Sesja Dany'ego

[Tak jest]

- Faktycznie, nie zrozumiałem cię. Wiem dużo, o Exarze Kunie. Na tyle dużo by sądzić, że wiedza ta może się bardzo przydać w tym momencie. Czy to miałaś na myśli? - wyjaśnił spokojnie.
- Tak, o to mi chodziło, dziękuję. - mówię, po czym wpadam powoli w rozpacz, bo Rada, której powinno się zgłosić zmiany w Harlanie, może już nie istnieć.
*Dobra mała, będziesz musiała sobie poradzić sama.*
Idę do swojej kajuty, zamykam ją, siadam na podłodze, układając lekku przed sobą i oddaję się medytacji. Wyciszenie, pozbieranie informacji, rozważenie możliwych rozwiązań. Nucę sobie moją melodię, która zawsze podbudowywała mnie psychicznie.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Melodia powoli usunęła z ciebie całe napięcie. Czując napływ odprężającego wyciszenia zdołałaś wykrystalizować pewne myśli i spostrzeżenia.
Jeśli Harlan faktycznie miałby coś poważnego do ukrycia, to dlaczego tak wiele ryzykował by ratować Akademię, a zwłaszcza Radę, konfliktu z którą nigdy nie skrywał?
Jeżeli miał rację co do przyczyny tego zaburzenia Mocy, to w jaki sposób zamierzał przeciwstawić się potędze Exara Kuna, który nie żył przecież od setek lat?
A jeśli faktycznie był w stanie to zrobić, to o czym tak naprawdę to świadczyło?
Wiedziałaś, że Harlan od zawsze różnił się od innych mistrzów i Jedi. Czy jednak nie mogłaś zaufać mu lub zaryzykować przepytania go w wątpliwych kwestiach?
A jeśli nie, to na ile mogłaś zaufać Riahlowi?
I ostatecznie, jeśli Miraluka również nie był kimś, komu mogłabyś zaufać, to co może się stać, gdy obaj zorientują się w twoich wątpliwościach?
Te i inne pytania przepływające przez moją głowę, pozostające bez odpowiedzi, utwierdziły mnie w postanowieniu:
Nie można ufać obydwu, a żeby coś na to poradzić, mogę zrobić tylko jedno: stać się mądrzejsza i silniejsza. Koniec z obijaniem się, czas to zajmie, ale ponownie zaczynam intensywnie trenować. Za długo tego nie robiłam.
Po czym kładę się na dywaniku. Skupiam Moc w sobie i zamykam oczy. Następnie podnoszę Mocą dywan, na którym leżę tak, aby zawisnąć metr nad ziemią. Po czym wyczuwam wszystkie szczegóły, jakie są w pokoju, liczę płytki na ścianie, liczbę kwiatków w doniczce, jabłek w paterze. Następnie podnoszę dodatkowo mocą za pomocą jednej dłoni rysik od osobistego komunikatora i dźgam nim losowo w połączenia między płytkami na ścianie. Drugą dłonią wysuwam miecz świetlny z paska i, na razie schowanym, wiruję nim naokoło mnie. Możliwe, że się nie uda, że nie będę potrafiła kontrolowć tego wszystkiego jednocześnie. Jednakże po nieudanej próbie robię wdech, skupiam Moc ponownie i próbuje jeszcze raz. Aż do wyczerpania.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Koncentracja pozwalała ci wyczuć wszystkie szczegóły otoczenia. Obiekty, osoby, oddech Riahla siedzącego w sali konferencyjnej... Głos Harlana wydającego polecenia droidowi...
Miecz obracał się i unosił wraz z tobą, Moc przepływała przez ciebie spokojnym strumieniem...
Nagle statkiem szarpnęło, a trzymane przez ciebie przedmioty wraz z tobą opadły na podłogę. Wchodziliście w nadprzestrzeń.
Czekam aż drgania ustaną, po czym wracam do treningu. Skoro jakoś sobie radziłam z tymi wszystkimi czynnościami naraz, to ponawiam je, jednakże teraz wiruję na około siebie włączonym mieczem świetlnym. Wymagana większa precyzja ruchów plus dodatkowa presja psychiczna. Wiem, że to jedno z ćwiczeń, które powinno się powtarzać miesiącami, ale kiedyś trzeba je wznowić. Dlaczego by nie dziś?
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Po chwili (nieco krótszej niż poprzednio) wybrane przez ciebie przedmioty ponownie uległy twej woli. Koncentrując się jednocześnie na nich, sobie i otoczeniu, zdołałaś zagłębić się trochę bardziej, zbliżając się powoli do znanego ci jeszcze z czasów akademii stanu relaksacji i skupienia, który pozwolił ci jeszcze lepiej wyczuć obecność innych pasażerów.
Być może byłabyś w stanie dostrzec i poczuć ich myśli, a przynajmniej emocje, zagłębiając się jeszcze dalej w swej medytacyjnej syntonii?
