Obczajcie, że samochód mi psa potrącił, a kierowca ch*j nawet się nie zatrzymał. Poczekał tylko, aż mu zwierzak wyjdzie spod kół i pojechał dalej. Noż, dawno się tak nie zdenerwowałam. Na szczęście pies po wszystkim tylko utka, w dodatku coraz mniej, a jak na śnieg wychodzi to już jakby nigdy nic kica przez zaspy. Tylko ja przez wyrzuty sumienia i jego piękne, proszące oczyska oddałam pół obiadu i teraz siedzę jeno o kawie.