Do premiery „Skyrim” pozostało już tylko dziesięć dni. Osobiście mocno niepokoję się o jakość najnowszej części „The Elder Scrolls”, zważywszy na całkowite pominięcie aspektów związanych z komputerowymi grami fabularnymi podczas kampanii promocyjnej (rozumiem, że ciężko jest zaprezentować system dialogowy w emocjonującym zwiastunie, ale na targowych pokazach powinni jednak dogłębnie omówić tę opcję) oraz sprowadzenie smoka do roli przeciętnej bestii (jeden z nielicznych elementów, który odróżniał te uniwersum od typowego świata fantasy). Mam szczerą nadzieję, że to tylko chore obawy sceptycznego gracza, i gdy przyjdzie czas wystawienia odpowiedniej laurki, moje lęki zostaną całkowicie rozwiane.
Nikt nie ma jednak wątpliwości, że ten tytuł będzie kasowym hitem i spokojnie przebije wynik poprzedniej części (dla przypomnienia, w ciągu trzech tygodni „Oblivion” sprzedał się w liczbie 1,7 mln kopii). Patrząc na tego typu reakcje pasjonatów, to raczej pewne.
Jeżeli nie macie odpowiednich kontaktów i jesteście uczciwymi konsumentami (konsolowi piraci już przemierzają mroźną prowincję Tamriel), to podobnie jak piszący te słowa, z niecierpliwością czekacie na Święto Niepodległości, gdyż tego dnia do rąk wszystkich zainteresowanych graczy trafią pachnące egzemplarze „Skyrim”. Bethesda stara się nie marnować czasu i mozolnie podsyca wspomnianą atmosferę wyczekiwania różnorakimi materiałami.
Wtorkowy wieczór nie jest tutaj wyjątkiem. Tym razem potentat z Rockville przygotował specjalny zwiastun promujący film „Making of”, który znajdziemy w wydaniu kolekcjonerskim produkcji, a wraz z nim kilka nowych urywków prosto z gry.
Najwyraźniej Bethesda doszła do wniosku, że limitowana edycja nie sprzedaje się tak, jak powinna i potrzebny jest dodatkowy impuls w postaci zwiastuna. Życzę powodzenia, choć szczerze wątpię, czy ktoś się skusi na te wyjątkowo biedne wydanie oglądając powyższy filmik. Cóż, przynajmniej panowie się starali, co niewątpliwie należy docenić.