Wraz z kolejnymi dniami powoli zmieniam zdanie na temat najnowszej produkcji studia BioWare. O ile z początku finałowa część przygód komandora Sheparda mi się podobała, tak teraz uważam, że "Mass Effect 3" może być kolejną porażką Kanadyjczyków. Producent zaniedbał nie tylko zakończenie, ale również całą kampanię dla pojedynczego gracza, czego dowodem są wydawane DLC do gry. Miałem nadzieję, że Hudson wraz ze spółką zadbają o to, by po finale trylogii gracze mieli jeszcze masę misji do wykonania. Niestety, od premiery minęły już trzy miesiące, a w sieci pojawiły się dyskusje na temat kolejnego DLC... do trybu multiplayer.
Według użytkownika o nicku derptemp6698 najnowsze DLC do "Mass Effect 3" będzie zatytułowane "Earth". Jak łatwo wywnioskować po jego nazwie, gracze trafią na Ziemię, gdzie będą toczyć nieskończone bitwy z siłami Żniwiarzy, Cerberusa i Gethów. Dodatek zaoferuje nabywcom trzy nowe mapy w takich miastach jak Rio, Vancouver i Londyn. Do tego wszystkiego standardowo dojdą również nowe pukawki – strzelba Piranha, pistolet Acolyte oraz lekki karabin maszynowy Typhoon.
Nie myślcie sobie, że to już koniec, bo BioWare albo się faktycznie postarało albo cała ta informacja jest jednym wielkim kłamstwem. Otóż dodatek zaoferuje jeszcze sześć nowych klas ludzkich – Niszczyciel, Paladyn, Burzyciel, Zabójca, Cień i Furor. Dużo, nie? Gdyby jeszcze całość ponownie okazała się darmowa, to BioWare zasłużyłoby sobie na kilka słów pochwały.
Nie skasowałem trzeciej części "Mass Effect" tylko dlatego, że wciąż oczekuję dodatku "Extended Cut". Niestety, tam gdzie twórcy powinni się wypowiadać, jest grobowa cisza. Za to dostajemy informację o kolejnym rozszerzeniu do multiplayera. Szkoda, bo "Mass Effect 2" doczekał się masy mniej lub bardziej interesujących dodatków w kampanii dla jednego gracza.