Przerywam wirowanie i manipulację przedmiotami i część tej skupionej Mocy kieruję poza moją kajutę, w stronę Harlana i Riahla. Opuszczam się lekko i wznoszę z dywanikiem, by utrzymać tę część koncentracji. Nie wiem, czy mogę liczyć na wykrycie myśli, lecz analizuję zawirowania towarzyszące wewnętrznym przemianom psychicznym moich towarzyszy lotu. Bardziej w tym momencie zależy mi na uczuciach Riahla.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Riahl w tym momencie przypominał ci Harlana. Oczywiście czułaś wokół niego lekką aurę niepokoju, zapewne związanego z zaistniałą sytuacją, ale Moc wokół niego w swej naturze pozostawała w spokojnej, neutralnej równowadze. Przynajmniej na zewnątrz.
Wnikam porami skóry do jego wnętrza, próbując przeniknąć przez leniwe prądy otaczającej go Mocy. Wymijając jej pokłady badam delikatnie swoją Mocą, której charakter zmieniam na bardziej energiczny, impulsywny, niepodobny do mojej zwyczajnej aury.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Czujesz, że Riahl, który teraz znajdował się tuż obok Harlana, przejawia symptomy irytacji. Przez połączenie z poczuciem niewiedzy, konsternacji i zaalarmowania wnioskujesz, że jego emocje i myśli krążą wokół bieżących zdarzeń.
*Tego to mogłam się domyślić, też byłam trochę zirytowana* - myślę sobie, po czym skupiam się jeszcze na rozpoznaniu charakteru tej irytacji. Następnie odpuszczam, ponieważ więcej te działania nie mają sensu, skupie się na treningu. Choć to też jest niezły, ale nie chcę, by Riahl wiedział, że go ktoś sonduje, zwłaszcza ja.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Wynurzałaś się powoli z nurtu Mocy i emocji, lecz zanim kompletnie wyślizgnęłaś się "zza drzwi" prowadzących wgłąb aury Riahla, owe drzwi "zamknęły się" za tobą z trzaskiem, a lewitujące przedmioty w twej kajucie znów poupadały.
*O, ciekawe, czy mnie wyczuł.* - Myślę sobie, nie bez nutki nerwów. Nie dając znać po sobie uczuciami, tłumię swą aurę i wracam do treningu. Podczas niego rozmyślam trochę nad tym, co wyczułam. Niestety właściwie nic konkretnego nie uzyskała z tego sondowania. *Czemu on jest zirytowany? Czeka na coś? Oczekuje czegoś od Harlana? Coś związanego z wydarzeniami na Tythonie? Właściwie to już wcześniej czegoś od niego oczekiwał. A Harlan coraz bardziej pokazuje też elementy Ciemnej Strony Mocy.* - takie i inne myśli krążą po głowie biednej twi'lekanki.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Pogłębiając swoją medytację zdołałaś uzyskać stan praktycznie kompletnej równowagi i wyciszenia. Czułaś Moc przepływającą między wami, statkiem, przestrzenią, widziałaś jej puste obszary, takie jak droid pilotujący statek.
Wraz z przypomnieniem sobie tego przyjemnego na swój sposób uczucia, w umyśle pojawiły się obrazy dawnych nauk związanych z kontemplacją Mocy. Poza lepszym poznaniem chwili obecnej, przy ogromnej ostrożności i wysiłku, pozwalała ona dostrzegać jej nurty płynące w innych miejscach...
... A nawet w innym czasie...
Myślę nad tym, czy by nie zaryzykować zagłębienie się w strumienie czasu. Możliwość zobaczenia niedalkiej przyszłości, przeszłości, tego co zdarzyło się na Tythonie... Ale po chwili dochodze do wniosku, że nie, jestem za słaba, a pycha może być szkodliwa. Trzeba powoli piąć się do góry. Dlatego na czas lotu, póki nie bedę wyczerpana, ćwiczę dalej, dokładając lub zmieniając sposób manipulownia Mocą, by tochę urozmaicić trening.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Po niedługim czasie twą koncentrację przerwano po raz kolejny, również za sprawą gwałtownego wstrząsu. Mogło to oznaczać tylko jedno - byliście na miejscu.
*No nie, już? Chciałam jeszcze odpocząć* Markotnieję i opuszczam się na podłogę. Poprawiam wszystko jak było i wychodzę z kajuty. Idę w stronę pilota, przy okazji rozglądając się za oknami.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

Przez jedno z okien korwety widzisz, w wieczornym świetle Tythona, zarysy lasów, wzgórz i tak dobrze ci znanej świątyni, wraz z jej przyległościami. Jednak zamiast koić, widok ten napawał cię niepokojem. Czułaś wyraźnie, że wokół Akademii kłębi się coś bardzo mrocznego.
Wszystko stoi jak zawsze? Widać jakikolwiek ruch? Pełna nerwów wysyłam delikatny impuls Mocy, który by przebadał, co się dzieje.
- Nie podoba mi się to.
Ash nazg durbatulűk, ash nazg gimbatul, ash nazg thrakatulűk agh burzum-ishi krimpatul.

← Sesja SW
Wczytywanie...