Czemu matka cię tak wcześnie budzi? Przecież powinna wiedzieć, że wróciłeś dopiero po 6. Kac łączenia alkoholu i dragów połączony z krzykiem matki powodował nieprzyjemny tępy ból w głowie. Co wczoraj się działo?
Światła, jakieś cycki w twarz. Nowy towar. Jakby czas spowolnił. Był jakiś klub... Ale który? Gdzieś w tle było wrażenie jakbyś osiągnął wczoraj wyzwolenie od całego egzystencjalnego szlamu.
Teraz czułeś w czaszce i ciele nieznośny brak tego nieuchwytnego uczucia. Może gdzieś po kieszeniach zostało trochę tego?
Usiadłeś na krawędzi łóżka chowając ręce w twarz. To będzie zły dzień.
Dopiero po chwili zacząłeś rozumieć co do ciebie mówi matka.
-Czy ty możesz to wyłączyć do cholery? Gra od paru godzin i sąsiadów denerwuje! - Fakt muzyka rozbrzmiewała na cały regulator. Włączyło się automatycznie jako twoje budzenie, ale kto by się przejmował? Ale widać wczorajszy towar był wart swej ceny. Trzasnęło cię tak, że dopiero siłowe budzenie matki miało swój skutek. Wrzasnąłeś coś niewyraźnie i system mieszkania rozpoznał twój głos jako prośbę o wyłączenie. Nastała błoga dla twojej rozkołysanej głowy cisza... jednak nie długo. Matka dalej na ciebie wrzeszczała.
-Znalazłbyś uczciwą prace a nie dniami siedzisz przy tym cholerstwie! Masz talent, jakaś korporacja by cię przyjęła i nadal mógłbyś siedzieć przy tym cholerstwie ale chociaż byśmy mogli się wynieść do centrum. Zostawiłeś coś towaru dla mnie? Mam dziś spotkanie i chciałabym by wyszło. Dawno nikt mnie nie przeleciał i muszę wyluzować trochę.
Cokolwiek mówiła wydawało się tym samym badziewiem co zawsze. Nikt już w tym świecie nie miał normalnie. Twoja matka wyrywała gości młodszych od ciebie i może czasem dziewczyny. Ojciec, lepiej nie mówić co robił. Wszystko było taką szarą egzystencjalną papką bez smaku i polotu, a wczoraj? Wczoraj było wyzwolenie od tego. Może jednak gdzieś jest tego więcej?