Moda to strasznie podła i rozwiązła dziewka, która korumpuje od środka praktycznie każdą gałąź kultury. Kinematografia ostatnio przeżywa istną falę remake’ów i masowej ekshumacji herosów ze starych, dobrych lat. W branży muzycznej sytuacja zmienia się tak dynamicznie, że nawet nie pytajcie mnie, jaki artysta jest teraz na czasie, bo zwyczajnie zrobię zdziwioną minę i rozłożę bezradnie ręce. Zapewne jakieś anonimowe nazwisko, które niedługo zginie w otchłani historii.
Nasza mała odnoga, choć wielu uważa ją za zwyrodniałego bękarta kultury, też ma swoje czasowe kaprysy, które każdy średnio rozgarnięty gracz zauważy w mig. Kiedyś dzieliły i rządził smoki, ostatnio mieliśmy masową falę królobójstw czy rewolucji, a teraz nadchodzi moda na czarne opaski, drewniane nogi oraz wypchane papugi. Jeżeli na samo brzmienie słowa „pirat” na plecach pojawia Wam się paskudna, swędząca wysypka, to lepiej zaopatrzcie się w odpowiednio duży zapas kremu, bo smak rumu i zapach prochu strzelniczego zagości w naszych wirtualnych pieleszach już za kilka miesięcy.
Arrr! Pierwszą załogą, która dobije do tego niewątpliwego portu rozpusty i degeneracji, będzie Reality Pump. Choć rodzima tradycja korsarska nie należy do zbyt imponujących, to Krakowianie zdają się nie zważać na ten fakt i już w październiku będą grabić (miejmy nadzieje, że nie gwałcić) graczy za pomocą pierwszego oficjalnego dodatku do „Two Worlds II” – „Pirates of the Flying Fortress”.
…i niech mnie kraken porwie, jeżeli pierwszy zwiastun nie nastraja optymistycznie do tego rozszerzenia.
Plik wideo nie jest już dostępny.
Trzeba przyznać, że materiał skutecznie nęci i pieści nasze zmysły. Intrygujące lokacje, urokliwa oprawa graficzna, niezgorsza intryga w tle, a to wszystko okraszone nastrojowym podkładem muzycznym. Oczywiście, można się do tego i owego przyczepić, ale nie zmienia to mojej opinii, że warto zwrócić na ten tytuł szczególną uwagę podczas jesiennego szaleństwa premierowego. „Pirates of the Flying Fortress” nie wygląda na produkt skazany na pożarcie, a znakomita sprzedaż podstawowej wersji gry, pozwala sądzić, że kroi nam się tutaj nieoczekiwany hit.
Pożyjemy, zobaczmy. Na dzień dzisiejszy Reality Pump boleśnie obił załogę Piranha Bytes, ale coś mi jednak mówi, że ambitni Niemcy nie wykrzyczeli jeszcze ostatniego słowa.