Na klawiaturze masz taki przycisk jak Print Screen. Naciskasz go, wchodzisz do jakiegoś programu graficznego (np. Paint) i naciskasz przycisk 'wklej'. Jest też inny sposób, a mianowicie - po naciśnięciu Print Screena w niektórych grach screen zapisze się w folderze gry lub w jakimś z jej podfolderów. Tylko właśnie nie pamiętam czy w Morku też tak jest
A oto moja postac na Solstheim,w tle towarzysze mojej przygody,Patrick i Pedro.
Sorka za to cos co mi wyskoczylo na gorze screena.
A oto moja postac w swoim domku w balmorze po przebraniu sie w cywilne ciuszki i odstawieniu Patricka i Pedra do Karczmy.
Moja postac na konnej przejazdce.
I przechadzka po Solstheim w tle moi towarzysze z tobołkami .
Komentujcie.
[Dodano po chwili]
Moja postac w stanie wilkołaczym urządza sobie kolacje w Seyda Neen.
[Dodano po chwili]
Trzeba bylo nie spac
Mam pomysł!Róbmy krótkie obrakzowe historie. .
Moja w przygotowaniu.
Hyyh, jako Promrok... Dwa czy trzy obrazki mie nie działają, czy to zboczenie występuje tylko u mnie? Ehh jak patrze na te screeny to mi się chce grać....
Jedyne co pamiętam, nim umarłem to wydarzenia, które rozegrały się po wyjściu z pewnej jaskini…
Pamiętam twarze swoich towarzyszy z tej podróży…
Ayna była piękną fanatyczką z rasy Altaranów – krzyżówki Altmera z Bretonem… Nigdy nie rozstawała się ze swoim podwójnym, szklanym ostrzem.
Oczywiście nie mógłbym zapomnieć o Urughu Soplu. Barbarzyńcą ze Skrym. Był równie silny, co tępy. Zazwyczaj to on jako pierwszy rzucał się w wir walki…
Lecz czym jest prawdziwa drużyna bez zabójcy i złodzieja? De’Van był uniwersalnym upiorem, drużynowym włamywaczem, wspaniałym skrytobójcą i piekielnie dobrym mówcą. Z tego co pamiętam to De’Van odegra jedną z najważniejszych ról tej krótkiej historii…
Taaak… Teraz przypominam sobie siebie… Eneira… Byłem Zabójcą w Mrocznym Bractwie, z którego uciekłem… Następnym razem będę pamiętać, by nie pożyczać zbyt dużo smoków…
Pamiętam też Dreanę. Elficką tancerkę-zabójczynie… Czekała na nas w Calderze, gdy wracaliśmy z wyprawy, która miała się okazać moją ostatnią…
Oskarżyłem Anyę o fanatyzm… Czyżbym zapomniał o sobie? Co jak co, ale do fanatyzmu mogę się spokojnie przyznać…
Nigdy nie wstydziłem się nosić pancerza Mrocznego Bractwa… Choć jednak miało to swe wady… Wszędzie gdzie się pojawiałem oskarżali mnie o takie bzdety jak „To ty zabiłeś wujka Gruka! Heretyk!”… Jednak w tej gildii zabójców miałem spore długi, wiec nie zdziwiłem się, że w końcu nasłali na mnie skrytobójcę…
Morderca był wytrzymały. Jego zbroja była w stanie sparować nawet bardzo mocne ciosy… Ayna miała niewygodny zwyczaj modlenia się to broni w trakcie walki…
Napastnik został ścięty… Jednak większość bywalców karczmy sięgnęło po broń, gdy zauważyli, że zbroja napastnika jej przerażająco podobna no mojej…
Więc na dole zaczęła się walka… De’Van – jak na ducha przystało – stał się niewidzialny w samym środku pola walki…
Po co ta dziewka wtedy przechodziła koło nas?! Mogła by pożyć dłużej, gdyby nie właziła w sam środek zadymy… Cóż… Ślad po pałce Shenka chyba ją ździebko oszołomił…
Pamiętam, że miałem dość niewygodną pozycje, gdy walczyłem… Trzech na jednego… Ał…
Nie ma to jak dobre uniki… Przeskoczyłem trochę w bok, unikając ostrza strażnika… Biedna dziewka… Być przebitym na wylot to trochę niemiłe uczucie…
Sopel już wykonał cięcie, by pozbyć Shenka głowy… Byłem już bardzo ciężko ranny… Już wtedy uświadomiłem sobie, że na pewno zginę… Zainteresował mnie też bardzo ten wojownik w pełnej orkowej zbroi…
Tę sytuacje pamiętam najbardziej. Pałka karczmarza odbiła się od mojej głowy, strażnik wykonał celne ciecie w moją szyję. Padłem… Nim ciemność ogarnęła mój umysł, widziałem jeszcze jak De’Van wykonał czar niezbyt celnej teleportacji…
Dalej historia powinna się toczyć głownie wokół osoby De’Vana… Ja siedzę teraz jako duch w krypcie… W mej eterycznej głowie lata tylko jedna myśl; To nie koniec – to dopiero początek…
C.D.N…
Trochę badziewie, lecz nie mogłem się powstrzymać, by tu coś zmieścić...