Czy masz blaster w kieszeni, czy po prostu cieszysz się, że mnie widzisz?
Jak szaleć, to szaleć. BioWare jest konsekwentny w swoich poglądach na kwestię seksualności w grach komputerowych i równouprawnienia graczy o różnych preferencjach seksualnych. Skoro w „The Old Republic” położono główny nacisk na opowiadanie historii, odgrywanie poszczególnych ról czy stawanie przed konsekwencjami swoich wyborów, to i takich decyzji nie mogło zabraknąć. Nie jestem fanatykiem „Gwiezdnych Wojen”, więc niestety nie mam zielonego pojęcia, jak ma się ten fakt do całego kanonu uniwersum Lucasa (przykładowo w „Star Treku” mógłby być z tym pewien kłopot). Po cichu liczę, że jakaś dobra dusza mnie naprowadzi na ten problem w komentarzach, tuszując tym samym moją haniebną niekompetencję.
Jednak zaraz, moment… Wszyscy, którzy wykonali gest zwycięstwa widząc tą wieść, niech lepiej ostudzą swój entuzjazm. Twórcy otwarcie zapowiedzieli, że choć taka opcja z pewnością zostanie odblokowana w grze, to niestety pojawi się dopiero kilka tygodni po premierze tytułu, w specjalnej łatce uzupełniającej. Zainteresowani do tego czasu, będą musieli trzymać swoje żądze na wodzy.
„Ze względu na ograniczenia projektowe związane z w pełni udźwiękowioną grą MMO o tak wielkiej randze i skali, całe mnóstwo opcji, które zdążyliśmy już zaprojektować i efektywnie wdrożyć, pojawi się dopiero po premierze produkcji. Romanse z towarzyszami tej samej płci są jedną z nich. Ponieważ „The Old Republic” jest MMORPG, mamy możliwość stopniowego implementowania treści i funkcji, których nie dało się uwzględnić w dniu premiery, w tym wrzucenia dodatkowych kamratów, którzy będą mieli odpowiednie opcje romansowe.” – ujawnił Stephen Reid, Community Manager BioWare Austin.
Jak dla mnie w porządku, w końcu nie trzeba korzystać ze wszystkich atrakcji, jakie przygotowali dla nas twórcy. Obawiam się jednak, że BioWare znów przesadzi i powtórzy motywy „wackowej imprezy” czy „portowej nimfomanki” znane chociażby z „Dragon Age II”. Strasznie miło byłoby, gdyby w końcu ktoś stonował te całe umizgi i faktycznie zrobił z nich opcjonalny wybór. Na dzień dzisiejszy wygląda to tak, jakby Kanadyjczycy po partyzancku rzucali nam w twarz tortem z bitą śmietaną, a gdy już jesteśmy cali upaćkani tym kremem, to rozkładają ramiona i ze zdziwieniem w głosie twierdzą, że mogliśmy zrobić unik. Wiecie, chciałbym uniknąć misji w stylu: „Pomóż grupie rebeliantów w międzygalaktycznej intrydze. Odkryj nowe możliwości eksploracji kosmosu, dzięki świeżym umiejętnościom, legendarnemu ekwipunkowi, aby na końcu morderczej wędrówki poznać swoje przeznaczenie w ramionach nowego kochanka”. Niech intymność lepiej trzyma się swojego kameralnego kącika i nie wychodzi na forum publiczne.
Tak czy siak, bez kontrowersji się nie obejdzie. Temat na oficjalnym forum „The Old Republic” w ciągu dwóch dni dorobił się 328 stron, a potem został zamknięty przez moderatorów w celach „konserwacyjnych”. Wiecie, wolność słowa i te sprawy.