Tryb dla wielu graczy w „Mass Effect 3” podzielił społeczność fanów. Jedni uważają go za znakomite uzupełnienie finału serii i w możliwości współpracy z przyjaciółmi dostrzegają rozliczne profity, w tym sprytny sposób na wydłużenie żywotności gry. Inni uznali BioWare za zgraję heretyków, która sprzedała swoje ideały i pokłoniła się zdradzieckiej bogini mamonie. Choć z Kanadyjczykami łączy mnie raczej toksyczna więź, to muszę otwarcie przyznać, iż tym razem druga strona barykady odrobinę przesadza, gdyż kooperacja zapowiada się na naprawdę intrygujący element produkcji, który ma za zadanie dopełniać rozgrywkę dla jednego gracza – nie spłycać ją. Dodatkowa, lecz nieobowiązkowa droga do uzyskania optymalnego zakończenia? Czemu nie, to może się udać.
Oczywiście, do jakiegoś wielkiego hurraoptymizmu mi bardzo daleko i wciąż mam wiele obaw związanych z trybem „Galaxy at War”. Moje zaufanie do chłopców z Edmonton nie jest jakieś specjalnie wysokie i traktuje ich entuzjastyczne zapowiedzi z lekkim przymrużeniem oka, bo już kilkakrotnie buńczuczne zapewnienia, okazały się totalnym niewypałem powodującym spory niesmak w ustach. Obawiam się, czy twórcy są w stanie spełnić wszystkie intrygujące obietnice i czy nie jest to jedynie popularna „kiełbasa wyborcza”, aby nakręcić odpowiednią sprzedaż.
Czekam na jakąś obszerną prezentację, która kompleksowo wytłumaczy mi, jak wyglądają fundamenty kosmicznej wojny ze Żniwiarzami. Dopiero wtedy będę mógł wydać pierwsze oceny. Póki co, pozostaje mi jedynie zadowolić się suchymi faktami z czasopisma „Official Xbox Magazine”, które wyciekły do sieci.
Tak więc w telegraficznym skrócie…
- Tryb dla wielu graczy był planowany w czasach pierwszej części „Mass Effect”, jednakowoż dopiero finał trylogii i międzygalaktyczna wojna totalna stworzyły odpowiednie fundamenty do zaimplementowania tego elementu.
- Kooperacja w „Mass Effect 3” przypomina tryb hordy znany z serii „Gears of War”. Grupa czterech przyjaciół będzie starała się przetrwać na różnorakich planszach szturmy coraz silniejszych żołnierzy Cerberusa. Sukces opiera się na przeżyciu jedenastu fal przeciwników – od zielonych szeregowców organizacji, poprzez elitarne oddziały zabójców korzystających z najnowocześniejszych technologii, a skończywszy na ciężkich mechach typu „Atlas”. Niezależnie od tego, czy nasza grupa odniesie wiktorię, czy też heroicznie polegnie na placu boju, otrzymamy pewną ilość punktów doświadczenia.
- „Galaxy at War” oferuje unikalny system nagród, możliwość dowolnego rozwijania swojej postaci oraz „udział w większych bitwach niż te mające miejsce w kampanii dla jednego gracza”.
- Misje dla wielu graczy mają wpływ na kampanię dla pojedynczego gracza, ale tylko wtedy, gdy tego pragniemy.
- Każdy sukces w przygodzie komandora Sheparda (wykonywanie misji pobocznych, ukończenie kolejnych rozdziałów czy zwykłe wybijanie tałatajstwa) będzie nagradzany specjalną gwiezdną walutą, „wojennymi aktywami”. Umożliwi ona skaptowanie nowych sojuszników, przyjaznych flot czy zakup specjalnych obiektów, takich jak stacje radarowe. Twórcy zapewniają, że skupiając się wyłącznie na rozgrywce przeznaczonej dla pojedynczego gracza, spokojnie uzyskamy niezbędną ilość aktywów, która otworzy furtkę do optymalnego zakończenia.
- Wcielając się w skórę Sheparda, będziemy mogli zobaczyć na własne oczy, jak najazd Żniwiarzy spustoszył poszczególne planety. Natomiast w trybie kooperacji zostaniemy postawieni przed zadaniem obrony tych lokacji. Naszym zwierzchnikiem zostanie admirał marynarki Przymierza – Steven Hackett. Każdy postęp (skuteczna obrona lokacji lub wyzwolenie danego terytorium) znajdzie swoje odniesienie na specjalnej kolorowej mapce, którą będziemy mogli dzielić się ze znajomymi za pośrednictwem Facebooka i urządzeń firmy Apple.
- Zostaniemy postawieni przed różnymi zadaniami. Oprócz wspomnianego wcześniej trybu hordy, na niektórych mapach będziemy zmuszeni odzyskać pakiety danych, znajdujące się w różnych punktach lokacji lub obronę jednego z członków drużyny, który będzie zajęty włamywaniem się do terminalu.
- Prócz klasy, będzie można wybrać jedną z ras. Na ten moment potwierdzono możliwość gry Kroganinem, Asari, Salarianem, Drellem, Turianem i oczywiście człowiekiem. Każdy gatunek będzie posiadał rozliczne profity, jak i mankamenty (Kroganin dysponuje umiejętnością „szarży” i niezwykłą odpornością na obrażenia, lecz jest również straszliwie powolny). Otrzymamy możliwość wyboru płci.
- Punkty doświadczenia możemy zdobywać w różny sposób – widowiskowe zabijanie przeciwników, dynamiczne wykonywanie zadań czy asystowanie.
- W trybie kooperacji uzyskamy maksymalnie 20 poziom doświadczenia.
- Przed wyruszeniem na akcję, zostaniemy poproszeni o wybranie broni i biotycznych mocy.
- Prócz rozwoju postaci, otrzymamy możliwość usprawnienia naszego uzbrojenia.
- W przypadku, gdy jeden z przyjaciół polegnie pod gradem kul przeciwnika, będziemy mieli określony czas na przywrócenie go do życia.
- Nie będzie „przyjacielskiego ognia” w trybie dla wielu graczy.
- Kooperacja otrzyma własne osiągnięcia.
- Gracze mogą dołączać lub opuszczać daną misję w dowolnej chwili.
- Do odpalenia zadań w trybie kooperacji nie jest wymagane uczestnictwo czterech osób. Można grać nawet w pojedynkę, lecz wykonanie wszystkich celów misji staje się wtedy praktycznie nierealne.
- Dostęp do rozgrywki dla wielu graczy i DLC, wymaga jednorazowego kodu „Online Pass”. Podobnie jak w przypadku „The Cerberus Network” znajdziemy go w pudełku z grą. Miłośnicy używanych egzemplarzy będą zmuszeni wydać 10$.