Wojna nigdy się nie zmienia, ale metody walki poddawane są ciągłej ewolucji. W środku międzygalaktycznego konfliktu dziarski komandor będzie zmuszony niejednokrotnie wyciągać broń z kabury i uśpić kilka ujadających psów z Cerberusa. Jeżeli nie uda mu się zaadaptować do aktualnej sytuacji i popadnie w marazm – zginie.
Jednakowoż Shepard to inteligentna i przebiegła bestia. W końcu nie jest wymoczkiem, który na widok pierwszego lepszego zagrożenia rozpaczliwie szuka spódnicy, w którą mógłby się wtulić (choć patrząc na jego bujne życie erotyczne, problemów ze znalezieniem odpowiednich kandydatek raczej by nie miał) i Człowiek Iluzja dobrze zdaje sobie z tego sprawę.
Dlatego też, elitarni zabójcy z najgorszych zakątków galaktyki już smarują swoje bronie i przygotowują kilka nieprzyjemnych gadżetów, aby zakończyć błyskotliwą karierę naszego galaktycznego asa. Biedacy, nie wiedzą jednak, że ten stary wilk od ostatniego spotkania nauczył się paru nowych sztuczek, które dadzą mu przewagę na polu walki. Czy zwierzyna stanie się myśliwym? Wszystko w rękach graczy.
Najnowszy odcinek „BioWare Pulse” skupia się oczywiście na systemie walki i nowych umiejętnościach klasowych, jakie będziemy mogli wykorzystać w „Mass Effect 3”. Kanadyjczycy nauczeni doświadczeniem poprzednich części, gdy do wyboru mieliśmy kilka ciekawych specjalizacji, a i tak większość z nas decydowała się na przaśnego „żołnierza” (bo „co ja tam będę kombinował...”), ewidentnie starają się nas zachęcić do zmiany tej decyzji w finale trylogii. Skutecznie? Oceńcie sami.
Cóż, całość wygląda smakowicie. Widać, iż twórcy wkładają sporo wysiłku w to, aby potyczki sprawiały mnóstwo radości i wymuszały na graczu ruszenie mózgownicą. Miło. Szkoda tylko, że ceną takiego zagrania jest poświęcenie mechaniki związanej z komputerowymi grami fabularnym, lecz generalnie od dawna wiemy, w którą stronę zmierza ta marka, więc nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem (choć można cichutko kręcić nosem, jak na prawdziwych malkontentów przystało).