Co generalnie nie powinno dziwić, gdyż w końcu piszemy tutaj (w moim mniemaniu) o najlepszej komputerowej grze fabularnej 2010 roku. Szefostwo ZeniMax Media już zaciera ręce z radości, bo najnowsze dziecko Obsidian Entertainment wciąż nie schodzi z ust graczy, a krytycy nie szczędzą dla niego wysokich ocen. Co jednak najważniejsze, ma to pozytywne odbicie w przychodach (ponad 300 mln $) oraz nakładzie (5 mln pudełek), jaki generuje ten tytuł.
„Jesteśmy zachwyceni tym, jak „Fallout: New Vegas” został przyjęty przez graczy na całym świecie. Pomimo wypuszczenia na rynek ogromnych ilości egzemplarzy gry, otrzymaliśmy już znaczną ilość powtórnych zamówień od naszych partnerów handlowych, co tylko podkreśla ogromną popularność tej niezwykle grywalnej produkcji. Wierzymy, że „Fallout: New Vegas”, będzie tytułem rangi „kupić koniecznie” dla graczy w nadchodzącym sezonie gwiazdkowym.” – powiedział, będący w całkowitej ekstazie, prezes Bethesda Softworks, Vlatko Andonov.
Trudno mu się dziwić, widząc takie liczby i zainteresowanie, spokojnie będzie mógł zjeść podczas wigilijnej kolacji, kawior z ikry stuletnich białych jesiotrów z Morza Kaspijskiego, który popije winem Chateau Petrus. Serwis vgchartz.com już wyliczył sprzedaż w wysokości 1,65 mln kopii (czekam na oficjalne dane, bo niestety wspomniana strona lubi przekłamywać to i owo), a oficjalny poradnik do gry znalazł się na liście październikowych bestsellerów sklepu Amazon. Przypomnę, że premiera miała miejsce ledwie trzy tygodnie temu, a gorączka świątecznych zakupów dopiero nadchodzi.
To dobrze, że za znakomitymi ocenami idzie komercyjny tryumf, bo w tej branży bywa z tym różnie. Co by jednak nie napisać – Obsidian na ten sukces zwyczajnie zasłużył.