Nadchodziły święta. Na pałacowych salonach zapanował chaos i radość (znów). Z powodu kryzysu finansowego w redakcji tegoroczny, odwieczny problem prezentów został rozwiązany poprzez losowanie jednej osoby, dla której psychicznie świrnięci członkowie redakcji mieli wykombinować prezent. Jak to się skończyło? Oczywiście porażką. Do czasu wigilijnej kolacji po pałacu krzątało się dwóch ludzi (a raczej ludzio-podobne stwory), starających się udekorować cały dwór. Z powodu jego rozmiaru przypisano do tego więcej niż jedną osobę – co również skończyło się porażką. Tegorocznymi dekoratorami zostali bowiem nekromanta Tamc. oraz bzduro-wymyślajka Eirin – po paru godzinach połowa dworu była więc przystrojona w biało czarne plamy ze zwisającymi wszędzie maskotkami świnek morskich i puszczonymi wolno z obory krowami przeżuwającymi cukierkowe trumny i czaszki porozwieszane przez nekromantę po drugiej stronie dworu.
Gdy w końcu przyszła odwlekana długo godzina kolacji, okazało się, że choinka została przystrojona zupełnie na różowo – dorwał się do niej bowiem władca Matthias, który zakazał sobie pomagać pod karą śmierci. Pakowaniem wszystkich prezentów zajmował się Courun, więc pod tak "ślicznie" udekorowanym drzewkiem siedział teraz stos zapakowanych w czarny papier prezentów, przewiązanych kokardą w wielkie pająki – z powodu zaistniałego już kontrastu i chęci dożycia do kolacji, nikt nie odważył się którymkolwiek z wymienionych zasugerować zmiany kolorów.
Władca Nazin wreszcie zdecydował się opuścić swą pracownię, aby uczynić honory i zapalić lampki świąteczne na choince i w sali balowej, w której odbywać się miała wigilia. Przystrojona trumnami, czaszkami, sztucznymi krowami i świnkami morskimi, sala zaświeciła się od niebieskich, czerwonych i paru żółtych lampek, do których dorwał się władca Tokar, chcąc wszystkie kolory wokół przerobić na podobne do tych na stroju Supermana (jego nowego idola). Na tę chwilę z kuchni wyrwała się nawet kuchareczka Shasfana w fartuchu pokrytym mąką i swym pomagierem Lionelem, którego po chwili zaganiała z powrotem do kuchni, bijąc go wałkiem po głowie.
Nie obarczeni żadnymi funkcjami, do kuchni długimi godzinami starali włamać się eimyr oraz Wiktul. Diaboliczna kucharka przewidziała jednak możliwe wykorzystanie przez eimyra jego długich macek i zamontowała przy wejściu lasery, przed którymi ledwo z życiem wspomnieni ujść zdołali. Obrażeni brakiem poważniejszej funkcji, Dany z Taramelionem siedząc w kącie z nadąsanymi minami, czekali na moment, w którym poproszeni zostali na odczytanie fragmentu "Opowieści Wigilijnej" oraz odegranie z niej scenki miłości (co wyjaśniało szminkę oraz perukę Tarameliona).
Gdy kolacja była już tuż, tuż w drzwiach pojawił się ledwo żywy Medivh, dźwigający skrzynie pełne "świeżego" trunku zaopatrzonego przez Ati – chodziły legendy jakoby wspomniana poiła się regularnie krwią młodych chłopców, nikt więc nie odważył pytać się o źródło owego trunku. Najcichsze duszki redakcji, Kiyuku oraz Ammon, zagonione były do sprzątania, a z racji długich włosów pierwszego i ogólnej opinii jakoby wyglądem faktycznie przypominał kij, wiadomo, kto kim podłogę zamiatał.
Cóż Wam mogę, moi drodzy, powiedzieć... Redakcji się nie wybiera i choć do końca życia będę pamiętać gigantycznego pająka z białą brodą, który pojawił się zamiast świętego mikołaja, to jestem pewna, że żaden z nas nie zamieniłby tej redakcji na jakąkolwiek inną. Dziś nie będę Wam już wymyślać historyjek, co publikujemy, sami widzicie, a pozwolę sobie raz jeszcze życzyć Wam od nas Wszystkiego Świńskiego!
- [AoC: Hyborian Adventures] Szaman Niedźwiedzia
- [AoC: Hyborian Adventures] Demonolog
- [P:T] O Raveli słów kilka
- [DA:O] Recenzja "Powrót do Ostagaru"
- [DA:O] Recenzja "Kamienny Strażnik"
- [Gry via www: Cerelain] Świat Kann: ., .