Skoro „Risen 2” jest przesiąknięty słonecznym karaibskim klimatem i zapachem wątpliwej jakości rumu, to nie mogło również zabraknąć nawiązań do rdzennych wierzeń ludów afrykańskich i mrocznej religii Voodoo. Dosyć wyświechtany motyw, jeżeli chodzi o tego typu pirackie opowieści, ale nie skreślajmy od razu dzielnych chłopców z Piranha Bytes i dajmy im okazję do zaprezentowania swojego konceptu. W końcu ojcowie serii „Gothic” niejednokrotnie potrafili zaskoczyć pewnym rodzajem nieszablonowości.
Osobiście mam wątpliwości, czy tym razem udała im się ta sztuka, jednakowoż dzięki sprytnym redaktorom serwisu GameStar, którzy wdarli się do ściśle strzeżonej siedziby developerów, każdy może ocenić ten pomysł przez pryzmat własnego widzimisię. Krótką prezentację umiejętności czarnej magii znajdziecie w rozwinięciu. Lojalnie ostrzegam, aby czytelnicy reagujący alergicznie na język naszych zachodnich sąsiadów, przed seansem zaaplikowali sobie dobre ziółka.
Plik wideo nie jest już dostępny.
Dobra, aby nie zgrywać cwaniaka i nie zostawiać lwiej części z Was na przysłowiowym lodzie, pokrótce streszczę to, co starał się nam przekazać niemiecki dziennikarz.
Jak wiemy od dobrych kilku miesięcy (m.in. dzięki temu zwiastunowi), w grze pojawią się elementy magii oblanej gęstym sosem religii Voodoo. Nasz germański kolega od razu zaznaczył, że każdy miłośnik wdziewania zwiewnych fatałaszków i przypalania tyłka podłemu tałatajstwu przy pomocy destruktywnych czarów, nie ma tutaj czego szukać. Twórcy najprawdopodobniej nie przewidzieli możliwości wcielenia się w „czystego maga”, albowiem to nie pasowało do ich koncepcji historii. Nasz bezimienny bohater ma w końcu zostać piratem, a tego typu ludzie specjalizują się w innej metodzie walki (broń konwencjonalna). Dlatego też czarna magia została zredukowana jedynie do roli wsparcia herosa (szumne „brudne sztuczki”), która od czasu do czasu otworzy mu pewne ciekawe alternatywy do rozwiązania jakiegoś zadania.
Tego talentu będziemy mogli się nauczyć już na pierwszej wyspie, gdzie w najlepsze trwa konflikt tubylców z Inkwizycją. Poparcie jednej ze stron nie jest bez znaczenia, gdyż od tego, z kim staniemy ramię w ramię zależy przyszły rozwój naszego protagonisty. Wybierając tuziemców otrzymamy możliwość poznania tajników magii Voodoo, natomiast wspierając inkwizytorów otworzymy sobie dostęp do specjalizacji walki za pomocą muszkietu.
Dobra, a co zyskamy, jeżeli wybierzemy czarną magię? Dobre pytanie. Po pierwsze – możliwość stworzenia unikalnych lalek Voodoo. Do ich skonstruowania będą potrzebne odpowiednie składniki: zioła, minerały, przyprawy, materia z poległych przeciwników (włosy czy zęby) etc. Kiedy uporamy się już ze zbieractwem, konieczne jest znalezienie jednego z gustownych ołtarzyków porozrzucanych po archipelagu i stworzenie przedmiotu. Z drugiej strony, jeżeli nie jesteś dusigroszem i dysponujesz odpowiednio ciężkim mieszkiem, to możesz zakupić jedną z lal na straganie u lokalnego handlarza. Ten nietypowy gadżet pozwala nam na przejęcie kontroli nad określonym przeciwnikiem lub osłabienie go (w zależności od tego, z jakich materiałów powstała laleczka).
Po drugie – berła. Pamiętacie różdżki z serii „Baldur’s Gate” czy „Icewind Dale”? Dokładnie ten sam koncept wykorzystano w „Risen 2”. Są one przedmiotami wielokrotnego użytku, lecz po wykorzystaniu jednego ładunku, trzeba odczekać pewien okres czasu na naładowanie, aby wykorzystać je ponownie. Berła nie służą do zadawania bezpośrednich obrażeń przeciwnikowi, ale wspomogą nas w różnorakich sytuacjach (wywołanie strachu wśród grupki wrogów, łatwiejsze otwieranie zamków czy spowolnienie czasu).
Po trzecie – przywołanie ducha. Niestety, ten aspekt czarnej magii owiany jest mgłą tajemnicy. Redaktorzy czasopisma odkryli wspominany talent przez przypadek (grzebiąc w drzewkach umiejętności) i nie mieli do niego dostępu, więc siłą rzeczy wiemy tylko, że taka opcja istnieje.
Przyznam, że kolejny raz mamy tutaj typowy przykład „nihil novi”. Mocno kontrowersyjna może wydać się rezygnacja z klasy maga, niemniej fani sagi nadal powinni być usatysfakcjonowani.