Krzysiu, a ja Ci radzę: nie kupuj Inkwizycji, póki porządnie nie stanieje! W życiu nie grałem w gorsze "RPG". Ściągnij sobie jakieś MMO free to play - fabuła i gameplay będą porównywalne, a wymagania sprzętowe znacznie mniejsze. Do końca świata nie zrozumiem, za co ludziska chwalą Inkwizycję.
A w związku z rozczarowaniem, jakie przy niej przeżyłem, postanowiłem (masochizm pewnie) zakosztować DA2. Dotychczas unikałem tego tytułu, zniechęcony opiniami. Ale że na Originie była promocja, więc postanowiłem naocznie sprawdzić, czy BioWare jest w stanie zmajstrować coś jeszcze gorszego niż Inkwizycja.
Trudno mi w tym momencie wydawać werdykt, bo jestem dopiero w pierwszym akcie, tuż przed wyruszeniem na Głębokie Ścieżki. Ale pierwsze wrażenia są zaskakująco pozytywne. W związku z tym są dwie możliwości: albo DA2 wcale nie jest takie straszne i zostało skrzywdzone recenzjami, albo też Inkwizycja zryła mi psychikę tak mocno, że teraz wszystko inne będzie mi się podobać...
Owszem, styl graficzny DA2 jest jakiś dziwny (poza tym czasem nie wyświetlają mi się ciała postaci - podobno to wina najnowszych sterowników Nvidii). Ale już przy pierwszym awansie przeżyłem pozytywny szok - ludzie! Punkty można przydzielać! A drzewka rozwoju jakie wielgachne! W dodatku na pasku szybkiego dostępu jest więcej niż osiem slotów. No, jestem w niebie!
Każdy, kto chwali Inkwizycję, a wcześniej narzekał na uproszczenia DA2 jest hipokrytą. Rzekłem!
System walki - znów jest lepiej niż w Inkwizycji. Choćby z tej prostej przyczyny, że mój łotrzyk sieka wrogów, a nie powietrze. Narzekacie, że spadają z sufitu? OK, to głupie, bardzo głupie. Ale bądźcie uczciwi i narzekajcie też na inkwizycyjny respawn (odwracasz kamerę, a nagle za plecami materializuje się kolejny wróg).
Kolejny szok - dialogi! Cutscenki! Ile tego jest! Multum! Mało tego - są jakieś historie, jakieś postacie, generalnie - o coś w tej grze chodzi, o coś więcej niż tylko bieganie po rozległych, pustych i nudnych lokacjach.
Dalej - Hawke ma jaja. W przeciwieństwie do inkwizytora. Zrobiłem sobie postać kobiecą, jako że spotkany w Inkwizycji domyślny facet wywarł na mnie wyjątkowo złe wrażenie i chciałem jak najdalej odejść od tego wizerunku. I cieszę się, bo dowcipna panna Hawke jest sto razy bardziej wyrazista niż absolutnie nijaki inkwizytor, pchany przez los to tu, to tam, niemający wpływu w zasadzie na nic (nawet na ton wypowiedzi...)
Narzekano na powtarzalność lokacji i ograniczenie do jednego miasta. A mnie tam Kirkwall póki co pasuje - jest ponure, klaustrofobiczne, duże. Tak, duże. W Inkwizycji nie ma ani jednego miasta - tylko puste przestrzenie poza cywilizacją.
Na koniec - nareszcie nie jestem herosem, który ma ratować świat przed Arcydemonem/Arcypomiotem/Arcypotworem/Arcyarcyszelmą. Mam rodzinę, znajomych i kameralne przygody (tzn. póki co są kameralne). Co za miła odmiana!
A, jeszcze jedno. Wprawdzie za wcześnie na tego typu deklarację, ale odnoszę wrażenie, że fabuła jednego aktu DA2 jest dłuższa niż fabuła całej Inkwizycji.
O towarzyszach też trudno mi coś więcej powiedzieć, ale Varrik wygląda zdecydowanie lepiej niż w nowszej wersji siebie
A co do charakteru - obiecująca wydaje się Merril. Natomiast Anders niewiele ma wspólnego z "przebudzieniowym" Andersem chyba... Ale oni już tak mają, że lubią zmieniać charaktery postaci między częściami (Kasandra tłukąca Varrika księgą w pysk mnie zaskoczyła, bo znam ją z zupełnie innej, inkwizycyjnej strony).
Długi wpis mi wyszedł... Przepraszam