„Game of Thrones: Seven Kingdoms” – nowe materiały


„Game of Thrones: Seven Kingdoms” – oficjalnie pod taką nazwą zadebiutuje pierwszy MMORPG oparty na intrygach prosto z Westeros. Poruszając się po meandrach informacji prasowej i starając się oddzielić ziarno od plew, można się również wywiedzieć, iż na targach Comic-Con w San Diego zostanie zaprezentowany pierwszy zwiastun wraz z kilkoma świeżymi informacjami na temat gry. Oczywiście, w ramach podsycenia apetytów, duet BigPoint-Artplant zaprezentował dwa świeże obrazki, które możecie podziwiać w tej wiadomości.

game of thrones: seven kingdoms

Notka przynosi również odpowiedź, o jakim okresie w burzliwej historii Westeros opowie produkcja. Mianowicie... ech... o „Wojnie Pięciu Królów”, gdy po nieoczekiwanej śmierci monarchy i egzekucji jego namiestnika, w królestwach panuje chaos, a wielkie rody rzucają się sobie do gardeł. Gracze będą mogli zadeklarować swoją przynależność poprzez walki PvP, uczestnictwo w oblężeniach twierdz oraz taplanie się w bagnie intryg, gdzie zdecydują się losy politycznej dominacji nad kontynentem.

Brzmi ciekawie? Możliwe. Ja jednak zamiast energicznego zacierania rąk i nabożnego nastroju wyczekiwania na dzień premiery, nie mogę się wyzbyć negatywnych emocji związanych z tym tytułem.

Wiecie, George R. R. Martin jest mistrzem, jeżeli chodzi o operowanie piórem i kreślenie skomplikowanych intryg dworskich, lecz w kwestii wyboru studia, które pomoże mu zegranizować jego nietuzinkowe światy, chyba zdaje się na ekspertyzę kota sąsiadów. Niestety, jakby nie patrzeć, to mamy tutaj do czynienia ze straszliwie chaotycznymi i nieprzemyślanymi decyzjami. Z jednej strony są chłopcy z Cyanide (do tej pory mają na koncie RTS i cRPG na podstawie „Gry o tron”), którzy mają świetne pomysły, nieprzebrane ilości pasji i szacunek do marki „Pieśni Lodu i Ognia”. Francuzom brakuje jednak doświadczenia i zasobów, co owocuje zawsze przeciętniakiem z potencjałem oraz bolesnym poczuciem niesmaku u pełnego nadziei gracza.

Natomiast po drugiej stronie barykady widzimy BigPoint i Artplant, którym pieniędzy na sztab specjalistów (od programistów, do marketingowców) z pewnością nie brakuje, lecz nie wydaję mi się, aby czuli jakąś wyjątkową estymę do „Gry o tron” – dla nich to raczej kolejny tytuł do wydojenia, o czym zdążyłem już kiedyś wspomnieć.

game of thrones: seven kingdoms

Również nie mogę się oprzeć wrażeniu, że umiejscowienie gry MMORPG w samym środku „Starcia Królów” nie należy do najlepszych pomysłów. Nie zrozumcie mnie źle, możliwość reprezentowania barw Stannisa i wirtualnej śmierci za jego sprawę to słodka perspektywa, lecz mało tutaj jednak miejsca na elastyczność czy inwencję twórczą. Ba, na dodatek pewni bohaterowie, którzy przewodzą danymi frakcjami, przenoszą się na łono Siedmiu dość szybko, zanim akcja się na dobre rozwinie. Co wtedy? Chyba, że developerzy mają zamiar trochę napaskudzić w kanonie i chcą wprowadzić jakąś autorską wizję, ale wtedy kręcą bicz na własny tyłek.

Pożyjemy, zobaczymy. Beta testy „Game of Thrones: Seven Kingdoms” rozpoczną się pod koniec tego roku i wtedy przekonamy się, jaki ten koń naprawdę jest.

No, ale na Siedmiu, George. Mógłbyś być bardziej wybredny, a nie dawać praw do marki każdemu Kowalskiemu, który ma pomysł na grę.

Odpowiedz
Te gry oparte na podstawie serialu rosną jak grzyby po deszczu. cRPG, RTS, MMMcRPG, co dalej?
Odpowiedz
← Nowości

„Game of Thrones: Seven Kingdoms” – nowe materiały - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...