[Zwiastun] „The Old Republic” – igrzyska śmierci


Spójrzmy prawdzie w oczy, ratowanie galaktyki czy sączenie wysokoprocentowych trunków z czaszki naszego byłego mistrza, nie uczyni z nas bogaczy. Pewnie, sława jest dobra i to zawsze znakomity magnes na płeć przeciwną, ale z czegoś przecież trzeba żyć, a rachunki za paliwo w końcu same się nie opłacą. Nie wspominając już o podatkach, gdyż, czy to Republika, czy Imperium Sithów, możni wysysają kredyty z człowieka jak mleko z dojnej krowy. Czasem trzeba zacisnąć zęby, pojednać się ze swoim starym wrogiem i wziąć razem z nim udział w igrzyskach ku uciesze wyjątkowo hedonistycznych zachcianek.

huttball, star wars: old republic

„Huttball” to kosmiczna wersja futbolu amerykańskiego, która pozwala na niezwykle łatwe i szybkie zjednanie się z Mocą. Mięciutką i pachnącą murawę zajmuje metalowe podłoże, wypełnione po brzegi śmiertelnymi pułapkami, a zasady fair nie mają tutaj racji bytu – dekapitacja przeciwnika przy pomocy miecza świetlnego jest w tej grze wręcz nagradzana burzą oklasków.

Pomimo tego, w całej galaktyce nie brakuje szaleńców, gotowych zaryzykować rozegranie tej śmiertelnej partii. „Kartel” nie szczędzi bowiem pieniędzy na nagrody, które nawet największego marudę skłonią do mlaśnięcia z zachwytu. Wchodzisz jako biedak bez grosza przy duszy, a wychodzi jako bogacz, którego stać na zakup własnego księżyca. O ile jesteś dobry i publika Cię pokocha. Gotowy podjąć tak wielkie ryzyko i podnieść tę rękawicę?

Przyznam, że sam koncept jest intrygujący i wygląda ciekawie. Sporo emocji, konieczność odmiennego podejścia do kwestii taktyki czy możliwość współdziałania z krnąbrnym kumplem, który postanowił wybrać inną Stronę Mocy. Hm… tylko, jak ten cały pomysł wpisuje się w kanon „Gwiezdnych Wojen”? Jedi biegający za metalową kulą i eksterminujący ludzi, często Bogu ducha winnych, za pieniądze?

Odpowiedz
← Nowości

[Zwiastun] „The Old Republic” – igrzyska śmierci - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...