Sesja Krixa

Wykręciłeś numer, dość szybko dodzwoniłeś się na dyspozytornię. Twoja żona w tym czasie doszła już do siebie, ale kazałeś jej leżeć i napić się trochę wody, otworzyłeś też lufcik, by wpuścić trochę powietrza. Karetka przyjechała po paru minutach. Lekarz zbadał Mary pobieżnie, zmierzył ciśnienie, porozmawiał krótko. Potem wskazał sanitariuszom, że mogą przenieść ją do samochodu.
- Proszę się nie martwić, to najpewniej zwykłe omdlenie. - mówił do ciebie, gdy sanitariusze przenosili Mary do karetki. - Czasem zdarza się to u kobiet w ciąży. Nie widzę, by coś jej dolegało, ale dla pewności zabierzemy ją na jeden dzień obserwacji.
Zostawił ci swój numer, adres szpitala i wyszedł za sanitariuszami.
Odpowiedz
-Dziękuje bardzo. Nie wie pan ile to dla mnie znaczy. Dziękuje- Ściskając kartkę w ręku żegnał żonę. Wspomniał jej jeszcze tylko, że jak ich córeczka wróci to szybko się przy niej zjawią i by się nie martwiła i przyjeła wszystko ze spokojem. Spokoju jednak jemu w sercu brakowało. Gdy tylko ambulans odjechał wszedł do sklepu i obrócił kartkę z napisem "OPEN" tak, że teraz napis był do środka ich księgarni. Wrócił do telefonu i przez centralę skontaktował się z rodzicami Mary, powinni wiedzieć co się dzieje. Prosił też by w razie potrzeby mógł ich wnuczkę zostawić na noc pod ich opieką. Przez całą rozmowę patrzył na książkę na podłodze sklepu. Czy to mogła być przyczyna? Czy omdlenie spowodowane było może przez niepokój z powodu zachowania niemieckiego skrzypka? Jak tylko skończy rozmawiać James zamierza odłożyć książkę w jakieś pudło by przestała zaprzątać jego myśli.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Gdy tylko zbliżyłeś dłoń do leżącej na podłodze książki, doznałeś uczucia nagłego niepokoju. Światło dnia przygasło, jakby zakryte jakąś wielką, choć niedostrzegalną przez okno chmurą, dźwięki ulicy, tłumione dotąd przez sklepową witrynę, zamilkły zupełnie.
Zamiast nich poczułeś dziwny dreszcz, dobiegający gdzieś z wnętrza twego ciała, kumulując się w okolicach karku, jakby ktoś cię obserwował...

A także szepty.

Ze ścian. Z książki. Z twej głowy.
Zewsząd. Szepty.

Szepty w ciemności...


Zamarłeś, z ręką wciąż wyciągniętą w stronę książki. Było w niej coś przerażającego i fascynującego zarazem. Coś niezwykle cennego, skrytego w jej treści.

Potrząsnąłeś głową, chcąc odrzucić od siebie te wrażenia. To nonsens. Przecież dzień był w pełni, zwyczajny, normalny.
Tylko z jakiegoś powodu nie grało radio, wydobywał się z niego jedynie jednostajny szum.
I coś jakby odległy, nieznany głos...

Szepty...

Pytanie, czy odważysz się sięgnąć okładki.
Odpowiedz
-Nie- James spróbował się wyrwać z odrętwienia myślą o swojej rodzinie. Trzasną się mocno w twarz. Czy ta książka mogła być dziełem szatana? Jakąś magią? Ale, to przecież nie istnieje. Bóg jest jedyną siłą nadnaturalną i jakoś nie pomógł powstrzymać wybuch kolejnej wielkiej wojny. Zaniepokojony jednak odsunął się od książki. Starał się ignorować szepty i poszukał jakiejś szmaty by książkę przez nią złapać, zawinąć i schować. Myślał też o zniszczeniu jej, ale ta myśl szybko odeszła. Pozostawała nadal kwestia gdzie schować książkę. Na pewno z dala od zasięgu jego córeczki. Tak na wszelki wypadek. Dopiero po chwili rozmyślań i ciągłego szukania szmaty zrozumiał, że radio nie grało co go zaczęło niepokoić.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Zgodnie z ostrożnym założeniem, podniosłeś tom przez szarą szmatkę do ścierania kurzu, leżącą na jednej z półek. Gdy zwróciłeś się w stronę radia, szum nasilił się.

[ Ilustracja ]

Pośród narastającego śnieżenia usłyszałeś niewyraźne dźwięki, coś jakby muzykę z rozregulowanego gramofonu. Twe pierwsze skojarzenie kierowało się w stronę jakichś klasycznych utworów, choć nie mogłeś mieć pewności. Czyżby zakłócenia na paśmie londyńskiej rozgłośni?
Chwilę potem usłyszałeś też głosy, przebijające się gdzieś z drugiego planu, zwielokrotnione jakimś pogłosem lub echem wielu gardeł. To, co słyszałeś, przypominało jakby modlitwę lub psalm, jednakże budzący twą najwyższą odrazę, a także znacznie, znacznie więcej.
Wyciągnąłeś rękę, by wyłączyć radio, lecz nagle zamarłeś. Pośród głosu (lub chóru) przebijał się pełen zgrozy i cierpienia skowyt, wypełniony masą dramatycznie szybko wyrzucanych słów po angielsku, niemiecku i w jeszcze jakimś innym, nieznanym ci języku, wykrzykiwanych znajomym ci głosem.

