Gość_Forgotten*
#1
Na początek rzucę nieco suchymi faktami:
W tym temacie jednak pragnę skupić się na nowej serii, tej wznowionej w 2005 roku.
Ktoś oglądał? Ktoś zamierza? Ktoś wyznaje? Bo ja na pewno. Kolega kiedyś pokazał mi jeden odcinek z pierwszego sezonu. Obejrzałem, zrobiłem "meh" i odłożyłem ów serial na bok. Ale potem coś podkusiło mnie by przebrnąć dalej. Parę odcinków później dało się już zaobserwować u mnie pierwsze objawy zakażenia tym serialem, tzn. słyszenie dźwięków których nikt inny nie słyszy "wooo... woooo... wooo..." [dla niekumatych: (de)materializujący się TARDIS], dzika chęć posiadania śrubokręta dźwiękowego czy też patologiczna chęć zaciągania losowych urodziwych młodych brytyjek do małych budek telefonicznych. Sezon 1? Bomba. Sezon 2? Ojezu, przecież to jest tak zajebiste że lepiej być nie może. Well... Sezon 3 sprawił, że obejrzałem cały nawet bez przerw na siku czy papierosa. Potem przyszedł czwarty. Uznałem że nic lepszego wymyśleć po trzecim się nie da, toteż podszedłem nieco sceptycznie. I znów pomyłka. Podobnie z sezonem piątym, czy też najnowszym, szóstym, który całkowicie, absolutnie, niepowstrzymanie wbija w fotel i nie pozwala odejść od ekranu.
Serial to absolutne mistrzostwo. BBC należą się wielkie brawa nie tylko za jedną z najlepszych fabuł serialowych wszech czasów, ale także za oprawę muzyczną [orkiestra narodowa Walii bodajże, sauce needed] i za dobór aktorów. [David Tennant, Matt Smith i moja miłość największa, Karen Gillan]. Naprawdę z ręką na sercu polecam każdemu.
[Przez niego zawaliłem parę kolosów, toteż uwaga. Tak to jest jak idzie się do kumpla z nadzieją nauki, a kończy się przed TV robiąc maraton na 5 sezonów.]
Cytat
Doctor Who – popularny brytyjski serial science fiction, produkowany przez BBC. Nadawany jest od 1963. W 1989 przerwano emisję serialu, jednak w 1996 powstał film telewizyjny, a dzięki jego dobremu przyjęciu serię wznowiono w 2005. Doctor Who widnieje w Księdze Rekordów Guinnessa jako najdłuższy serial science fiction na świecie (prześcignął serialową wersję Star Treka liczącą 726 odcinków) i na stałe wpisał się do kultury brytyjskiej.
W tym temacie jednak pragnę skupić się na nowej serii, tej wznowionej w 2005 roku.
Ktoś oglądał? Ktoś zamierza? Ktoś wyznaje? Bo ja na pewno. Kolega kiedyś pokazał mi jeden odcinek z pierwszego sezonu. Obejrzałem, zrobiłem "meh" i odłożyłem ów serial na bok. Ale potem coś podkusiło mnie by przebrnąć dalej. Parę odcinków później dało się już zaobserwować u mnie pierwsze objawy zakażenia tym serialem, tzn. słyszenie dźwięków których nikt inny nie słyszy "wooo... woooo... wooo..." [dla niekumatych: (de)materializujący się TARDIS], dzika chęć posiadania śrubokręta dźwiękowego czy też patologiczna chęć zaciągania losowych urodziwych młodych brytyjek do małych budek telefonicznych. Sezon 1? Bomba. Sezon 2? Ojezu, przecież to jest tak zajebiste że lepiej być nie może. Well... Sezon 3 sprawił, że obejrzałem cały nawet bez przerw na siku czy papierosa. Potem przyszedł czwarty. Uznałem że nic lepszego wymyśleć po trzecim się nie da, toteż podszedłem nieco sceptycznie. I znów pomyłka. Podobnie z sezonem piątym, czy też najnowszym, szóstym, który całkowicie, absolutnie, niepowstrzymanie wbija w fotel i nie pozwala odejść od ekranu.
Serial to absolutne mistrzostwo. BBC należą się wielkie brawa nie tylko za jedną z najlepszych fabuł serialowych wszech czasów, ale także za oprawę muzyczną [orkiestra narodowa Walii bodajże, sauce needed] i za dobór aktorów. [David Tennant, Matt Smith i moja miłość największa, Karen Gillan]. Naprawdę z ręką na sercu polecam każdemu.
[Przez niego zawaliłem parę kolosów, toteż uwaga. Tak to jest jak idzie się do kumpla z nadzieją nauki, a kończy się przed TV robiąc maraton na 5 sezonów.]