Och... no dalej, kogo to dziwi? Przecież wszyscy wiedzieliśmy, że BioWare będzie doiło i wykorzystywało na każdy możliwy sposób tę krowę, do czasu aż z Sheparda nie pozostaną skóra i kości, a wymiona nie zamienią się w bezużyteczny flak. DLC wpisane jest w politykę tej firmy, a duża część plików została skrzętnie przygotowana przed premierą tytułu, aby w odpowiednim momencie upublicznić je jednym ruchem dłoni i zażądać kolejnych oszczędności graczy. Nihil novi.
Prawdziwą kopalnią złota jest tryb kooperacji, który w przypadku mini-dodatków gwarantuje pewny zysk przy minimalnym nakładzie pracy. Wiadomo, tylko fanatyczni miłośnicy serii byli skłonni kupić alternatywne rodzaje ciuchów dla swoich towarzyszy, ale na nowe rasy do rozgrywki dla wielu graczy skusi się duża część społeczności. Jak informują dociekliwi i cwani fani, rozszerzenie oferujące tego typu drobiazgi zbliża się do nas naprawdę wielkimi krokami.
Z przecieku kontrolowanego (jeden z graczy wykorzystał gapiostwo producenta i pobrał z serwera plik o nazwie „testowe DLC” – ktoś wierzy w przypadek?) możemy wywnioskować, że kolejne rozszerzenie doda do „Mass Effect 3” możliwość wcielenia się w Batariana i Getha, a także dorzuci kilka świeżych klas dla starych ras. Cena DLC nie jest znana, w końcu mamy tutaj do czynienia z wyciekiem, ale znając Kanadyjczyków, to kwota za tę przyjemność będzie oscylować w granicach 180-240 punktów BioWare (6-10 zł). Przynajmniej na to wskazują fusy z mojej kawy. Chyba, że to coś więcej niż tylko dodatek kosmetyczny, lecz szczerze wątpię.
Jeny... Mam nadzieję, że chłopcy z Edmonton szykują coś bardziej ambitnego w dalekiej przyszłości. W końcu fabularne dodatki do „Mass Effect 2” były niczego sobie i zazwyczaj nie powodowały u konsumenta kwaśnej miny po ukończeniu całości. Skupienie wszystkich swoich sił na trybie dla wielu graczy byłoby czystym ciosem poniżej pasa.
Swoją drogą... Ciekawe, kiedy odblokują możliwość wcielenia się w Hanara? Granie kosmiczną meduzą byłoby intrygującym doświadczeniem, za które może bym nawet zapłacił z własnej nieprzymuszonej woli. „Make it so!”, jak mawiał Jean-Luc Picard.