Głosem twojego brata.
Odpowiedz
James z przerażenia opuścił książkę. Dorwał się do radia i przyklęknął przed nim by głowę przysunąć do odbiornika. Starał się skoncentrować na głosie brata. Usłyszeć co mógł mówić. Czy to jakieś omamy? Dźwiękowe halucynacje z tęsknoty i strachu? Boże co tu się dzieje? Ta myśl przeskakiwała między wieloma innymi w głowie mężczyzny. Ciągle się przysłuchiwał nie wiedząc czy zwariował czy może powinien skontaktować się z rodzicami by na jakiś czas zajęli się Sarą puki on tego nie zbada. Gdzieś pojawiła się też myśl, że ta książka jest odpowiedzią na zagadkę zaginięcia jego brata. Ale czy to było możliwe?
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
[ Ilustracja ]

Wszystko umilkło, zastąpione przez dziwny, pusty dźwięk, przywodzący na myśl zawodzenie wiatru w zamkniętej, podziemnej przestrzeni. Robiło ci się zimno, choć sam nie wiedziałeś, czy bardziej odpowiadały za to odgłosy dobiegające z radia, czy twoje własne nerwy. Wysilałeś się ile mogłeś, by usłyszeć jeszcze cokolwiek, lecz pośród tego pustego zawodzenia słyszałeś jedynie nieokreślone echo czegoś... jakby mokrego? Lepkiego? Potem przez grozę zawodzącej ciszy przebił się pojedynczy, pełen przerażenia krzyk, następnie przeradzający się w długi, nieartykułowany wrzask bólu, strachu czy szaleństwa, z którego w jednym tylko momencie zdołałeś wyłowić strzępki zrozumiałej mowy.
- ...ames! ...ie szukaj mnieeeeeeEEEEE!!!

Cała "audycja" urwała się równie gwałtownie, jak się zaczęła. Jedynymi odgłosami dobiegającymi twych uszu były przytłumione dźwięki ulicy oraz głośne, szybkie pulsowanie krwi w twoich skroniach.
Odpowiedz
-Szatańskie dzieło.- Przerażony niepojętą dla niego sytuacją wstał od odbiornika i wyłączył je. Podbiegł do dziś wypakowywanych książek wysypał jeden z kartonów. Z nim podszedł do mrocznej książki. Szybko wsadził ją w pudło, wraz ze szatą w którą ją zawinął. Pudło postarał się wcisnąć na szczyt jednego z regałów i sam wyszedł i pośpiesznie zamkną księgarnie. Potrzebował ochłonąć. Może pójdzie odebrać Sarę i odstawić ją do jej dziadków? Przynajmniej dopóki nie dojdzie do ładu co tu się dzieje.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Wyszedłeś na ulicę. Ciepłe, przesycone słońcem powietrze otrzeźwiło cię lepiej, niż najostrzejszy podmuch zimowego wiatru. Po prostu szedłeś chodnikiem, nie bardzo dbając o kierunek i mijałeś kolejnych ludzi, tak normalnych, tak realnych, po prostu zwyczajnych. Nie było w tym nic dziwnego, nic nadprzyrodzonego w jadących obok samochodach, twarzy premiera spoglądającej surowo z nagłówków kioskowych gazet, ani w rozbijających się o twe uszy fragmentach rozmów przechodniów i gentlemanów siedzących przy kawie w pobliskiej kawiarni. Z jakiegoś okna wypływały słowa mówione dobrze ci znanym głosem spikera londyńskiej rozgłośni, tym razem nie przerywane nawet najmniejszymi zakłóceniami.
W tym zwyczajnym, słonecznym dniu, tylko jedno było nie na miejscu - Martin James Cooper, sprzedawca książek przerażony własną księgarnią.
Odpowiedz
-Uspokój się. Oprzytomnij.- Mężczyzna powtarzał w kółko te słowa pod nosem. Czuł, że trzęsą mu się ręce w kieszeniach. Musiał z kimś o tym porozmawiać... ale z kim? Staruszek rozpłynął się. Ojciec uzna go za wariata. Może Mary? Jak się obudzi, może będzie pamiętać coś z dotknięcia tej książki. Może wspólnymi siłami rozwikłają tą zagadkę. Jedno wiedział na pewno nikt nie może jej czytać a najlepiej nawet dotykać. Po Sarę i do jej dziadków. Myślał o tym by wszyscy razem udali się do szpitala. Wtedy, wśród bliskich, będzie spokojniejszy... chyba.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Rozważałeś w myślach wszystkie te nieciekawe opcje, mijając ludzi zagonionych za jak najzwyklejszymi pod słońcem sprawami. Spacer po mieście od dawna nie był dla ciebie tak kojącym doznaniem, choć nie można było nie docenić tu kluczowej roli słonecznej pogody. Wraz ze zbliżaniem się do jakiejś racjonalnej konkluzji połączonej z postanowieniem co do dalszych działań, zbliżyłeś się również do pobliskiego parku, o tej porze dnia i roku pełnego młodych par, młodych matek z dziećmi, starszych ludzi, niespiesznie przechadzających się w cieniu drzew.
Do tego wszystkiego nie pasował ci tylko jeden człowiek - Erich Zann, siedzący na ławeczce i karmiący gołębie.
Odpowiedz
← Sesja Ktula

Sesja Krixa - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...